Chodzi o ubiegłotygodniową nowelizację Kodeksu postępowania administracyjnego, która wywołała ostrą reakcję Izraela.
Ambasada tego kraju w Polsce oceniła, że nowela "uniemożliwi zwrot mienia żydowskiego lub ubieganie się o rekompensatę". Lapid z kolei ocenił, że "nowe polskie prawo jest hańbą" i "bolesnym pogwałceniem praw ocalałych z Holokaustu", co "poważnie zaszkodzi stosunkom między dwoma krajami".
Perspektywa potomka rodziny żydowskiej
"Kto normalny twierdziłby, że nowelizacja prawa uderza w ofiary Holokaustu?" - pyta retorycznie Śpiewak w "Israel Hajom".
"Dla mnie, jako osoby, która straciła większość rodziny w Holokauście, stosowanie takiej retoryki jest odpychające i stawia nas, Żydów w Polsce, w bardzo złym położeniu. Lapid wykorzystuje swoją walkę z Polską dla własnych politycznych korzyści w Izraelu" - ocenia.
Gazeta zauważa, że Śpiewak to "jeden z największych zwolenników nowelizacji", który nie jest, jak można byłoby się spodziewać z perspektywy Izraela, "ekstremistycznym nacjonalistą, ale młodym Żydem, którego dziadek walczył w powstaniu w białostockim getcie, a ojciec kierował Żydowskim Instytutem Historycznym".
Śpiewak przyznaje, że przyjęta w 2018 r. nowela ustawy o IPN "była złym prawem dla stosunków polsko-żydowskich i polsko-izraelskich, ale teraz to Lapid stoi za tym obłąkanym i bezmyślnym atakiem, w którym wykorzystuje pamięć o ofiarach Holokaustu do swoich prywatnych potrzeb".
Następnie wyjaśnia czytelnikom najpopularniejszego dziennika w Izraelu, że "nowelizacja likwiduje istniejącą od 20 lat lukę w prawie, (...) obmyśloną, by unieważnić nacjonalizację mienia przeprowadzoną od razu po II wojnie światowej".
"Tysiące ludzi zostało poszkodowanych w wyniku tych postępowań" - przypomina.
Śpiewak nie zgadza się z twierdzeniem, że nowelizacja Kpa miała na celu uniemożliwienie zwrotu mienia żydowskim ofiarom z czasu Holokaustu.
"To nonsens" – mówi. "Lapid jest po prostu głupi. (...) Moim zdaniem posługiwanie się taką retoryką jest antysemickie i to straszne słyszeć ją ze strony przedstawicieli Izraela" - podkreśla.
"Większość osób, których dotyczy zmiana prawa to potomkowie polskich rodzin arystokratycznych, osoby posiadające grunty przed wojną oraz osoby posiadające grunty w Warszawie. Większość z nich to Polacy, a większość Żydów, którzy stracili majątki, mogła wnosić pozwy" - tłumaczy działacz miejski.
"Po trzydziestu latach dzikiej (re)prywatyzacji, opartej na luce w polskim prawie, setki Żydów - również tych mieszkających poza granicami Polski - odzyskały z powrotem swoją własność" - odnotowuje.
Śpiewak przypomina też, że Polska jeszcze w 1960 r. podpisała tzw. umowę indemnizacyjną z USA i wypłaciła amerykańskim Żydom wielomilionowe odszkodowania za mienie utracone w wyniku nacjonalizacji. "Nie wiem więc, o co im chodzi" - dziwi się.
Joanna Baczała (PAP)