Na początku lutego do wykazu prac legislacyjnych rządu wpisano projekt ustawy, którego konsekwencją będzie wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej. Zgodnie z założeniami połowa wpływów ze składek ma trafić m.in. do NFZ, a także na Narodowy Fundusz Ochrony Zabytków i nowo utworzony Fundusz Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów. Znaczna część prywatnych mediów w środę protestowała we wspólnej akcji "Media bez wyboru", będącej odpowiedzią na zapowiedź przygotowania przez rząd tego projektu.
Porozumienie, jeden z koalicjantów PiS w ramach Zjednoczonej Prawicy, poinformowało, że projekt nie był z partią konsultowany. "Porozumienie Jarosława Gowina z niepokojem analizuje projekt nowego podatku od mediów. Projekt ten na żadnym etapie nie był z nami konsultowany" - napisano w środowym oświadczeniu ugrupowania.
Pytany w piątek w Radiu Plus, czy kwestia konsultowania projektów rządowych jest uregulowana w "niejawnej" umowie koalicyjnej Zjednoczonej Prawicy, Fogiel odparł, że w umowie są "ogólne zapisy o popieraniu projektów rządowych", chociaż - jak mówił - "nikt nie chce kneblować prawa do wyrażania opinii przez naszych mniejszych partnerów koalicyjnych".
Dopytywany, czy jest obowiązek konsultowania projektów ustaw, Fogiel tłumaczył, że "ścieżka rządowa jest ścieżką inną, jest regulowana przepisami zewnętrznymi o Radzie Ministrów".
Odnosząc się do pytania, czy można rozumieć, że ani Porozumienie nie łamie umowy koalicyjnej krytykując projekt o podatku od reklam, a Solidarna Polska także tej umowy nie narusza, gdy nie zajmuje stanowiska w tej sprawie, poseł PiS przekonywał, że w tym momencie nie ma projektu, a "te zapisy, ten plan jest w fazie naprawdę bardzo wczesnej".
Prekonsultacje, które trwają do 16 lutego
"To nawet jeszcze nie jest etap konsultacji społecznej, to są prekonsultacje, które do 16 lutego trwają. I warto, żeby o tym pamiętać, i jeśli chodzi o polityków, i jeśli chodzi o samych zainteresowanych - w tym wypadku o media" - powiedział.
Fogiel przekonywał, że projekt powstaje w Ministerstwie Finansów i "on dlatego między innymi został rozesłany z prośbą o konsultacje, o uwagi, żeby powstawał w duchu rozmowy". "To, że druga strona zareagowała dość ostro, żeby nie użyć słowa +histerycznie+, no to nic na to nie poradzimy" - ocenił.
Co do konsultacji wewnątrz koalicji rządzącej, zapewnił, że będą prowadzone rozmowy. "Jeśli chodzi o samą Zjednoczoną Prawicę, to oczywiście będziemy rozmawiać, tak jak zawsze rozmawiamy w gronie Zjednoczonej Prawicy i myślę, że dojdziemy do konsensusu" - powiedział.
"Chętnie poznamy szczegóły stanowiska Porozumienia, bo sama konstrukcja tej ustawy tak naprawdę konsumuje koncepcję w dużej mierze podatku cyfrowego, który miał być wprowadzony na poziomie Unii Europejskiej" - dodał.
Na uwagę, że "uderzanie w prasę i radio nie ma nic wspólnego z podatkiem cyfrowym", polityk zapewniał, że projekt dotyczy "dużych graczy". "Ten projekt zabezpiecza wszystkie interesy mediów i w żaden sposób nie osłabia ich roli w demokratycznym systemie. Poziom - w przypadku np. prasy - od którego w ogóle ten podatek będzie wchodził w grę, to jest powyżej 15 mln zł dochodu z reklam" - mówił. Według niego, takich wpływów reklamowych raczej nie osiąga "żaden z lokalnych dzienników".
Wicerzecznik PiS wskazał, że podatek "będzie dotyczył wielkich graczy, dużych koncernów medialnych". "Oczywiście rozumiem, że każdy, kto ma być podmiotem takiej regulacji, pewnie bardzo by chciał, żeby ona w życie nie weszła i w związku z tym, w swoim interesie argumentuje, że jest to złe rozwiązanie" - powiedział. (PAP)
Autor: Mieczysław Rudy
liv/