Termin „ślamazara" został ukuty przez rękodzielniczkę Siennę Ludbey we wrześniowym artykule dla "Fashion Journal", w którym tłumaczyła ona, dlaczego "zwalnia tempo i woli być szczęśliwa niż zajęta”.
Ludbey wyjaśnia, że odczuwała ciągłą presję, żeby inni postrzegali ją jako zapracowaną osobę odnoszącą sukcesy, jednak po pandemii zaczęła zdawać sobie sprawę, że udane życie nie zawsze wiąże się z sukcesem zawodowym.
„Ślamazara nie spieszy się i tworzy, aby tworzyć. Wszystko wypuszczane jest w świat coraz szybciej, ale ją to nie obchodzi. Prowadzi swój własny wyścig i być może nigdzie on nie prowadzi, tylko do domu i z powrotem do łóżka" - twierdzi Ludbey.
W ostatnich latach młodzi ludzie coraz częściej doświadczają wypalenia zawodowego i zastanawiają się, czy poświęcenie życia na rzecz sukcesu w pracy ma sens - komentuje Insider.
Osoby urodzone po 1995 r., czyli tzw. pokolenie Z, zwraca się ku innym rozwiązaniom. Jednym z przykładów jest trend na TikToku, który propaguje podejmowanie niewymagającej wysiłku pracy i znajdowanie radości w życiu niezwiązanej z karierą zawodową.
Użytkowniczki TikToka tworzą własne filmy o "estetycznych ślamazarach", w których pokazują swą codzienność wypełnioną relaksującymi czynnościami, takimi jak parzenie kawy, spacery na łonie natury i zabiegi pielęgnacyjne.
„Trend ślamazary to kolejny przykład pracowników, którzy chcą przeciwstawić się kulturze pracoholizmu lub toksycznej atmosferze w miejscu pracy, która zmusza do nadgodzin, ciągłego bycia aktywnym i tolerowania marnych menedżerów” – uważa była dyrektor ds. różnorodności w serwisie Netflix, Michelle P. King.
Jednak według profesor w Stern School of Business na Uniwersytecie Nowojorskim, Suzy Welch, jedną z głównych przyczyn popularności trendu ślamazary jest to, że pokolenie Z chce uciec od niepokoju i stresu, będącego nieodłączną częścią każdej pracy. Oprócz tego zdaniem Welch styl życia ślamazary może i jest bardziej satysfakcjonujący, ale skutkować może poważnymi konsekwencjami finansowymi.(PAP)
kw/