Papua-Nowa Gwinea ze stolicą w Port Moresby jest drugim co do wielkości krajem w Oceanii, po Australii. Ludność kraju liczy prawie 7 milionów osób.
To jedno z najciekawszych z geograficznego punktu widzenia państw tej części globu. Są tam lasy równikowe, sawanna, a wzdłuż wybrzeży - rafy koralowe. Znajduje się tam też 18 aktywnych wulkanów, dość często występują trzęsienia ziemi.
Europejczycy pojawili się na terenach dzisiejszej Papui-Nowej Gwinei w XVI wieku. Od końca XIX wieku wyspy Papui-Nowej Gwinei były pod protektoratem Wielkiej Brytanii i Niemiec. Pamiątką z tamtych czasów są Góry Bismarcka w centralnej części Nowej Gwinei.
Następnie administrację najpierw w brytyjskiej, a potem i niemieckiej części wysp objęła Australia.
W czasie II wojny światowej wyspy zajęła Japonia, a po jej zakończeniu było to terytorium powiernicze ONZ, administrowanym przez Australię.
Papua-Nowa Gwinea ogłosiła niepodległość w 1975 roku. W 1989 roku wybuchła tam wojna domowa, która pochłonęła około 20 tysięcy ofiar; trwała dziewięć lat.
Kraj jest konstytucyjną monarchią parlamentarną, a głową państwa jest monarcha brytyjski, czyli obecnie Karol III. Reprezentuje go gubernator generalny.
Cechą charakterystyczną jest wielka różnorodność językowa mieszkańców. Doliczono się tam ponad 850 języków.
Większość mieszkańców to chrześcijanie, przede wszystkim protestanci: luteranie, zielonoświątkowcy, anglikanie i baptyści. Jedna czwarta ludności to katolicy.
Ponad 80 procent ludności pracuje w rolnictwie uprawiając maniok, bataty, kawowce, palmy kokosowe, trzcinę cukrową, kauczukowce, herbatę.
Nieustającym problemem kraju są walki plemienne. Trwają one tam od stuleci, ale ostatnio fala przemocy nasila się, także z powodu napływu broni automatycznej.
Dziesiątki osób zginęły w lutym w rejonie miasta Wabag, około 600 kilometrów na północny zachód od stolicy. Trwa tam konflikt między zwalczającymi się od dawna plemionami Sikin, Ambulin i Kaekin.
Pod koniec lipca doszło do kolejnej fali przemocy. Na północy w atakach na trzy wioski zginęło co najmniej 20 osób, głównie kobiet i dzieci - podały miejscowe władze. Według ich informacji ofiary były torturowane, a ich ciała wrzucono do rzeki krokodylom na pożarcie.
Wysoki Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka Volker Turk powiedział: „Jestem przerażony szokującym wybuchem śmiertelnej przemocy w Papui-Nowej Gwinei, który prawdopodobnie wynika ze sporu o własność i prawa do użytkowania ziemi i jezior”.
W grabionych i atakowanych wioskach rośnie ryzyko katastrofy humanitarnej - alarmują działacze Caritas.
Sekretarz Konferencji Episkopatu Papui-Nowej Gwinei i Wysp Salomona ksiądz Giorgio Licini powiedział agencji Fides, że niektóre z walczących plemion mają kontakt ze światem zewnętrznym od około 70 lat. Starcia trwają na odległych terytoriach wiejskich i leśnych, gdzie wskaźnik analfabetyzmu jest wysoki - dodał.
„Powszechne są tam praktyki czarów i polowania na kobiety uważane za czarownice” - wyjaśnił włoski misjonarz. „Jesteśmy w fazie między prastarą kulturą i nową tożsamością, która nie jest jeszcze dobrze określona” - ocenił.
W ratowanie oskarżanych o czary kobiet przed przemocą i prześladowaniami zaangażowana jest zakonnica ze Szwajcarii Lorena Jenal, która od ponad 40 lat pracuje w Papui-Nowej Gwinei. Udało jej się uratować ponad 250 kobiet.
Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ ap/