Pęk: skrzydło konserwatywne w PO istnieje, ale poparcie Wróblewskiego wymaga ogromnej odwagi

2021-05-12 09:28 aktualizacja: 2021-05-12, 09:32
 Wicemarszałek Senatu Marek Pęk Fot. PAP/Piotr Nowak
Wicemarszałek Senatu Marek Pęk Fot. PAP/Piotr Nowak
Skrzydło konserwatywne w Platformie Obywatelskiej istnieje, ale poparcie Bartłomieja Wróblewskiego na RPO wymaga ogromnej odwagi - ocenił w środę wicemarszałek Senatu Marek Pęk (PiS). Dodał, że głosowanie nad wyborem RPO do końca będzie pewnym napięciem i niewiadomą.

W środę Senat zajmie się wyborem Bartłomieja Wróblewskiego na Rzecznika Praw Obywatelskich. Kandydata PiS, posła Bartłomieja Wróblewskiego w kwietniu na RPO powołał Sejm. Aby mógł on objąć to stanowisko, musi jeszcze uzyskać poparcie Senatu.

Pytany o to głosowanie w programie Onet Rano wicemarszałek Senatu Marek Pęk zaznaczył, że Bartłomiej Wróblewski cały czas prowadzi rozmowy indywidualne z senatorami, dlatego głosowanie będzie do końca "pewną niewiadomą".

Pęk przypomniał, że również Adam Bodnar "budził ogromny opór i przeszedł tylko dwoma głosami". "Więc takie skrzydło konserwatywne, bardziej prawicowe w Platformie Obywatelskiej istnieje, tylko że ono jest niesłychanie zduszone przez silne, apodyktyczne kierownictwo - Borysa Budki, a w Senacie senatora Bosackiego" - ocenił.

Dodał, że przeciwstawienie się temu "wymaga ogromnej odwagi". "Jeżeli są tacy senatorowie, a tak naprawdę wystarczy, by było ich paru, to mogą zaskoczyć" - wskazał Pęk. Dodał, że z wolą poparcia Wróblewskiego do momentu głosowania na pewno się jednak nie ujawnią.

Pęk poinformował, że jeszcze w środę senatorowie PiS spotkają się z Wróblewskim w Senacie.

Rzecznik apolityczny

Wicemarszałek Senatu podkreślił również, że Wróblewski toczył wielotygodniowe rozmowy ze wszystkimi klubami w Senacie i "zrobił bardzo wiele, żeby pokazać, że ma konkretny pomysł". Dodał, że Wróblewski proponował nawet konkretne stanowiska swoich zastępców przedstawicielom innych klubów parlamentarnych.

"Zarzuca mu się, że jest kandydatem partyjnym, że jest kandydatem PiS, ale tak naprawdę o tym, jaki będzie rzecznik, czy będzie upolityczniony, czy nie - decyduje osoba samego rzecznika. Jeżeli rzecznik chce być apolityczny to ma wszystkie instrumenty, które gwarantują mu konstytucyjnie niezależność tego urzędu" - zaznaczył Pęk.

Zaznaczył również, że "przeszłość pokazuje, że Adam Bodnar, który nie był formalnie kandydatem wchodzącym w skład partii politycznej był szalenie jednostronnym rzecznikiem". "Był tak naprawdę - szczególnie w Senacie - wielkim sprzymierzeńcem w takim toczeniu wielopoziomowego sporu z PiS. Przekraczał bardzo często swoje kompetencje w Senacie, orzekał o zgodności i niezgodności z konstytucją. Różne rzeczy mówił, rożne rzeczy robił" - ocenił Pęk.

W jego ocenie trwanie Bodnara na stanowisku RPO pomimo końca jego kadencji jest na rękę PO. "Ten klincz jest zgodny z obecną doktryną Senatu, że trzeba zrobić wszystko, żeby pokrzyżować plan większości sejmowej, żeby pokrzyżować plan rządu" - powiedział.

We wrześniu ub. roku upłynęła kadencja RPO Adama Bodnara. Zgodnie z ustawą o RPO mimo upływu kadencji rzecznik nadal pełni swój urząd do czasu powołania przez parlament następcy. 15 kwietnia Trybunał Konstytucyjny orzekł jednak, że przepis ustawy, który na to zezwala, jest niekonstytucyjny. Straci on moc w połowie lipca.

Parlament wcześniej już trzykrotnie, bezskutecznie, próbował wybrać następcę Bodnara. Dwukrotnie jedyną kandydatką była mec. Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, która była wspólną kandydatką KO, Lewicy i Polski 2050 Szymona Hołowni, nie uzyskała ona jednak poparcia Sejmu. Za trzecim razem Sejm powołał na RPO kandydata PiS, wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka, jednak Senat nie wyraził na tę kandydaturę zgody.(PAP)

Autor: Marcin Chomiuk

io/