Minister ds. UE był pytany w Polsat News o to, czy będzie trzeba wycofywać spoty o 770 mld zł z UE dla Polski. "Z całą pewnością nie" powiedział.
Jak podkreślił, Polsce "należą się" pieniądze z budżetu UE i z Funduszu Odbudowy, "nie z powodów takich lub innych politycznych nastawień różnych stolic" czy też instytucji unijnych. "To wynika z umów międzynarodowych, wynika to z prawa" - wskazał.
Czy Krajowy Plan Odbudowy zostanie przyjęty przez Radę Unii Europejskiej?
Zdaniem Szymańskiego z całą pewnością ta sprawa zostanie zakończona pozytywnie - tym nie mniej będą też koszty polityczne. "Ponieważ te zaburzenia, które obserwujemy - ich skala jest dzisiaj niejasna - ale jakieś są, to na pewno jest koszt polityczny. Koszt polityczny również dla Unii w Polsce" - mówił.
Krajowy Plan Odbudowy ma być podstawą do sięgnięcia przez Polskę w ramach Funduszu Odbudowy po dodatkowe środki z UE na walkę ze skutkami pandemii koronawirusa w gospodarce. KPO musi przygotować każde państwo członkowskie i przesłać do Komisji Europejskiej. Z Funduszu Odbudowy Polska będzie miała do dyspozycji około 58 mld euro.
Szymański przypomniał, że jesteśmy w gronie 9 państw UE, które nie mają na razie rekomendacji pozytywnej ze strony KE, by Krajowy Plan Odbudowy został przyjęty przez Radę Unii Europejskiej. "Nadzwyczajne jest na pewno to, że z naszej strony negocjacje ws. KPO przebiegły bardzo sprawnie, bardzo efektywnie i one są zamknięte". Jak powiedział Szymański, "mamy do czynienia ze sprzecznymi deklaracjami ze strony poszczególnych komisarzy", co się zdarza. W jego ocenie może niepokoić, "że ta sama KE mówi różne rzeczy przy różnych okazjach".
Według mediów cytujących unijnego komisarza ds. gospodarczych Paolo Gentiloniego, miał on powiedzieć podczas posiedzenia komisji ekonomiczno-budżetowej Parlamentu Europejskiego w środę, że przyczyną przeciągających się negocjacji z Warszawą na temat polskiego KPO jest kwestia dyskusji na temat wyższości prawa unijnego nad krajowym, która właśnie toczy się w Polsce.
Wcześniejsze uchwały nie przyniosły żadnego skutku dyskryminacyjnego
Szymański podkreślił, że wiązanie KPO z "innymi sprawami, które toczą się przed Trybunałem Sprawiedliwości," byłoby całkowicie pozbawione podstaw prawnych. "KPO rządzi się tylko i wyłącznie zasadami wyrażonymi w rozporządzeniu, które wszyscy razem przyjęliśmy i byłoby czymś bardzo niepokojącym, aby nad zasadami prawa górę brały jakieś emocje polityczne" - zaznaczył.
Szymański spodziewa się, iż KE szybko zaopiniuje projekt KPO. "Spodziewam się, że problemem politycznym dla KE może być wystąpienie +State of the Union+ (Orędzie o stanie Unii - PAP) w połowie września" - powiedział. Dodał, że spodziewa się, iż emocje polityczne po tym wystąpieniu będą mniejsze, że wpływ Parlamentu Europejskiego i radykalnej większości w dzisiejszym PE będzie mniejszy w II połowie września.
Dopytywany, czy dostaniemy do końca roku pierwsze transze pieniędzy powiedział, że wszystko na to wskazuje. "Nie widzę żadnych powodów, żeby tak się nie stało" - ocenił.
Szymański był też pytany o pisma KE do marszałków 5 województw ws. uchwał przeciwnych tzw. "ideologii LGBT". Jak zaznaczył, Polska zgodnie z dyspozycją polskiej konstytucji ma prawo do prowadzenia polityki wspierania rodziny i małżeństwa i nie powinno być to przedmiotem jakiejkolwiek kontrowersji. Dodał, że w polskim prawie jakakolwiek dyskryminacja, także dyskryminacja mniejszości seksualnych, jest zabroniona i nie ma miejsca. "Te dwie rzeczy idą razem. Z tego powodu uważamy, że stanowisko KE ws. tych uchwał jest bardzo przewrażliwione" - powiedział.
W jego ocenie te uchwały nie przyniosły żadnego skutku dyskryminacyjnego, ponieważ w Polsce obowiązuje prawo, które dyskryminacji, także dyskryminacji mniejszości seksualnych, zabrania. "Polska jest oparta o ściśle pojętą, obowiązującą zasadę równości wszystkich obywateli wobec prawa i tego będziemy się trzymali, to dotyczy również mniejszości seksualnej" - powiedział.
Jak napisała w poniedziałkowym wydaniu "Gazeta Wyborcza", Komisja Europejska zawiesiła rozmowy z pięcioma polskimi województwami na temat wypłat środków z programu REACT-EU. Według gazety, jeśli samorządowcy nie wycofają się z uchwał, może to skutkować utratą nawet 47,5 mld zł. (PAP)
autorka: Magdalena Jarco
kgr/