Były ukraiński prokurator wojskowy uważa, że ofiar zbrodni katyńskiej może być o prawie 4 tysiące więcej

2020-11-25 07:37 aktualizacja: 2020-11-25, 11:57
Muzeum Katyńskie w Warszawie. Fot. PAP/Leszek Szymański
Muzeum Katyńskie w Warszawie. Fot. PAP/Leszek Szymański
Liczba rozstrzelanych Polaków w 1940 r. może być o prawie 4 tys. większa niż się uważa - stwierdził Andrij Amons, były ukraiński prokurator wojskowy na konferencji z okazji 80. rocznicy zbrodni katyńskiej. Dwa niezbadane pochówki są według niego w obwodach chersońskim i mikołajowskim.

"Są podstawy, by twierdzić, że liczba rozstrzelanych Polaków jest o 3,7 tys. większa, niż uważa się obecnie - 25,5 tys. osób, a nie 21 857, jak podaje się teraz w oficjalnych źródłach" - powiedział Amons, badacz zbrodni stalinowskich popełnionych na Ukrainie.

Jak dodał, pod koniec 2019 roku w obwodzie chersońskim i mikołajowskim na południu kraju znaleziono archiwalne dokumenty, które wskazują na obecność w tych regionach pochówków co najmniej 3,7 tys. Polaków, przetrzymywanych w więzieniach na zachodzie Ukrainy. Listy rozstrzelanych w tych regionach nigdy nie były publikowane ani badane, a prace archeologiczne w tych obwodach nie były nigdy prowadzone - wskazał emerytowany prokurator.

Według niego po zakończeniu restrykcji związanych z epidemią koronawirusa ruszą prace na miejscu możliwych miejsc pochówku rozstrzelanych Polaków. "Na razie ustalono jedno miejsce możliwego rozstrzelania w obwodzie mikołajowskim" - napisano w komunikacie przesłanym PAP przez Federację Organizacji Polskich na Ukrainie (FOP).

Amons mówił o tym podczas sobotniej międzynarodowej konferencji naukowej przeprowadzonej w formie online przez FOP. Jak przekazała PAP Maria Siwko, dyrektor Domu Polskiego w Kijowie i członek Zarządu FOP na Ukrainie, w wydarzeniu wzięło udział kilkadziesiąt osób z Polski, Ukrainy, Rosji. "Nie mogliśmy zorganizować tej konferencji tak jak zawsze, na miejscu, w salach; sytuacja epidemiczna zmusiła nas do przeprowadzenia jej w formie online" - zaznaczyła. 

„Badanie zbrodni katyńskiej nie zakończyło się i nie jestem pewny, czy kiedykolwiek się zakończy. To jest zjawisko tak wielowątkowe, dotyczące nie tylko Polaków" - podkreślił Ambasador RP w Kijowie Bartosz Cichocki, który również wziął udział w wydarzeniu. Jego słowa przytacza biuro prasowe FOP.

Według ambasadora "te badania jesteśmy dzisiaj winni przede wszystkim rodzinom pomordowanych". "Oni nadal nie wszyscy wiedzą, gdzie spoczywają ich ojcowie, dziadkowie, stryjowie. Chcemy doprowadzić do takiej sytuacji, że te szczątki będą nazwane z imienia, nazwiska i ich rodziny będą mogły modlić się na grobach swoich zamordowanych przodków" - wskazał.

"Te badania jesteśmy winni młodzieży. Wychowały się pokolenia historyków, archeologów, którzy wnieśli niezwykły wkład w odkrycie prawdy" - kontynuował dyplomata. W jego ocenie "na nich mogą się opierać dalsze etapy rozwoju stosunków polsko-ukraińskich, może kiedyś także znowu polsko-ukraińsko-rosyjskich".

Uczestnicy spotkania stwierdzili, że Ukraina obecnie pozostaje jedynym partnerem Polski, jeśli chodzi o badanie zbrodni katyńskiej - napisano w komunikacie przesłanym PAP. Zauważono, że od 1996 roku wstrzymano badania tej sprawy na Białorusi, a w Rosji aktywne badania ograniczono w latach 2000.

W ukraińskich podręcznikach do historii zwiększyła się liczba treści poświęconych represjom 1937-1941 - wskazał FOP. "Od 2018 roku w większości nowych podręczników do historii dla ukraińskich szkół i uczelni znajdują się bloki z opisem zbrodni katyńskiej. Daje to podstawy do optymizmu w sprawie obiektywnego informowania nowego pokolenia Ukraińców o tragedii" - zauważył podczas konferencji historyk prof. Jurij Szapował.

"Minęło już 80 lat, jednak do tej pory historycy, politolodzy, archeolodzy nie mogą stworzyć pełnych list i miejsc pochówków wszystkich zabitych obywateli Polski. Zgromadzono wielką bazę wiedzy, ale pozostaje jeszcze wiele pytań dla nowego, już czwartego pokolenia badaczy" - oznajmiła Siwko. 

Siwko poinformowała PAP, że planowana jest publikacja książki poświęconej tematyce poruszonej podczas konferencji.

Z Kijowa Natalia Dziurdzińska (PAP)