Pitera: w PO zawsze istniały frakcje i Donald Tusk dawał sobie z tym radę

2021-05-19 19:32 aktualizacja: 2021-05-19, 22:31
Julia Pitera Fot.  PAP/Paweł Supernak
Julia Pitera Fot. PAP/Paweł Supernak
B. posłanka Julia Pitera przypomniała w środę, że w przeszłości w PO istniały różne frakcje, a ówczesny przewodniczący Donald Tusk dawał sobie z tym radę. Powiedziała ponadto, iż nie bardzo wyobraża sobie, żeby prezydent Warszawy mógł kierować partią. Albo jedno, albo drugie - dodała.

We wtorek odbyło się blisko sześciogodzinne spotkanie parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej poświęcone m.in. sprawie wykluczenia z partii dwóch konserwatystów: Ireneusza Rasia i Pawła Zalewskiego. Obaj zostali usunięci z PO za - jak informował PAP rzecznik PO Jan Grabiec - "działanie na szkodę Platformy, polegające na wielokrotnym kwestionowaniu decyzji władz partii".

Ireneusz Raś i Julia Pitera byli w środę gośćmi programu "Tak jest" w TVN24. Pitera, była posłanka, europosłanka i członkini rządu Donalda Tuska, odnosząc się do wtorkowej narady, oceniła, że ona nie rozwiąże problemów Platformy. "(Ona miała) takie cechy trochę +wentyla bezpieczeństwa+, żeby te sprawy troszkę rozmasować i może one jakoś przejdą, ale one nie przejdą bokiem" - stwierdziła Pitera.

"Miałam nadzieję, że prezydium zarządu wystąpi o to, żeby uzyskać rodzaj absolutorium czy też wotum zaufania, potwierdzenie swojego mandatu i to byłaby jedyna droga do tego, żeby w jakiś sposób członkowie Platformy wzięli odpowiedzialność za to, co robi zarząd" - zaznaczyła Pitera. Jej zdaniem podczas wtorkowego spotkania "nic się nie stało". "Po prostu jedziemy dalej" - zaznaczyła b. posłanka PO.

W przeszłości w PO również istniały spory 

Nawiązując do wykluczenia z Platformy dwóch posłów, Pitera przypomniała, że w czasie rządów poprzedniego szefa PO, Grzegorza Schetyny z partii wyrzucono m.in. innego znanego z konserwatywnych poglądów posła - Marka Biernackiego (obecnie jest posłem Koalicji Polskiej - PAP). Jak dodała, w przeszłości było tak, że w partii istniały różne frakcje i czasem dochodziło do sporów, jednak - w jej ocenie - "na tym polegała barwność Platformy Obywatelskiej". "I Donald Tusk dawał sobie z tym radę" - podkreśliła Pitera.

Zwróciła uwagę, że w czasie gdy sama przez 14 lat zasiadała w Sejmie, wielokrotnie krytykowała działania partii. "Później bardzo często rozmawiałam o tym z kolegami, że krytykowałam to, czy tamto. Ale dzięki temu byliśmy dla ludzi wiarygodni" - przekonywała Pitera.

Podobny pogląd zaprezentował Ireneusz Raś. "Projekt +Platforma Obywatelska+ tak był skrojony i dlatego był zwycięski. Myśmy zwyciężali siedmiokrotnie, dlatego - tak, jak Julia mówiła - umieliśmy ze sobą rozmawiać, umieliśmy się przyjaźnić, mimo różnych poglądów, bo przecież Polacy mają różne poglądy i dlatego był taki spokój społeczny. Dzisiaj tego w Polsce brak. Brak takiej Platformy. To, co robi Borys Budka to jest odejście od tych ideałów" - ocenił poseł.

Wyraził też przekonanie, że został wyrzucony z partii za poglądy. "Byłem członkiem Platformy lojalnym, ciężko pracowałem przez 16 lat, chyba, że pan przewodniczący chce rzeczywiście była małą, 12-procentową, lewicową partią" - dodał Raś.

Przekonywał też, że nigdy nie otrzymał żadnej kary ani w partii, ani w klubie. "Można za moje poglądy i przekonania mnie krytykować i taką krytykę ukrytą stosuje pan przewodniczący Budka. Ja mam poglądy i te poglądy prezentowałem od jakiegoś czasu dość konsekwentnie. Mówiłem, żeby nie skręcać w lewo, żeby rozmawiać" - podkreślał polityk. Dodał, iż rozmawiał na ten temat z najbliższymi współpracownikami Borysa Budki. Postawę przewodniczącego względem siebie ocenił Raś określił jako "małostkową".

Trzaskowski pokieruje PO? 

Pitera i Raś zostali też zapytani o prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. "On ma pewien kapitał, który zbudowaliśmy mu, jako Platforma Obywatelska, w ostatnich wyborach. Ma jakieś swoje zasługi, no ale to przecież my wszyscy, ja też, pracowaliśmy w tej kampanii. I dziś jest pytanie co z tym kapitałem zrobi" - zaznaczył Raś.

Pitera powiedziała natomiast, iż "nie bardzo wyobraża sobie jak prezydent Warszawy mógłby kierować partią polityczną". "Jestem przekonana, że coś by musiało na tym ucierpieć - albo jedno, albo drugie, nie da rady (...) Być może w Polsce by zyskał, ale w Warszawie stracił" - oceniła b. posłanka. (PAP)

Autor: Marta Rawicz

io/