Portugalia w ćwierćfinale Euro po rzutach karnych

2024-07-02 00:14 aktualizacja: 2024-07-02, 06:32
Rywalem Portugalii w bardzo ciekawie zapowiadającym się ćwierćfinale będzie Francja, która wcześniej w poniedziałek wygrała z Belgią 1:0. Fot. PAP/EPA/MIGUEL A. LOPES
Rywalem Portugalii w bardzo ciekawie zapowiadającym się ćwierćfinale będzie Francja, która wcześniej w poniedziałek wygrała z Belgią 1:0. Fot. PAP/EPA/MIGUEL A. LOPES
Piłkarze reprezentacji Portugalii długo męczyli się ze Słowenią we Frankfurcie, ale ostatecznie wygrali w rzutach karnych 3-0 i awansowali do ćwierćfinału mistrzostw Europy. Po 90 minutach i dogrywce nie było goli.

Drużyna Roberto Martineza, po zwycięstwach w fazie grupowej nad Czechami (2:1) i Turcją (3:0), w trzecim meczu zaliczyła wpadkę, przegrywając sensacyjnie z debiutującą w mistrzostwach Europy Gruzją 0:2. Selekcjoner, oprócz gwiazdy zespołu Cristiano Ronaldo, dał jednak wówczas szansę wielu rezerwowym piłkarzom.

Na spotkanie ze Słowenią wystawił już oczywiście pierwszy "garnitur". Natomiast wśród rywali, którzy zremisowali wszystkie mecze w fazie grupowej, nie mógł wystąpić pauzujący za żółte kartki Erik Janza z Górnika Zabrze, strzelec gola z Danią (1:1).

Faworytem byli Portugalczycy, nawet mimo faktu, że w marcu przegrali ze Słoweńcami 0:2 w meczu towarzyskim.

Uwaga kibiców skierowana była oczywiście głównie na 39-letniego Ronaldo, który rozegrał tego dnia 51. mecz w wielkim turnieju (29 na Euro i 22 w mistrzostwach świata).

Jeden z najlepszych piłkarzy w historii futbolu jeszcze nie miał gola w tegorocznym turnieju i widać było niemal w każdej ofensywnej akcji Portugalczyków, jak bardzo zależy mu na tym trafieniu.

Najlepszą okazję w pierwszej połowie miał w 34. minucie, gdy po jego mocnym strzale z rzutu wolnego piłka poleciała nad poprzeczką.

Słoweńcy umiejętnie się bronili i próbowali kontratakować, ale nie stwarzali groźnych sytuacji. W 44. minucie z dystansu uderzył Benjamin Sesko, lecz bramkarz Diogo Costa nie miał żadnych kłopotów.

W odpowiedzi blisko szczęścia - również po strzale z dystansu - był Joao Palhinha, piłka otarła się od słupka.

To oznaczało, że w pierwszej połowie Portugalczycy... nie oddali żadnego celnego strzału.

Doszło do tego dopiero w 55. minucie, jednak z uderzeniem Ronaldo z rzutu wolnego, znów bardzo mocnym, poradził sobie Jan Oblak.

Czas mijał, a podopieczni Roberto Martineza wciąż nie mieli pomysłu na szczelną defensywę rywali. Brakowało groźnych akcji, na dodatek kolejne próby Ronaldo z rzutów wolnych było coraz gorsze.

W 89. minucie wydawało się, że Portugalczycy wreszcie dopną swego. Wbiegający z lewej strony na pole karne Ronaldo znalazł się w sytuacji sam na sam z Oblakiem, ale znów górą był 31-letni bramkarz Atletico Madryt.

O losach tej rywalizacji musiała więc rozstrzygnąć dogrywka.

Pod koniec jej pierwszej części - w 105. minucie spotkania - faworyci mieli wymarzoną okazją. Po faulu na Diogo Jocie włoski sędzia Daniele Orsato podyktował rzut karny. Do piłki podszedł oczywiście Ronaldo. Stadion ucichł, słynny zawodnik wziął rozbieg i... nie zdobył bramki. Jego strzał znakomicie obronił Oblak.

Chwilę potem, gdy nastąpiła przerwa w dogrywce, kamery telewizyjne pokazały zapłakaną twarz legendarnego piłkarza.

Emocji było w tym czasie więcej - czerwoną kartkę za protesty zobaczył... selekcjoner Słoweńców Matjaz Kek i został odesłany na trybuny.

W 115. minucie po dużym błędzie dobrze grającego dotychczas 41-letniego obrońcy Pepe w znakomitej sytuacji - sam przed bramkarzem - znalazł się Sesko, ale Diogo Costa obronił jego strzał. Słoweńcy kibice nie mogli uwierzyć - okazja była naprawdę wyśmienita.

Po dogrywce wynik wciąż był bezbramkowy. "Pachniało" sensacją, ale w serii rzutów karnych Portugalczycy nie pozostawili rywalom złudzeń.

Wykorzystali wszystkie swoje próby (trzy - więcej już nie musieli), w tym m.in. Ronaldo. Natomiast w ekipie słoweńskiej nikt z trzech wykonawców nie zdobył bramki. Pomylili się kolejno: Josip Ilicic, Jure Balkovec i Benjamin Verbic - wszystkie strzały obronił portugalski golkiper, bohater tego spotkania.

Słowenia odpadła z turnieju, choć nie przegrała żadnego meczu. Z drugiej strony - żadnego również nie wygrała...

1/8 finału: Portugalia - Słowenia 0:0 po dogrywce, karne 3-0.

Żółta kartka - Słowenia: Vanja Drkusic, Zan Karnicnik, Jon Gorenc Stankovic, Jaka Bijol, Jure Balkovec.

Sędzia: Daniele Orsato (Włochy). Widzów 46 576.

Portugalia: Diogo Costa - Joao Cancelo (117. Nelson Semedo), Pepe (117. Ruben Neves), Ruben Dias, Nuno Mendes - Bruno Fernandes, Joao Palhinha, Vitinha (65. Diogo Jota) - Bernardo Silva, Cristiano Ronaldo, Rafael Leao (76. Francisco Conceicao).

Słowenia: Jan Oblak - Zan Karnicnik, Vanja Drkusic, Jaka Bijol, Jure Balkovec - Petar Stojanovic (86. Benjamin Verbic), Adam Gnezda-Cerin, Timi Maks Elsnik (106. Josip Ilicic), Jan Mlakar (74. Jon Gorenc Stankovic) - Andraz Sporar (74. Zan Celar), Benjamin Sesko.


Rywalem Portugalii w bardzo ciekawie zapowiadającym się ćwierćfinale będzie Francja, która wcześniej w poniedziałek wygrała z Belgią 1:0. (PAP)

gn/