"Sieci": zdjęcia Ewy Kopacz oddają postawę polskiego rządu w kwietniowych dniach

2021-04-26 09:11 aktualizacja: 2021-04-26, 09:15
Ewa Kopacz przed Zakładem Medycyny Sądowej w Moskwie. Fot.  PAP/ Jacek Turczyk
Ewa Kopacz przed Zakładem Medycyny Sądowej w Moskwie. Fot. PAP/ Jacek Turczyk
Dotychczas niepublikowane fotografie Ewy Kopacz w moskiewskim prosektorium są nie tylko podsumowaniem formatu tej postaci. Mają też szerszy wymiar - symbolicznie oddają postawę polskiego rządu w kwietniowych dniach 2010 r. - pisze tygodnik "Sieci".

"Gabinet Donalda Tuska postawił na budowanie niezrozumiałego sojuszu z administracją Putina i wybielanie Rosjan, zamiast pożądanej i naturalnej - zwłaszcza na tamtym etapie - nieufności. To było niezrozumienie własnych powinności nie tylko wobec tragicznie zmarłych wybitnych przedstawicieli naszego narodu, lecz również wobec państwa" - ocenia tygodnik "Sieci".

W gazecie opublikowane zostały zdjęcia europosłanki i byłej premier Ewy Kopacz, które wyemitowano w filmie dokumentalnym "Stan zagrożenia". "Obok ujawnionych teraz dwóch zdjęć Ewy Kopacz nie można przejść obojętnie. Dopełniają obrazu tej tragedii" - podaje tygodnik.

Zdjęcia zrobione zostały przez Polaka

Według Ewy Stankiewicz - autorki "Stanu zagrożenia" - "wszystko wskazuje na to, iż zdjęcie zostało zrobione przez Polaka". "Można, więc tylko spekulować. Skoro zdjęcie wykonał Polak, a Ewa Kopacz na nim ewidentnie pozuje - czy to w jej głowie narodził się pomysł, by zapewnić sobie taką osobliwą pamiątkę z moskiewskiego prosektorium?" - zadaje pytanie "Sieci".

Tygodnik w swoim artykule wskazuje, że fotografie Ewy Kopacz z prosektorium z kwietnia 2010 r. pokazane w filmie Ewy Stankiewicz nakazują wrócić do wydarzeń sprzed 11 lat. "Powtórzmy: ówczesna minister zdrowia pojechała do Moskwy nie po to, by wspierać rodziny ofiar tragedii smoleńskiej. Tym zajmowali się psychologowie. Kopacz jako najwyższy rangą urzędnik reprezentujący państwo polskie miała zupełnie inne zadania" - pisze gazeta.

"Nie wywiązała się z nich. Gdyby to zrobiła, nie tylko oszczędziłaby dodatkowej traumy rodzinom ofiar, lecz również zapobiegłaby potężnym matactwom w śledztwie. Wiedziała, że nie ma żadnej współpracy Rosjan z polskimi specjalistami, ale nie reagowała. Potem na forum Sejmu kłamała, by zmyć z siebie tę hańbę. Bo przyzwalając na makabrę w moskiewskim prosektorium, nie czyniła tego tylko w swoim imieniu. Jako członek rządu RP sprawiła, że wówczas de facto zgodziło się na to państwo polskie" - dodaje "Sieci". (PAP)

io/

TEMATY: