Według porannych danych PGG, najwięcej - 86 górników protestuje w kopalni Ruda w Rudzie Śląskiej. W kopalni Piast-Ziemowit w Bieruniu i Lędzinach pod ziemią przebywa 55 osób, w kopalni Bolesław Śmiały w Łaziskach Górnych 22, w katowickiej kopalni Wujek 20, w rybnickiej kopalni ROW 13, w kopalniach Mysłowice-Wesoła i gliwickiej Sośnicy po siedem, a w kopalni Murcki-Staszic protestuje pięciu górników. Związkowcy zapowiadają, że - podobnie jak w poprzednich dniach - do protestu będą czasowo przyłączać się kolejni górnicy; w ciągu dnia ich liczba może się podwoić.
Na piątkowe popołudnie w Rudzie Śląskiej, gdzie znajduje się zagrożona likwidacją kopalnia Ruda, związkowcy zapowiedzieli kilkutysięczną manifestację. Demonstranci wyruszą o 16.00 sprzed bramy ruchu Pokój (jedna z trzech części kopalni Ruda), który miałby zostać zamknięty - o czym związkowcy mówią nieoficjalnie - już w przyszłym roku. Ulicami Rudy Śląskiej manifestacja przejdzie przez Urząd Miasta w tym mieście, gdzie odbędzie się wiec.
"Przyjdź, protestuj. Nie olewaj, do walki zagrzewaj! Poinformujcie znajomych, sąsiadów, rodzinę. Przyjdźcie tłumnie pokazać swój sprzeciw. Wykrzyczeć swoje NIE dla planów zagłady Śląska. Śląsk walczy dziś o przetrwanie. I wygra tę walkę, gdy cała społeczność Śląska okaże swoje wsparcie i solidarność. Zrobimy to, wygramy, ale razem z Wami. Dlatego to tak ważne. To walka o wszystko. O przyszłość naszą, naszych rodzin i dzieci. Stań do walki, Śląsk Cię wzywa!" - napisali organizatorzy demonstracji w odezwie do mieszkańców miasta i regionu.
"Nasz protest spowodowany jest polityką transformacji energetycznej tak rządu, jak i Unii Europejskiej. Ruda Śląska padnie jej największą ofiarą. To najbardziej górnicze miasto w UE. Zamkną nam trzy nasze kopalnie, zamkną Hutę Pokój. Pracę stracą nie tylko górnicy i hutnicy, ale pracownicy spółek zależnych i kooperujących. Upadnie handel, usługi. Ruda Śląska powstała z węgla i na węglu. To w żyłach miasta płynie węglowa krew. Wiele inwestycji miasto poczyniło właśnie z pieniędzy od kopalń. Nie pozwólmy zrobić z Rudy Śląskiej drugiego Wałbrzycha czy Bytomia. Nie pozwólmy na katastrofę na Śląsku, na dramaty społeczne, na getta biedy i slumsy! Chcemy pracować i móc utrzymać nasze rodziny" - czytamy w odezwie.
Kilka godzin przed planowaną manifestacją w południe, w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach wznowione zostaną przerwane minionej nocy negocjacje Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjnego z delegacją rządową, której przewodniczy pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji spółek energetycznych i górnictwa, wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń. Dotąd ustalono m.in. że transformacja górnictwa - podobnie jak w Niemczech - będzie trwała wiele lat, a górnicy dołowi będą mieli gwarancję zatrudnienia w kopalni aż do emerytury. Punktem spornym w rozmowach pozostaje przede wszystkim horyzont działania poszczególnych kopalń i całego górnictwa.
Według nieoficjalnych informacji uczestników trwających z przerwami od minionego wtorku rozmów, strony są bliskie podpisania porozumienia. Zakończone w nocy z czwartku na piątek rozmowy dotyczyły głównie załącznika do projektu porozumienia ramowego, w którym określony zostanie horyzont czasowy działania poszczególnych kopalń. W tej kwestii nie osiągnięto dotąd porozumienia. Nie przesądzono też ostatecznie granicznej daty funkcjonowania górnictwa węgla kamiennego w Polsce. Związkowcy chcieliby, by był to rok 2060, strona rządowa proponuje rok 2050.
"Musimy wziąć pod uwagę i tę datę graniczną, i daty, które do tej daty prowadzą - i tak zapisać na osi czasu proces transformacji, aby uwzględnić uwarunkowania ekonomiczne, techniczne i społeczne. To nie jest takie proste; wymaga to rozmowy, ponieważ mamy przedstawicieli różnych zakładów i rozmawiamy, aby zrobić to w taki sposób, żeby osiągnąć te wszystkie trzy wskaźniki. To jest cel na piątkowe spotkanie" - mówił po zakończonych w nocy rozmowach wiceminister Soboń.
"Mamy dosyć spore rozbieżności związane z okresem transformacji całego sektora górniczego" - mówił szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz, potwierdzając, że "systemowe" i gwarancyjne elementy transformacji zostały już uzgodnione. "Okres wygaszania węgla kamiennego w naszym kraju też będzie trwał długo. Natomiast problemem jest to, żeby pod względami szczególnie społecznymi (...) ustalić takie daty tego wygaszania, żeby one nie spowodowały sytuacji strukturalnego bezrobocia w niektórych miastach. Chodzi, generalnie rzecz biorąc, o okres transformacji" - wyjaśniał związkowiec.
W toku dotychczasowych rozmów ustalono m.in. gwarancje pracy dla górników dołowych aż do emerytury, a także gwarancje zatrudnienia dla pracowników zakładów przeróbki mechanicznej węgla. Ustalono również mechanizm ewentualnego systemu osłon dla pracowników, dla których nie byłoby możliwości alokacji do innych kopalń.(PAP)
autorzy: Marek Błoński, Krzysztof Konopka