I prezes SN w rozmowie z "Rzeczpospolitą" wskazała, że sytuacja Izby Dyscyplinarnej jest obecnie trudna. "Cały czas zastanawiam się, jakie podjąć dalsze kroki. Czekam na informacje od premiera. To rząd jest odpowiedzialny za relacje z UE i wyrok był notyfikowany rządowi. Po uzyskaniu oficjalnej informacji podejmę działania. Mam wrażenie, że wydając postanowienia tymczasowe w ostatnich latach, TSUE zapomina o art. 5 traktatu o UE, wyznaczającym granice jej kompetencji" - stwierdziła.
Dodała, że w wyroku w sprawie Izby Dyscyplinarnej "stwierdzono naruszenie prawa UE". "Nie ma za to, i nie mogło być, żadnych wytycznych – ani dla rządu, ani dla pierwszego prezesa SN. Ja zaś muszę się kierować literą prawa, i to prawa polskiego, bo tylko ono może określać ramy funkcjonowania sądów. Rząd ma miesiąc na poinformowanie, jakie środki zamierza podjąć, by wykonać wyrok" - zaznaczyła I prezes SN.
Na uwagę dziennikarza, że zaraz po wyroku cofnęła "zamrożenie" Izby Dyscyplinarnej, Manowska odpowiedziała, że "zarządzenie miało obowiązywać do wydania wyroku przez TSUE albo przez TK". "Obie te przesłanki zostały spełnione. I teraz trzeba się zastanowić, co dalej. Jest oczywiste, że te decyzje muszą być przepracowane przez rząd. Musimy współpracować" - podkreśliła.
I prezes SN zapowiedziała, że wystąpi z apelem do marszałek Sejmu i premiera, aby zainicjowali działania. "Nie chodzi mi jednak o to, by wycofywać się z reformy, ale o to, by system odpowiedzialności dyscyplinarnej zaczął wreszcie działać i by Polska zeszła z linii strzału. Ja wewnętrznie mogę mieć przekonanie, że TSUE przekroczył swoje kompetencje oraz że w sprawach kardynalnych, takich jak organizacja wymiaru sprawiedliwości, polska konstytucja ma pierwszeństwo, ale muszę mieć też na uwadze polską rację stanu" - zwróciła uwagę.
Pytana, czy może zmienić swoje zarządzenie w sprawie ID i zablokować jej dalsze działanie, Manowska poinformowała, że rozważa taki krok, żeby "umożliwić rządowi i parlamentowi spokojne przeprowadzenie ewentualnych prac legislacyjnych".
Dopytywana, czy rozważa dymisję, I prezes SN odpowiedziała, że zawsze rozważa. "Gdyby zdarzyła się sytuacja uniemożliwiająca wypracowanie rozwiązania dobrego dla Polski i dla sędziów i wyjście z twarzą z obecnego kryzysu, to jestem gotowa odejść, niezależnie od tego, kogo to ucieszy" - powiedziała. Według niej, "brak reformy może być jedną z takich okoliczności". "Nie boję się decyzji o odejściu ze służby" - zapewniła. (PAP)
agwo/