Prof. Sobczak: pandemia jest katalizatorem zmian cyfrowych, ale nie dla wszystkich

2020-10-31 10:06 aktualizacja: 2020-10-31, 15:07
Fot. PAP/Maciej Chmiel
Fot. PAP/Maciej Chmiel
W pandemii duże firmy dokonują zmian cyfrowych, mają dostęp do kapitału i elastycznych pracowników. Jednak mniejsze podmioty wstrzymują się od podjęcia decyzji o rozpoczęciu inwestycji - powiedział PAP prof. Andrzej Sobczak ze Szkoły Głównej Handlowej.

PAP: Czy niedawny bardzo dobry debiut Allegro był dla pana zaskakujący?

Andrzej Sobczak: Patrząc na debiut Allegro, zbiegło się kilka pozytywnych czynników, m.in. opóźnienie wejścia na rynek konkurencji chińskiej i amerykańskiej. Allegro przez lata zapracowało na swoją pozycję i korzysta z przywileju skali i pierwszeństwa, a dodatkowo nałożyło wszystko, co związane z covidem.

Czas pandemii ostatecznie przekonał sceptyków, że e-commerce to nie tylko wygodna, ale i wyjątkowo bezpieczna forma dokonywania zakupów. Dodatkowo Allegro działa w tzw. modelu platformy, więc im jest więcej sprzedających i kupujących, to efekt synergii staje się coraz bardziej zauważalny.

Jeszcze należy wziąć pod uwagę, że pieniądz dziś jest bardzo tani i nie ma za bardzo gdzie go zyskownie lokować, a Allegro jest na dziś pewniakiem.

PAP: Czy cyfryzacja w polskim biznesie rozkłada się w miarę równomiernie, czy niektóre branże zostawiają w tyle inne?

A.S.: Bardzo imponujące są dokonania sektora finansowego, gdzie takie instytucje, jak Alior Bank, ING Bank Śląski czy PKO BP są przygotowane na digitalizację i można ich traktować jako liderów zmian.

Gorzej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o automatyzację procesów produkcyjnych, m.in. w przemyśle, który to sektor np. w Niemczech jest kołem zamachowym zaawansowanej cyfryzacji – np. bardzo silnie promuje internet rzeczy. Podobnie, nie najlepiej wygląda sytuacja w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw, które wbrew pozorom nie są przesadnie innowacyjne i otwarte na zmiany. Dodatkowym powodem jest także brak kapitału na wdrażanie takich zmian.

Pandemia jest jednak katalizatorem zmian cyfrowych, ponieważ firmy, które dotychczas twierdziły, że nie jest to dobry czas na digitalizację, teraz nie mają wymówek. Jednak jeśli duzi mają dostęp do kapitału, niższych cen usług i korzystają z większej elastyczności pracowników, to MSP się zatrzymują przed podjęciem decyzji o rozpoczęciu inwestycji.

PAP: Czym to jest spowodowane, że polski przemysł kuleje w wykorzystaniu nowinek, typu AI, czy Internet Rzeczy, w przeciwieństwie np. do Niemiec?

A.S.: Wydaje mi się, że nadal pokutuje przeświadczenie, że możemy konkurować zawsze ceną i niskimi kosztami produkcji, przede wszystkim tanią siłą roboczą, co przez lata skutkowało, że byliśmy krajem montowni, pracujących dla globalnych marek.

Drugi wniosek jest taki, że powinniśmy zmienić sposób edukacji inżynierów i menedżerów, aby nastawienie proinnowacyjne wynosili z uczelni. Jest duży problem z finansowaniem – koszty zakupu pojedynczej zautomatyzowanej linii produkcyjne idą w miliony złotych, jednak tutaj coraz bardziej zauważalna jest pomoc ze strony agend rządowych.

Kolejny aspekt, który hamuje postęp cyfryzacji w polskim biznesie, to niedocenianie wartości danych. U nas nie widać, by kierujący firmami doceniali wagę danych zbieranych w procesie produkcji i obsługi klienta, nie widzą, że może to procesy wewnątrz przedsiębiorstwa usprawnić, oraz stworzyć nowe usługi i produkty. Np. producent opon Pirelli dzięki technologii oferuje teraz usługę monitorowania zużycia opon, co jest bezcenne dla firm logistycznych czy wynajmujących samochody. Rośnie wtedy również marżowość i pojawiają się nowe możliwości, w oparciu co zarządy firm mają pod ręką.

PAP: Czy zbliżająca się zielona rewolucja energetyczna, która może zaangażować wiele sektorów gospodarki, będzie impulsem dla polskiego biznesu do intensywniejszego podejścia do digitalizacji?

A.S.: Obawiam, że z perspektywy zarządów transformacja energetyczna jest traktowana przede wszystkim jako koszt, a nie szansa na zbudowanie przewagi konkurencyjnej. Jeśli spojrzymy na to w perspektywie krótkiej – rzeczywiście można traktować jako koszt. Jednak w perspektywie długiej – te firmy, którym uda się przestawić, wygrają. Ci, którzy nadal będą się starali opierać na taniej sile roboczej i dystansie względem rozwiązań ekologicznych, stracą rację bytu. Jednak oprócz optyki pojedynczego przedsiębiorstwa i gospodarki jako całości powinniśmy pamiętać, że niezmiernie istotne będzie to, jak odnajdziemy się globalnie. Konkurowanie z firmami, które nie uważają kwestii ekologicznych za priorytetowe, będzie wywoływało jeszcze większą potrzebę cyfryzacji i automatyzacji, aby tę konkurencję wytrzymać i wygrać.

PAP: Co może być zagrożeniem dla procesu cyfrowej innowacyjności w Polsce?

A.S.: Widzę duże zagrożenie w tzw. innowacyjności papierowej – byle dobrze wypaść w badaniach, rankingach, czy podobnych zestawieniach. O dziwo, o wiele lepiej wychodzą nam innowacje technologiczne, które można kupić w całości, niż wdrażanie innowacji procesowych, czy organizacyjnych.

Najtrudniej jest ze wzbudzeniem cyfrowego myślenia wśród pracowników i zmianą kultury organizacyjnej wewnątrz organizacji biznesowych, co jest w cyfrowej rewolucji kluczowe.(PAP)

autor: Piotr Gozdowski