![Eurodeputowany Zdzisław Krasnodębski w Parlamencie Europejskim. Fot. PAP/Radek Pietruszka](/sites/default/files/styles/main_image/public/202012/pap_20190703_0R1%20%281%29.jpg?h=d7300b86&itok=ct8T7sv_)
"Kiedy patrzę na niektórych kolegów w Parlamencie Europejskim, myślę czasem o starym dowcipie - wprawdzie całkowicie niepoprawnym politycznie - że "Związek Radziecki będzie walczył o pokój, dopóki nie pozostanie kamień na kamieniu".
Są tak gorliwi w ratowaniu planety, egzekwowaniu praw człowieka na świecie i na straży praworządności w Polsce, że odrzucają każdy niewygodny fakt, każdy kontrargument.
Na brawa może liczyć każdy, kto stawia na jeszcze ostrzejszy cel redukcji emisji do 2030 roku, domaga się jeszcze szybszej rezygnacji z paliw kopalnych, który jeszcze ostrzej atakuje Polskę i Węgry. To szlachetne cele, podobnie jak pokój na świecie. Wydaje się jednak, że nawet teraz istnieje gotowość do walki o nie, dopóki w UE nie pozostanie kamień na kamieniu".
Zdzisław Krasnodębski jest zdania, że "doskonałym przykładem takiej postawy jest spór o praworządność".
"Nowy warunek wymaga zmiany umowy, ale ponieważ byłoby to bardzo uciążliwe, wybrano kreatywny objazd. Ludzie są teraz zaskoczeni naszym wetem. Czego oczekiwaliście? Że po tych wszystkich groźbach nie skorzystamy z naszych praw?" - pyta europarlamentarzysta PiS.
"Różnie można oceniać reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Ale każdy, kto zna kraj, a nie tylko porusza się w fanatycznych kręgach nienawidzących PiS, dostrzeże wolność, wielość, różnorodność naszego życia publicznego. To, co zagraża Polsce, to bardziej anarchia niż dyktatura".
"Teraz skrajnie lewicowo-liberalni protestujący przestali powoływać się na konstytucję, ponieważ wyraźnie mówi ona o ochronie życia i rodziny. Zamiast tego krzyczą o rzekomym naruszeniu praw podstawowych. Czy naprawdę chodzi o praworządność, czy o coś innego?" - pyta Krasnodębski w tekście dla "Welt".
"Dla nas demokracja oznacza, że obywatele mogą swobodnie wybierać swoje rządy i głosować na nie - bez zgody z zewnątrz. Mamy lepszą sytuację, jeśli chodzi o równość kobiet i mężczyzn niż w wielu innych krajach europejskich. Nie wierzymy jednak, że zniesienie wszelkich różnic jest skokiem do „królestwa wolności”, ale drogą do nowego despotyzmu" - pisze Krasnodębski.
Podkreśla też: "Jesteśmy konserwatystami, którzy się nie poddali, jak to ma miejsce we Francji czy w Niemczech".
"Unia - oparta na zasadzie wolności narodów i wzajemnym szacunku, na zasadzie konsensusu - była czymś historycznie nowym. Każdy powinien czuć się w niej szanowany, jednomyślność w najważniejszych decyzjach gwarantowała mu równość i suwerenność. Wstąpiliśmy do takiego związku. Niestety, Unia coraz bardziej odchodzi od tych zasad" - zauważa eurodeputowany.
Tekst kończy słowami: "My, Polacy, chcemy sami decydować, jak żyć, jaki rząd wybieramy, jak praktykujemy wartości europejskie, chcemy być w stanie rozwiązywać własne problemy – na równych zasadach w naszej wspólnej Europie".
Zdzisław Krasnodębski jest profesorem uniwersytetu w Bremie, posłem do Parlamentu Europejskiego, był wiceprzewodniczącym Europarlamentu w latach 2018-2019. (PAP)