Krasnodębski w "Welt": "My, Polacy, chcemy sami decydować, jak żyć"

2020-12-01 11:20 aktualizacja: 2020-12-01, 14:39
Eurodeputowany Zdzisław Krasnodębski w Parlamencie Europejskim. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Eurodeputowany Zdzisław Krasnodębski w Parlamencie Europejskim. Fot. PAP/Radek Pietruszka
"Różnie można oceniać reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Ale każdy, kto zna nasz kraj, dostrzeże wolność, wielość, różnorodność naszego życia - pisze Zdzisław Krasnodębski, poseł do Parlamentu Europejskiego w tekście zamieszczonym w poniedziałek w dzienniku "Welt".

"Kiedy patrzę na niektórych kolegów w Parlamencie Europejskim, myślę czasem o starym dowcipie - wprawdzie całkowicie niepoprawnym politycznie - że "Związek Radziecki będzie walczył o pokój, dopóki nie pozostanie kamień na kamieniu".

Są tak gorliwi w ratowaniu planety, egzekwowaniu praw człowieka na świecie i na straży praworządności w Polsce, że odrzucają każdy niewygodny fakt, każdy kontrargument.

Na brawa może liczyć każdy, kto stawia na jeszcze ostrzejszy cel redukcji emisji do 2030 roku, domaga się jeszcze szybszej rezygnacji z paliw kopalnych, który jeszcze ostrzej atakuje Polskę i Węgry. To szlachetne cele, podobnie jak pokój na świecie. Wydaje się jednak, że nawet teraz istnieje gotowość do walki o nie, dopóki w UE nie pozostanie kamień na kamieniu".

Zdzisław Krasnodębski jest zdania, że "doskonałym przykładem takiej postawy jest spór o praworządność".

"Nowy warunek wymaga zmiany umowy, ale ponieważ byłoby to bardzo uciążliwe, wybrano kreatywny objazd. Ludzie są teraz zaskoczeni naszym wetem. Czego oczekiwaliście? Że po tych wszystkich groźbach nie skorzystamy z naszych praw?" - pyta europarlamentarzysta PiS.

"Różnie można oceniać reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Ale każdy, kto zna kraj, a nie tylko porusza się w fanatycznych kręgach nienawidzących PiS, dostrzeże wolność, wielość, różnorodność naszego życia publicznego. To, co zagraża Polsce, to bardziej anarchia niż dyktatura".

"Teraz skrajnie lewicowo-liberalni protestujący przestali powoływać się na konstytucję, ponieważ wyraźnie mówi ona o ochronie życia i rodziny. Zamiast tego krzyczą o rzekomym naruszeniu praw podstawowych. Czy naprawdę chodzi o praworządność, czy o coś innego?" - pyta Krasnodębski w tekście dla "Welt".

"Dla nas demokracja oznacza, że obywatele mogą swobodnie wybierać swoje rządy i głosować na nie - bez zgody z zewnątrz. Mamy lepszą sytuację, jeśli chodzi o równość kobiet i mężczyzn niż w wielu innych krajach europejskich. Nie wierzymy jednak, że zniesienie wszelkich różnic jest skokiem do „królestwa wolności”, ale drogą do nowego despotyzmu" - pisze Krasnodębski.

Podkreśla też: "Jesteśmy konserwatystami, którzy się nie poddali, jak to ma miejsce we Francji czy w Niemczech".

"Unia - oparta na zasadzie wolności narodów i wzajemnym szacunku, na zasadzie konsensusu - była czymś historycznie nowym. Każdy powinien czuć się w niej szanowany, jednomyślność w najważniejszych decyzjach gwarantowała mu równość i suwerenność. Wstąpiliśmy do takiego związku. Niestety, Unia coraz bardziej odchodzi od tych zasad" - zauważa eurodeputowany.

Tekst kończy słowami: "My, Polacy, chcemy sami decydować, jak żyć, jaki rząd wybieramy, jak praktykujemy wartości europejskie, chcemy być w stanie rozwiązywać własne problemy – na równych zasadach w naszej wspólnej Europie".

Zdzisław Krasnodębski jest profesorem uniwersytetu w Bremie, posłem do Parlamentu Europejskiego, był wiceprzewodniczącym Europarlamentu w latach 2018-2019. (PAP)