„Wydaje mi się, że niestety niektóre kraje i regiony zaniedbały pewne inwestycje i wydobycie surowców strategicznych, w tym miedzi. I w tym momencie płacimy za to deficytem niektórych surowców” - mówił Paweł Gruza. „Do tego dochodzą dziś pewne wyśrubowane regulacje w kraju i na świecie, które także powodują, że wydobycie metali kluczowych dla rozwoju technologicznego, transformacji energetycznej staje się trudniejsze, bardziej ryzykowne i kosztowne, co też będzie napędzać ceny tych surowców. Wydaje się, że ze szkodą dla całości gospodarki” - uzupełnił.
Odnosząc się do kondycji KGHM podczas pandemii, Gruza zaznaczył, że okres spadku cen miedzi spółka wykorzystała do optymalizacji kosztowej. „Przygotowaliśmy się do pandemii, udało się zachować ciągłość produkcji we wszystkich naszych zakładach w kraju i na świecie. Dzięki temu dzisiaj możemy obserwować bardzo dobre wyniki finansowe” - mówił wiceprezes zarządu KGHM. „Miedź, nasz wiodący produkt, jest pierwiastkiem przyszłości koniecznym do transformacji energetycznej, jego zużycie będzie rosło i jesteśmy w tym sensie optymistami” - dodał.
Według Gruzy wszystkie wcześniejsze analizy mówiły o tym, że na przełomie 2023 i 2024 roku nastąpi nierównowaga popytu i podaży miedzi na świecie. „Ten moment przyszedł w czasie pandemii, przyspieszyła ona historię świata w zakresie surowców” - stwierdził wiceprezes KGHM.
Paweł Gruza zwrócił uwagę, że wiele państw bardzo zadłużyło się w ostatnim okresie i teraz pojawiła się fala powrotna. „Widzimy na świecie zaciskanie fiskalnego gorsetu, także w branży miedziowej” - wskazał wiceprezes KGHM.
Za drugi aktualny trend uznał zainteresowanie klientów nie tylko jakością produktów, ale też tym, jak ich produkcja wpływa na środowisko, na emisję dwutlenku węgla do atmosfery. „Musimy transformować się w tym kierunku, by nasze produkty były konkurencyjne” - zaznaczył Gruza.
Trzeci trend, który KGHM musi bacznie obserwować, to zastępowanie kosztownych surowców, takich jak miedź, tańszymi zamiennikami. (PAP)