![Fot. PAP/Darek Delmanowicz](/sites/default/files/styles/main_image/public/202102/pap_20210203_144.jpg?itok=YPBHgbGf)
Sąd ze względu na dobro i ważny interes prywatny rodziny dotkniętej tą tragedią, a której członkowie będą m.in. w tym procesie występować jako świadkowie, wyłączył jawność rozprawy. Dziennikarzom mogli być na sali tylko do momentu zakończenia odczytania przez prokuratora aktu oskarżenia.
Według prokuratora, oskarżona kobieta działała w zamiarze pozbawienia życia dziecka, w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie.
Do zbrodni doszło w listopadzie 2019 r. w hostelu przy ul. Orlej w centrum Lublina, gdzie Monika S. przyjechała z synem. Kilka dni później – według ustaleń prokuratury – udusiła syna używając ręcznika, który zadzierzgnęła na szyi dziecka, a własnym ciałem unieruchomiła jego klatkę piersiową. Spowodowało to u chłopca liczne obrażenia, między innymi w postaci wielu wybroczyn i wylewów oraz rozedmy płuc, co skutkowało zgonem dziecka "w wyniku gwałtownego uduszenia".
Monika S. przyznała się w prokuraturze do popełnienia zarzucanego jej czynu. Składała wyjaśnienia opisując przebieg zdarzeń, które doprowadziły ją do dokonania zabójstwa. Prokuratura nie ujawniła jej zeznań.
W śledztwie kobieta była badana przez biegłych lekarzy psychiatrów i psychologa, którzy uznali, że nie miała ani zniesionej, ani ograniczonej poczytalności w chwili dokonania przestępstwa. Biegli orzekli, że Monika S. może brać udział w postępowaniu przed sądem.
Grozi jej kara dożywotniego więzienia
Monika S. jest aresztowana. Grozi jej kara dożywotniego więzienia.
Przeciwko Monice S. toczy się też inny proces sądowy, przed Sądem Rejonowym Lublin-Zachód, w którym jest ona oskarżona o przywłaszczenie ponad 200 tys. zł z kasy Bractwa Miłosierdzia im. Św. Brata Alberta; była w nim prezeską. Ponad 180 tys. zł miała sama zabrać z kasy, zaś wraz z dwiema pracownicami miała fałszować dokumenty dotyczące wypłacania zapomóg i w ten sposób przywłaszczyć wraz nimi 24 tys. zł.
W tym samym procesie jest ona również oskarżona o wyłudzenie z banków, wraz z trzema innymi osobami, kredytów o łącznej wysokości blisko 400 tys. zł. Monika S. miała wystawiać swoim wspólnikom nierzetelne zaświadczenia o rzekomym zatrudnieniu ich i zarobkach w Bractwie Św. Alberta. Na tej podstawie brali oni kredyty w bankach; pieniędzmi dzielili się. (PAP)
Autorka: Renata Chrzanowska
lp/