"Nie wyznaczam sobie granic". Mistrz olimpijski i rekordzista świata o swoich planach
Dwukrotny mistrz olimpijski i rekordzista świata w skoku o tyczce Armand Duplantis uważa, że jest w stanie przekroczyć w tym roku barierę 6,30 w swojej koronnej konkurencji. "Nie wyznaczam sobie granic" - powiedział Szwed w wywiadzie dla agencji AFP.

Duplantis wystartuje w piątek w 10. edycji All Star Perche w Clermond-Ferrand, międzynarodowych zawodach z udziałem tyczkarskich gwiazd. Będzie to jego powrót do Francji, gdzie podczas ubiegłorocznych igrzysk został mistrzem olimpijskim.
25-letni lekkoatleta zdobył w Paryżu swój drugi złoty medal olimpijski i jednocześnie wynikiem 6,25 ustanowił rekord globu. Następnie, 25 sierpnia w Chorzowie podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej, po raz 10. poprawił najlepszy rezultat na świecie na 6,26.
"Taki powrót to wyjątkowe uczucie. Życie trochę się zmieniło po igrzyskach olimpijskich. Pod pewnymi względami jest inaczej, a pod innymi podobnie. To wciąż ten sam cel, ci sami przeciwnicy. Chcesz dać z siebie wszystko, skakać wyżej, mieć najlepszą możliwą karierę. Ale jest też inaczej, ponieważ jestem w innej sytuacji, w nowym świetle. Udało się wejść na wyższy poziom po igrzyskach. Cieszę się tym, ale mam kolejne marzenia" - przyznał.
W 2024 roku Duplantis trzykrotnie poprawiał swój rekord świata i nie zamierza poprzestać na wyniku 6,26. Zaznaczył, że jest w stanie do końca obecnego sezonu osiągnąć 6,30 m.
"To byłoby wspaniale. Taki mam cel. Myślę, że mogę tego dokonać. Oczywiście wszystko musi się ułożyć i muszę rozegrać serię konkursów, które potoczą się tak, jak chcę, ale myślę, że jest to możliwe. Nie wyznaczam sobie granic. Po prostu idę do przodu i próbuję skakać tak wysoko, jak tylko potrafię" - ocenił "Mondo".
W minionym roku najlepszy tyczkarz na świecie uczestniczył także w innym lekkoatletycznym wydarzeniu. Jedyny raz w seniorskiej karierze pobiegł na 100 metrów. We wrześniu przy okazji mityngu Diamentowej Ligi w Zurychu w pokazowym pojedynku pokonał rekordzistę świata na 400 m ppł Norwega Karstena Warholma, uzyskując czas 10,37 s. Czy powinno odbywać się więcej takich wydarzeń?
"Być może, to była świetna zabawa. Ten bieg miał ogromny oddźwięk, większy niż mogliśmy się spodziewać. Czasami musi to być zabawne. Może to jest ważne przesłanie, żeby zrobić z tego spektakl, a nie tylko szybką rywalizację. Jeśli spojrzymy na odnoszące sukcesy sporty, często zawody przypominają tam spektakl. Jest to 'pokaz', poprzedzony wieloma przygotowaniami, a nie tylko sam sport. Myślę, że to dobry wzór do naśladowania" - ocenił.
Orócz medali olimpijskich i stale poprawianego rekordu globu utalentowany Szwed ma w dorobku dwa złote medale mistrzostw świata i trzy mistrzostw Europy. W hali dwukrotnie triumfował w MŚ i raz w ME (w 2021 roku w Toruniu).
W najbliższych halowych mistrzostwach Europy w holenderskim Apeldoorn (6-9 marca) nie wystartuje, ale zapowiedział występ w HMŚ w chińskim Nankinie (21-23 marca).(PAP)
cegl/ bia/kgr/