Chalimoniuk: na Służewcu jest miejsce dla wszystkich sportów hippicznych

2020-10-10 12:43 aktualizacja: 2020-10-10, 15:39
Zwycięzca konkursu Grand Prix Krzysztof Ludwiczak na koniu Cros Blue. Fot. PAP/Leszek Szymański
Zwycięzca konkursu Grand Prix Krzysztof Ludwiczak na koniu Cros Blue. Fot. PAP/Leszek Szymański
Prezes Polskiego Klubu Wyścigów Konnych Tomasz Chalimoniuk uważa, że na 140 hektarach warszawskiego toru Służewiec zmieszczą się wszystkie sporty jeździeckie. "Impreza Warsaw Jumping pokazała, że jest tam miejsce zarówno dla wyścigów, jak i innych dyscyplin hippicznych" - zaznaczył.

Na przełomie września i października na Torze Wyścigów Konnych Służewiec zbudowano infrastrukturę, która pozwoliła na przeprowadzenie zawodów w skokach przez przeszkody, ujeżdżeniu, skróconej formule wszechstronnego konkursu konia wierzchowego (WKKW), a także w powożeniu zaprzęgami parokonnymi. Rywalizowało 170 zawodników z Polski dosiadających 360 koni, a równolegle odbywał się tzw. dzień wyścigowy.

Chalimoniuk, który został przewodniczącym komitetu organizacyjnego Warsaw Jumping, zaznaczył, że ideą wydarzenia była pomoc środowisku jeździeckiemu, a impreza pokazała ogromy potencjał.

"Wyścigi przeszły prawie suchą stopą przez czas pandemii, a zawody w innych konkurencjach jeździeckich były w tym sezonie regularnie odwoływane. Chcieliśmy umożliwić ich reprezentantom rywalizację, a udział ograniczyliśmy do Polaków głównie dlatego, by w ramach przeciwdziałania skutkom pandemii premie trafiły właśnie do nich. Gdyby nie ten cel, to oczywiście zawody miałyby międzynarodową rangę" - powiedział PAP Chalimoniuk.

Jak dodał, odzew branży był bardzo pozytywny, choć zazwyczaj środowisko jeździeckie bywa podzielone w opiniach.

"Myślę, że to początek. Szkoda byłoby to zaprzepaścić, szczególnie gdy środowisko się zjednoczyło. Nawet ludzie wyścigów mówią, że takie zawody to dobry pomysł na promocję toru i wspólne działania. A ku uciesze publiczności dżokeje chętnie wzięli udział w zawodach skokowych, za to jeźdźcy skokowi pierwszy raz w historii mogli się pościgać na koniach wyścigowych" - opowiadał.

140 zielonych hektarów blisko centrum miasta jest unikatem w skali Europy

Publiczność mogła także podziwiać powożenie w wydaniu mistrza świata Bartłomieja Kwiatka, a także skoki zawodników pierwszej dziesiątki rankingu PZJ, do tego konkursy barier, jak potęga skoku. Według niego frekwencja dopisała, choć gdyby nie limity związane z pandemią, to ludzi na trybunach mogłoby być o wiele więcej.

"Wszystkie bilety na weekend zostały sprzedane. Wiele osób przyjechało oglądać zarówno wyścigi, jak i skoki, co odbywa się z pożytkiem dla obu środowisk. Za to uczestnicy konkursów ujeżdżenia, które kończyły się około godz. 22, byli zszokowani, że na trybunie wciąż siedziało około 200 osób, gdy za dnia na zawodach dresażowych nie notuje się takiej frekwencji. To pokazuje, że w Warszawie jest głód sportów jeździeckich, a nie ma lepszego miejsca na zawody hippiczne niż Służewiec. To warszawskie serce końskiego świata" - podkreślił.

Jako pełnomocnik ministra rolnictwa ds. hodowli koni wspomniał, że 140 zielonych hektarów blisko centrum miasta jest unikatem w skali Europy.

"Poza Longchamp w Paryżu ciężko szukać tyle terenu dla sportów jeździeckich w granicach metropolii. Plan długoterminowy był taki, aby stworzyć na Służewcu narodowe centrum hippiczne. Mam nadzieję, że mimo chęci deweloperów do przejęcia terenu, Służewiec pozostanie zespołem torów do końca świata" - zauważył.

Zaznaczył, iż oba tory - główny i treningowy - plus wszystkie trybuny są obiektami celowo wpisanymi na listę zabytków, aby ukrócić wieczne wojny deweloperów o wyrwanie choć kawałka tego terenu.

W niedzielę na Służewcu odbędzie się już 107. edycja kultowej gonitwy Wielka Warszawska

Przekazał, że rozpoczęto już remont stajni, który w sumie będzie trwał kilka lat, a w dalszym etapie modernizację przejdzie tor roboczy.

"Być może na jego środku znajdzie się miejsce na boisko do polo. Za to zawody Warsaw Jumping pokazały, że parkur skokowy ma piękny plac między trybuną I a III. Jest już koncepcja na stały parkur z trybunami dwustronnymi, z restauracją, z której będzie można oglądać równocześnie zarówno zawody skokowe, jak i wyścigi. Wtedy Służewiec stanie się konglomeratem końskim z elementem targowym, gdyż duże hale w trybunach pozwalają na organizację wszelkiego rodzaju wystaw" - tłumaczył Chalimoniuk.

Znajdujący się w południowej części Warszawy tor wyścigów konnych otwarto w czerwcu 1939 roku i był to wówczas najnowocześniejszy oraz największy tor tego typu w Europie. Głównym projektantem założenia łączącego styl funkcjonalistyczny z okrętowym był warszawski architekt Zygmunt Plater-Zyberk.

W skład kompleksu weszły: główny tor trawiasty o długości ok. 2300 m, do wyścigów płaskich, płotowych i przeszkodowych z trzema trybunami, piaszczysty tor treningowy, zespół murowanych stajni i przylegających do nich mieszkań i pomieszczeń gospodarczych, karuzel do stępowania koni, padoków przy stajniach oraz wzdłuż alei Wyścigowej. Innowacyjnym rozwiązaniem był podziemny tunel łączący teren treningowy z torem wyścigowym, którym konie były doprowadzane do gonitw. Unikatowym przedsięwzięciem było także stworzenie tzw. parku angielskiego. We wrześniu 1939 r. teren został zajęty przez Niemców - w okresie okupacji stacjonowała tam jednostka kawalerii SS, a tor wyścigowy był wykorzystywany jako lądowisko dla samolotów myśliwskich.

W niedzielę na Służewcu odbędzie się już 107. edycja kultowej gonitwy Wielka Warszawska. Po raz pierwszy w historii, z powodu epidemii koronawirusa, rozegrana zostanie bez udziału publiczności. (PAP)