W sondażach przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych przeważnie wygrywają kandydaci Partii Demokratycznej. W tym roku także prowadzi kandydat Demokratów Joe Biden – podkreślił naukowiec z Uniwersytetu Łódzkiego, politolog, profesor Przemysław Żurawski vel Grajewski.
"Tak samo było w poprzednich wyborach, a przecież cztery lata temu to kandydat Partii Republikańskiej Donald Trump wygrał z kandydatką Demokratów Hillary Clinton" – powiedział PAP politolog.
"Trudno przewidzieć, kto uzna się za zwycięzcę"
Różnica w sondażach – zdaniem profesora – nie jest miażdżąca. "Myślę, że zważywszy na antytrumpowskie nastawienie amerykańskich elit, ten obraz jest obrazem socjologicznie zaburzonym" – zaznaczył.
Profesor zwrócił też uwagę, że szczególnie teraz, kiedy do wyborów pozostały już tylko godziny, trudno przewidzieć ich wynik. Tym bardziej, że ordynacja w USA jest bardzo skomplikowana. "Głosy z całego kraju są przeliczane na głosy elektorskie z poszczególnych stanów, które mają zróżnicowaną liczbę elektorów" – tłumaczył Żurawski vel Grajewski.
Politolog mówił, że trudniej jest przewidzieć, nie kto zwycięży w walce o prezydenturę Stanów Zjednoczonych, ale kto uzna się za zwycięzcę. "Istotnym pytaniem jest, czy ktokolwiek, jeśli przegra, uzna własną porażkę" – zwrócił uwagę. "Istotne jest też to, czy ewentualny spór będzie kontynuowany, na przykład środkami prawnymi, przy pomocy rozstrzygnięć sądowych" – podkreślił.
Jeśli chodzi o wybory – jak mówił politolog - scenariusze są tylko dwa. "Jeśli wygra Joe Biden, to trzeba się zastanowić, czy – z uwagi na stan zdrowia - dotrwa on do końca kadencji. Tu akurat system amerykański jest precyzyjny, władzę przejmuje wiceprezydent" – przypomniał łódzki naukowiec.
Zwycięstwo Bidena – zdaniem profesora – spowoduje redukcję aktywności zagranicznej USA. "Będzie przebiegało pod hasłem odbudowy, rzekomo zniszczonych, stosunków transatlantyckich. To +kostium+, w który ewentualna nowa administracja będzie chciała +ubrać+ przerzucenie finansowego ciężaru bezpieczeństwa międzynarodowego na sojuszników USA w Europie" – zauważył.
"Ta próba będzie oczywiście nieskuteczna, bo w Europie nikt nie podniesie wydatków zbrojeniowych, szczególnie w dobie pandemii" – ocenił profesor i dodał, że wielu polityków Partii Demokratycznej ma ambicje, aby prowadzić sprawy zagraniczne USA, na przykład Hillary Clinton, była pierwsza dama i była sekretarz stanu w administracji prezydenta Baracka Obamy.
"Gdyby Hillary Clinton miała pełnić jakieś ważne stanowisko w ewentualnej nowej administracji, trzeba spodziewać się redukcji tradycyjnych sił lądowych w armii amerykańskiej, bo tu – pod pozorem modernizacji sił zbrojnych – będą cięcia budżetowe" – powiedział PAP Żurawski vel Grajewski.
"Po ewentualnym zwycięstwie Bidena, z polskiego punktu widzenia istotne będzie połączenie ideologiczne progresistów europejskich oraz amerykańskich i ich presji na konserwatywne rządy środkowoeuropejskie, czyli rządy Polski i Węgier" – podkreślił.
"Być może ze strony USA, bo sami Demokraci chyba tego nie zrobią, będzie presja na Europę, aby odbudować relacje z Rosją po hasłem traktatów rozbrojeniowych" – mówił politolog. "Jeśli Biden wygra, może nastąpić powrót do rozbrojeniowej retoryki z czasów zimnej wojny" – podkreślił. "Chociaż zarówno Demokraci, jak i Republikanie są nieufni wobec Rosji" – dodał.
"Polska czerpie wyraźne korzyści ze współpracy z administracją Trumpa"
Zdaniem prof. Żurawskiego vel Grajewskiego, kandydat amerykańskiej Partii Demokratycznej nie jest silną osobowością polityczną. "Biden ma już swoje lata i raczej uchodzi za pewną emanację waszyngtońskich elit Demokratów" – mówił. "A administracje Demokratów, generalnie, nie słyną z twardej polityki zagranicznej" –dodał.
Politolog zwrócił też uwagę, że trzeba pamiętać o szeregu problemów wewnętrznych w USA. "Na przykład zaangażowanie się Demokratów w ruch Black Lives Matter utrudni im ewentualne rządzenie" – ocenił.
Politolog z Uniwersytetu Łódzkiego uważa, że kiedy zwycięży obecny prezydent USA Donald Trump polityka ostatnich czterech lata będzie kontynuowana. "Jeśli dojdzie do reelekcji, Trump będzie próbował dokończyć to samo, co zamierzają dopiero rozpocząć Demokraci, czyli przerzucić część ciężaru finansowego z USA, jako +stabilizatora+ międzynarodowego, na amerykańskich sojuszników" – tłumaczył. "Na Dalekim Wschodzie to jest Japonia, na Bliskim Wschodzie to Arabia Saudyjska i Izrael, a w Europie, ponieważ Niemcy odmówili podjęcia się roli strategicznego sojusznika, to przypadła ona Polsce" – powiedział politolog.
"Polska czerpie wyraźne korzyści ze współpracy z administracją prezydenta Trumpa, zarówno w zakresie dozbrojenia, jak i w wymiarze energetycznym" – mówił. "Chodzi o transfer amerykańskiego surowca poprzez terminal w Świnoujściu, co oczywiście wiąże się z wypieraniem z rynku rosyjskiego gazu ziemnego" – zaznaczył profesor.
"Podsumowując, wygrana Joe Bidena oznacza ustępstwa w polityce międzynarodowej USA, a reelekcja Donalda Trumpa to kontynuacja twardej linii zagranicznej między innymi wobec Rosji i dobre relacje polsko-amerykańskie" – powiedział w rozmowie z PAP prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski. (PAP)
autor: Hubert Bekrycht