Od północy w środę (4 października) została tymczasowo wprowadzona kontrola na granicy ze Słowacją. Na razie ogłoszona zgodnie z procedurą w strefie Schengen na 10 dni, ale najprawdopodobniej będzie przedłużana. Granicę można przekraczać przez 8 przejść drogowych i 3 kolejowe oraz 11 pieszych, nie wolno w innych miejscach - np. na górskich szlakach w Tatrach.
"W ostatnich miesiącach szlak bałkański jest bardzo aktywny, a jedna z odnóg prowadzi przez Słowację. Nielegalna migracja przez Słowację, Polskę i Czechy do Niemiec w ciągu ostatnich miesięcy wzrosła o niemal 1000 procent" - poinformował Szefernaker.
Podkreślił, że tylko w przeciągu ostatnich dwóch tygodni zatrzymano 551 nielegalnych migrantów na tym kierunku.
"Od początku roku, przy granicy ze Słowacją zatrzymaliśmy ponad 1600 migrantów. Dla przykładu przy granicy z Czechami było to 200 osób, więc widać, że ten szlak słowacki jest dzisiaj najczęściej wykorzystywany przez mafie, które przewożą nielegalnie migrantów na północ Europy" - wskazał.
Jak powiedział minister, kontrole dotyczą głównie większych samochodów, którymi zazwyczaj prowadzony jest nielegalny transport migrantów z południa Europy na północ.
Kontrola graniczna została wprowadzona w trybie pilnym na podstawie kodeksu granicznego Schengen. Po pierwszych dziesięciu dniach, na jakie została wprowadzona - do 13 października - będzie można ją odnawiać na kolejne, nie dłuższe niż 20-dniowe okresy. W trybie pilnym maksymalny całkowity okres przywrócenia kontroli może wynosić dwa miesiące.
Minister przyznał, że wiele wskazuje na to, że kontrola na granicy polsko-słowackiej zostanie przedłużona zgodnie z procedurą w strefie Schengen.
"Będziemy obserwować sytuację i reagować. Została powołana specjalna grupa funkcjonariuszy z Czech i Niemiec, która obserwuje sytuację i wymienia się informacjami o nielegalnych transportach. Będziemy też informować o sytuacji w naszym regionie organy unijne" - wskazał.
Jego zdaniem, nielegalna migracja jest dzisiaj wielkim problemem Europy i potrzebne są działania wspólne.
"Zamknięcie paru przejść granicznych między Polską a Słowacją nic nie zmieni, znajdą się inne miejsca. Dlatego dobrze, że w naszym regionie są wspólnie podejmowane działania i powstają zespoły, które wspólnie reagują na szlaki, które w tej chwili trzeba zablokować. Unijna polityka migracyjna jest nieodpowiedzialna i w tej chwili organy unijne nie podejmują działań w celu zatrzymania nielegalnej migracji. My jesteśmy za tym, żeby zatrzymać tą migrację już w miejscach, w których te osoby rozpoczynają drogę do Europy" - zaznaczył.
Szefernaker podkreślił, że podjęte działania nie mają nic wspólnego ze zbliżającymi się wielkimi krokami wyborami w Polsce.
"Te działania mają na celu tylko i wyłącznie postawienie tamy w naszym regionie. Czesi zrobili to samo - parę godzin po polskiej decyzji podjęli decyzję o zamknięciu granicy ze Słowacją, a tam nie ma przecież żadnych wyborów" - wskazał.
Niezadowolenie z wprowadzonych przepisów wyrazili mieszkańcy terenów przygranicznych. W nocy odbył się protest w Leluchowie (woj. małopolskie), którego mieszkańcy uzasadnili tym, że wielu okolicznych przedsiębiorców żyje wyłącznie z handlu przygranicznego i obawiają się, że zamknięcie przejścia granicznego pozbawi ich środków do życia.
"Szukamy rozwiązania, żeby problem, który pojawił się w lokalnej społeczności jak najszybciej rozwiązać" - skomentował minister.(PAP)
Autorka: Delfina Al Shehabi
jc/