Pod ziemią protestuje ponad 400 górników

2020-09-23 17:11 aktualizacja: 2020-09-23, 19:50
Katowice, 23.09.2020. Przewodniczący zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ „Solidarności” Dominik Kolorz. Fot. PAP/Hanna Bardo
Katowice, 23.09.2020. Przewodniczący zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ „Solidarności” Dominik Kolorz. Fot. PAP/Hanna Bardo
Do ponad 400 wzrosła w środę po południu liczba protestujących pod ziemią górników z Polskiej Grupy Górniczej (PGG) - wynika z informacji związkowców. Jeden z protestujących z podwyższonym ciśnieniem trafił na badania do szpitala. W Katowicach trwają rozmowy związków z delegacją rządową.

Według biura prasowego śląsko-dąbrowskiej Solidarności, obecnie najwięcej – 185 górników - bierze udział w akcji w kopalni Halemba - jednej z trzech części kopalni Ruda w Rudzie Śląskiej. W kopalni Piast-Ziemowit pod ziemią protestuje 70 osób, w pozostałych kopalniach są to grupy około 20-30-osobowe.

"Protest ma charakter rotacyjny, co oznacza, że ci, którzy zostają pod ziemią po zakończeniu swojej zmiany w pracy, zastępują protestujących kolegów z wcześniejszych zmian. Część uczestników akcji decyduje się na dłuższe pozostawanie pod ziemią" - podała Solidarność.

Podziemny protest rozpoczął się w poniedziałek w trzech częściach kopalni Ruda w Rudzie Śląskiej: Halemba, Pokój i Bielszowice, oraz w katowickim Wujku. We wtorek do akcji dołączyli górnicy z Piasta i Ziemowita. W środę protest rozpoczęto w kopalniach: Bolesław Śmiały, Sośnica, Mysłowice-Wesoła i Murcki-Staszic. W czwartek do akcji protestacyjnej mają przyłączyć się górnicy z kolejnych kopalń.

W środę jeden z górników protestujących od poniedziałku w kopalni Wujek źle się poczuł. "Po wyjeździe na powierzchnię został zbadany przez lekarza i przetransportowany do szpitala w Katowicach-Ochojcu. Z naszych informacji wynika, że oprócz podwyższonego ciśnienia pracownik nie miał innych dolegliwości" - powiedział PAP rzecznik PGG Tomasz Głogowski.

Oprócz "kroczącej" akcji protestacyjnej pod ziemią, na piątek zapowiadany jest przemarsz górników ulicami Rudy Śląskiej. Udział w demonstracji zapowiedzieli reprezentanci innych branż zagrożonych skutkami unijnej polityki klimatyczno-energetycznej.

W środę po południu Międzyzakładowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy wznowił przerwane krótko przed północą rozmowy z delegacją rządową o przyszłości górnictwa i energetyki. Co pewien czas w negocjacjach ogłaszane są przerwy, podczas których strony we własnym gronie konsultują omawiane kwestie.

Przed środowymi rozmowami szef śląsko-dąbrowskiej "S" Dominik Kolorz oceniał, że po wtorkowych negocjacjach więcej było rozbieżności niż punktów zbieżnych, zaś - jak mówił - "diabeł tkwi w szczegółach". Wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń zapewniał natomiast, że przedstawiciele rządu są gotowi do rozmowy o szczegółach.

Związkowcy kwestionują m.in. założenia polityki energetycznej dotyczące tempa odchodzenia od węgla czy inwestowania w energetykę gazową. Chcą także wsparcia dla bezemisyjnych technologii węglowych.

Według związków, transformacja Śląska powinna być rozłożona na około 40 lat i kwestionują tempo odchodzenia od węgla w energetyce, wynikające z projektu Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. Ich zdaniem, realizacja tej polityki oznaczałaby zamknięcie kopalń węgla kamiennego do 2036-37 r., co przyniosłoby - jak oceniają - katastrofalne skutki społeczne i gospodarcze.

Rozmowy związkowców z delegacją rządową przerwane do wieczora

Trwające w środę w Katowicach rozmowy protestujących związkowców z delegacją rządową zostały przerwane do wieczora - poinformowali przedstawiciele komitetu protestacyjnego. Strony mają wznowić negocjacje w środę o 20.00.

Trzygodzinną przerwę w rozmowach ogłoszono około 17.00. Przedstawiciele strony społecznej opuścili gmach Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, gdzie odbywają się negocjacje. Przyczyn ogłoszenia przerwy nie podano. Strony nie komentują przebiegu dotychczasowych rozmów.

Jak wcześniej informowali związkowcy, liczba protestujących pod ziemią górników z Polskiej Grupy Górniczej wzrosła w środę po południu do ponad 400. Jeden z protestujących z podwyższonym ciśnieniem trafił na badania do szpitala.

Przed środowymi rozmowami szef śląsko-dąbrowskiej "S" Dominik Kolorz oceniał, że po wtorkowych negocjacjach więcej było rozbieżności niż punktów zbieżnych, zaś - jak mówił - "diabeł tkwi w szczegółach". Wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń zapewniał natomiast, że przedstawiciele rządu są gotowi do rozmowy o szczegółach.

Związkowcy kwestionują m.in. założenia polityki energetycznej dotyczące tempa odchodzenia od węgla czy inwestowania w energetykę gazową. Chcą także wsparcia dla bezemisyjnych technologii węglowych.

Według związków, transformacja Śląska powinna być rozłożona na około 40 lat. Strona społeczna ocenia, że realizacja projektowanej przez resort klimatu polityki energetycznej oznaczałaby zamknięcie kopalń węgla kamiennego do 2036-37 r., co przyniosłoby - jak oceniają związkowcy - katastrofalne skutki społeczne i gospodarcze.(PAP)

autor: Marek Błoński