Rzecznik Pentagonu John Kirby powiedział, że USA zachowają swoją zdolność operacyjną w Kabulu tak długo, jak to będzie możliwe. Kirby zapewnił też, że USA będą w stanie ewakuować ludzi z Kabulu "do ostatniej chwili".
"Mamy zdolności bojowe, by bronić się i przeprowadzić konieczne operacje w Afganistanie przeciw Państwu Islamskiemu Prowincji Chorasan (IS-Ch). Naszym priorytetem jest jednak ewakuacja i jej bezpieczeństwo, w tym bezpieczeństwo naszych żołnierzy - poinformował Pentagon podczas piątkowego briefingu dla prasy.
Podał też, że wciąż istnieją konkretne wiarygodne zagrożenia ze strony IS.
Jak dodał Kirby, służby stale monitorują sytuację "niemal w czasie rzeczywistym".
Stwierdził, że w odpowiedzi na czwartkowy atak na kabulskim lotnisku wojskowi dowódcy na miejscu podjęli działania, by we współpracy z talibami rozszerzyć kordon bezpieczeństwa wokół lotniska i zamknąć część dróg. Przyznał jednocześnie, że zamach świadczył o tym, że "nasze przygotowania były niewystarczające". "Jasne jest, że coś poszło nie tak" - dodał rzecznik.
Liczba ofiar wybuchów w Kabulu wzrosła do 170
Jak podała agencja TASS, powołując się na afgański resort zdrowia, w zamachach w Kabulu zginęło co najmniej 170 osób.
Wcześniej informowano o około 110 zabitych. Według korespondenta telewizji CBS w ataku rannych zostało ponad 200 osób.
W dwóch wybuchach przed lotniskiem w Kabulu zginęło też 13 żołnierzy USA, a 15 zostało rannych.
Ataki były wymierzone w tłum zebranych przed lotniskiem ludzi, chcących przedostać się do portu lotniczego, by uciec z Afganistanu, którym od połowy sierpnia rządzą talibowie. (PAP)
mmi/