Piotr Głowacki: przygoda w „Azji Express” to był nasz spóźniony miesiąc miodowy

2024-09-10 13:58 aktualizacja: 2024-09-10, 18:13
Aktorskie małżeństwo, Piotr i Agnieszka Głowaccy. Fot. PAP/Albert Zawada
Aktorskie małżeństwo, Piotr i Agnieszka Głowaccy. Fot. PAP/Albert Zawada
Aktorskie małżeństwo, Piotr i Agnieszka Głowaccy nieoczekiwanie stali się najbardziej kontrowersyjną parą w obecnej edycji „Azja Express”. Wielu widzów uważa, że żona gwiazdora wywiera na niego zbyt dużą presję, ciągle go poucza, krzyczy. Natomiast Piotr jest chwalony za cierpliwość. Głowaccy w rozmowie z PAP Life mówią, jak ten wyjazd zmienił ich małżeństwo, co było dla nich najtrudniejsze i czego dowiedzieli się o sobie nawzajem.

Do tej pory ta aktorska para nie budziła żadnych kontrowersji i nie była obiektem większego zainteresowania portali show-biznesowych. Zmieniło się to przy okazji ich udziału w programie „Azja Express”. Agnieszka i Piotr Głowaccy są jedną z ośmiu par występujących w nowej edycji, ale jedynym małżeństwem (pozostałe pary to rodzeństwo, przyjaciele oraz para jednopłciowa). Za nami dwa odcinki „Azji Express” i zarówno po emisji pierwszego, jak i drugiego w komentarzach widzowie najwięcej miejsca poświęcili Piotrowi i Agnieszce. Wielu osobom zachowanie partnerki aktora nie do końca się spodobało. Uważają, że wywiera dość dużą presję na mężu, często krzyczy na niego, poucza go. Natomiast Piotra chwalą za cierpliwość. Burza w sieci spowodowała, że Głowaccy zdecydowali się po każdym odcinku na transmisję live, uspokajając internautów, że z ich małżeństwem jest wszystko w porządku. Ten instagramowy cykl Głowacki żartobliwie zatytułował „Szybki i wściekła. Pantofelek i caryca”.

Ja jestem szybka i wściekła” - powiedziała PAP Life Agnieszka Głowacka. A Piotr dodaje: „A ja jestem rozważny i romantyczny”. Jak wyjaśnia Głowacki: „W tym programie pokazujemy wszystkie swoje twarze. Niewątpliwie nasza podróż była jak scenariusz filmu miłosnego. Zwłaszcza, że praktycznie można ją nazwać spóźnioną pełnowymiarową podróżą poślubną. To był nasz miesiąc poślubny”.

Oboje podkreślają, że ten wyjazd okazał się dla nich, jako pary, niezwykle ważny. „Byliśmy nierozerwalnie związani - nie było opcji, że teraz ja odchodzę, a ty zostajesz. Dwoje było jednym. To automatycznie poszerza przestrzeń na spontaniczne reagowanie, w pewności, że to nie zmieni tego, że idziemy razem. Na takiej wyprawie sprawy trzeba załatwiać szybciej, mocniej. To zdecydowanie pomaga w wyścigu” - mówi Piotr. „Przed wyjazdem założyliśmy sobie, że nie będziemy niczego kreować, tylko jedziemy tam po to, żeby przeżyć coś fajnego” - podkreśla Głowacki.

Kiedy dostali propozycję udziału w programie, decyzja była dla nich prosta i szybka. Bo „Azja Express” to przygoda, a oboje to lubią. Nie ukrywają, że bardzo dobrze przygotowali się do tej wyprawy. „Poczytaliśmy sobie o tych miejscach, pooglądaliśmy vlogi, nauczyliśmy kilku słów w miejscowym języku, żeby było nam łatwiej nawiązać na miejscu relacje” - wspomina aktor. Ponadto, w przemyślany sposób się pakowali - zabrali ze sobą minimalną ilość rzeczy.

Oboje uprawiają dużo sportu, ich pasją jest wspinaczka sportowa. Agnieszka dodatkowo trenuje też jeździectwo. „Na pewno to, że uprawiamy sport, pomagało nam się sprawnie przemieszczać i nie było to dla nas tak trudne pod względem kondycji - powiedziała Agnieszka. - Kilka płotów przeskoczyliśmy i po schodach też dużo było biegania. Niektórym te schody do dzisiaj się śnią, raz były naprawdę bardzo, bardzo długie, bardzo wysokie i trzeba je było pokonać szybko”.

Przygoda z wyzwaniami

Głowacki zwraca uwagę, jak przydatne były umiejętności wyniesione ze wspinaczki. „Wspinanie to nie jest tylko samo łapanie się chwytów czy wchodzenie na kamienie. Wspinanie to jest myślenie, jak maksymalnie wykorzystać swoje możliwości i jak wspierać partnera, wzajemnie się asekurować. To na pewno okazało się pomocne. Napięcie w tym wyścigu wiązało się raczej z tym, że nie masz panowania nad czasem, nie wiesz, kto się zatrzyma, jak bardzo jest w stanie zmienić swoje życie, żeby nam pomóc. Główne zasady programu są takie, że nie możesz używać pieniędzy, telefonu, musisz prosić o jedzenie, prosić o nocleg, prosić o podwiezienie, masz wyznaczony cel na mapie i ostatnia para odpada. To naprawdę wystarczy, żeby przeżyć super przygodę”.

Oboje są wegetarianami i przyznają, że przed wyjazdem mieli jeden dylemat: jak prosić o jedzenie, a równocześnie tłumaczyć, że nie jedzą mięsa. „Okazało się, że to były bezsensowne strachy” – wspomina aktor. „Po pierwsze, na Filipinach jest tak ciepło i słonecznie, że w ciągu dnia nie chce się jeść. Tak zresztą ułożone są posiłki: bardzo rano śniadanie, potem koło południa lekka przekąska i dopiero wieczorem duży posiłek. To eliminuje problem jedzenia w ciągu dnia i głodu. A po drugie ludzie tam są tak otwarci, że kiedy zapraszali nas do domu na noc, to od razu proponowali kolację. I gdy mówiliśmy, że jesteśmy wdzięczni i że wystarczą nam owoce i warzywa, nie było najmniejszego problemu. Dostawaliśmy przepyszne roślinne rzeczy. Niektóre niezwykle drogie w Europie lub wręcz niedostępne. Azja słynie przecież z kuchni wegetariańskiej. Szczególnie zapamiętam sycące śniadania na Filipinach - z tiramisu w płynie, słodkimi kanapkami, jajkami i przeróżnymi warzywami i owocami” – relacjonuje Głowacki.

Natomiast dla Agnieszki wyzwaniem okazało się jeżdżenie stopem. „Boję się jeździć z innym kierowcą, nie korzystam raczej z taksówek. Przeważnie sama prowadzę samochód” - mówi. „Miałam kilka wypadków samochodowych - zawsze jako pasażer, dlatego wolę kierować sama, umiem to. A tutaj musieliśmy łapać stopa, prowadzili kompletnie obcy ludzie i musiałam im zaufać, jeszcze ich pośpieszać, żeby jechali szybciej, bo to jest wyścig. I okazuje się, że jeżeli osiągnę pewien abstrakcyjny poziom adrenaliny, to potrafię zupełnie zapomnieć o tych lękach. Ale jak już wróciłam do Polski, to z powrotem przejęłam kierownicę”.

Głowaccy są rodzicami 7-letnich bliźniaków, Idy i Aarona. Udział w „Azji Express oznaczał rozłąką, po raz pierwszy tak długą. W czasie nagrywania programu dzieci obchodziły urodziny. „Myślę, że tęsknota była takim elementem, który był bardzo istotny i dla nas, i dla nich” - stwierdza Głowacki. „Mam poczucie, że siedem lat to jest ten moment, kiedy dziecko już ma poczucie osobności. I my też musieliśmy w sobie pokonać te granice, żeby pozwolić im być osobno od nas, bez nas. Pod dobrą opieką rodziców i przyjaciół. W tym sensie "Azja" okazała się też dla nas ważna w budowaniu i docenieniu samodzielności naszych dzieci. Co oczywiście wiąże się z tym, że się tęskni, ale tęsknota jest gdzieś wpisana w rozwój” – przyznaje aktor.

„Ten wyjazd pokazał, że dobrze bawimy się razem. Niby o tym wiedzieliśmy, ale warto to sobie przypominać” – Agnieszka podsumowuje wrażenia z programu. (PAP Life)

Autorka: Iza Komendołowicz

ikl/ag/pp/