W środę odbyła się druga rozprawa w procesie przeciwko czterem osobom. Oskarżeni są: b. dyrektorka jednej z kaliskich szkół, jej mąż i córka – jako byli pracownicy placówki oraz szefowa jednej z poradni psychologiczno-pedagogicznych. Cała czwórka nie stawiła się w sądzie. Nie przyznają się do winy, a swoje wyjaśnienia mają złożyć na zakończenie procesu.
Sąd przesłuchał sześć nauczycielek. Sędzia Justyna Raszewska-Pietrakow zezwoliła dziennikarzowi PAP na obecność na sali rozpraw, ale zdecydowała o wyłączeniu jawności zeznań do czasu zakończenia procesu.
Po procesie nauczycielki powiedziały PAP, że nadal podtrzymują swoje zeznania złożone w prokuraturze. "Bardzo byśmy chciały, żeby ten proces już skończył się, żeby sąd potwierdził, że nasze zarzuty są prawdziwe. Teraz pod kierownictwem nowej dyrektorki pracuje nam się spokojniej i lepiej" – oświadczyły.
Sprawa ujrzała światło dzienne we wrześniu 2021 r., po objęciu stanowiska przez nową dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 3 przy ul. Świętego Michała w Kaliszu. Dotychczasowa, która szefowała placówce przez ostatnie 20 lat, przegrała w konkursie i musiała odejść.
Od początku pracy nowej dyrektor w szkole zaczęły się liczne kontrole. Powodem były anonimy, które wpłynęły do różnych instytucji.
W obronie nowej szefowej stanęli nauczyciele i rodzice. Postanowili przekazać zwierzchnikom oświatowym informacje o nieprawidłowościach, których – ich zdaniem - miała dopuszczać się poprzednia dyrektor.
Wiceprezydent Kalisza Grzegorz Kulawinek po wysłuchaniu informacji w tej sprawie zarządził przeprowadzenie kontroli. Audyt w szkole miał wykazać, że należności pracownicze wypłacano z naruszeniem przepisów prawa pracy, stwierdzono nieprawidłowości w gospodarowaniu środkami publicznymi i socjalnymi, niedostateczną kontrolę zarządczą, prowadzenie dokumentacji księgowej z naruszeniem przepisów o rachunkowości. Była dyrektorka miała wydatkować bezprawnie z publicznych pieniędzy ponad 60 tys. zł.
Podsłuchy w szkole. Zamontowano ich kilkanaście
Okazało się też, że w szkole zamontowano kilkanaście podsłuchów. Zdaniem śledczych urządzenia miały być ukryte w kamerach monitoringu od listopada 2016 r. do końca sierpnia 2021 r. Można było nimi zarządzać, będąc poza murami szkoły.
Włodarz odpowiedzialny za kaliską oświatę o wynikach kontroli zawiadomił śledczych. Po zgromadzeniu materiału dowodowego prokurator oskarżył w sprawie cztery osoby.
"Oskarżeni działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i doprowadzili Miasto Kalisz i Zespół Szkół nr 3 do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, które polegało na wypłaceniu nienależnego wynagrodzenia. W przypadku jednej z oskarżonych osoba ta w ogóle nie wykonywała pracy, więc jej zatrudnienie było niejako fikcyjne. W przypadku innych chodzi o wypłatę nienależnych ekwiwalentów z tytułu rozwiązania stosunku pracy i nienależnej odprawy z tytułu zaległego urlopu" – powiedział prokurator Piotr Miniecki.
W akcie oskarżenia jest mowa o przywłaszczeniu mienia, które stanowiło własność szkoły. Zdaniem prokuratury za pieniądze placówki oświatowej zakupiono sprzęt i wyposażenie, którego nie ma w szkole. Chodzi o zestaw mebli, komputery, lustro, odkurzacz, żyrandol kryształowy, garnki, lakiery do włosów, parownicę do ubrań, stepper, czy zabawki.
Za nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego grozi do 3 lat więzienia. Zarzut dotyczy posługiwania się urządzeniem podsłuchowym zagrożony jest kara do 2 lat więzienia. Natomiast za oszustwa i przywłaszczenia mienia grozi do 8 i 3 lat więzienia.(PAP)
autorka: Ewa Bąkowska
mar/