Związkowcy: podziemny protest już w 13 kopalniach

2020-09-24 20:17 aktualizacja: 2020-09-24, 21:43
Kopalnia Wujek w Katowicach. Fot. PAP/Andrzej Grygiel
Kopalnia Wujek w Katowicach. Fot. PAP/Andrzej Grygiel
Do 13 wzrosła w czwartek liczba kopalń, w których górnicy prowadzą podziemny protest przeciwko zbyt szybkiemu - ich zdaniem - tempu odchodzenia od węgla w krajowej gospodarce. Według śląsko-dąbrowskiej Solidarności, w zakładach tych akcję prowadzi łącznie około 400 osób.

W Katowicach trwa kolejna runda rozmów pomiędzy przedstawicielami Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego (MKPS) i z delegacją rządową o przyszłości górnictwa i energetyki. Protestujący czekają na efekty tych negocjacji.

Podziemny protest rozpoczął się w poniedziałek w trzech częściach kopalni Ruda w Rudzie Śląskiej: Halemba, Pokój i Bielszowice, a także w katowickiej kopalni Wujek. We wtorek dołączyli do akcji górnicy z Piasta i Ziemowita, a następnego dnia protest rozpoczęto w kopalniach: Bolesław Śmiały, Sośnica, Mysłowice-Wesoła i Murcki-Staszic. 

W czwartek do akcji dołączyły skupione w rybnickiej kopalni zespolonej ROW zakłady Jankowice i Chwałowice, a wieczorem także górnicy z kopalni z Rydułtowy. „Obecnie pod ziemią protestuje w sumie blisko 400 górników. Najwięcej, bo przeszło połowa w trzech kopalniach w Rudzie Śląskiej - w Halembie, Bielszowicach i Pokoju” – podała śląsko-dąbrowska „S”.
 
Od czwartkowego późnego popołudnia w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim trwa kolejna runda rozmów MKPS z delegacją rządową o przyszłości górnictwa i energetyki. Obrady plenarne poprzedziły posiedzenia dwóch zespołów roboczych. Pierwszy z nich omawiał sytuację Polskiej Grupy Górniczej (która jest największym polskim producentem węgla energetycznego), drugi – grupy Tauron, do której należą trzy kopalnie skupione w spółce Tauron Wydobycie.

Podczas poprzedniej rundy rozmów strony ustaliły już, że transformacja polskiego górnictwa ma odbywać się na wzór tej przeprowadzonej w Niemczech, czyli przez wiele lat. Strony spierają się jeszcze, czy graniczną dla górnictwa i energetyki węglowej datą ma być 2060 rok - jak chcą związkowcy, czy rok 2050, jak proponuje strona rządowa. Wchodząc na czwartkowe spotkanie związkowcy mówili jednak, że różnic zdań, dotyczących bardziej szczegółowych kwestii, jest więcej.

Mimo postępów w negocjacjach, związkowcy nie odwołują zaplanowanej na piątkowe popołudnie manifestacji w Rudzie Śląskiej. Udział w demonstracji zapowiedzieli reprezentanci innych branż, zagrożonych - według związków - skutkami unijnej polityki klimatyczno-energetycznej. Według nieoficjalnych informacji, manifestacja odbędzie się także wtedy, gdy uda się przed jej zaplanowanym terminem podpisać porozumienie między Międzyzwiązkowym Komitetem Protestacyjno-Strajkowym a delegacją rządową.
 
Według związków, transformacja Śląska powinna być rozłożona na około 40 lat. Strona społeczna oceniała wcześniej, że realizacja projektowanej przez resort klimatu polityki energetycznej oznaczałaby zamknięcie kopalń węgla kamiennego do 2036-37 r., co przyniosłoby - jak oceniają związkowcy - katastrofalne skutki społeczne i gospodarcze. Związkowcy kwestionowali założenia polityki energetycznej dotyczące tempa odchodzenia od węgla czy inwestowania w energetykę gazową. Domagają się także wsparcia dla bezemisyjnych technologii węglowych.(PAP)

Autorzy: Krzysztof Konopka, Marek Błoński