Pożar, nazwany Smokehouse Creek, pozostawia po sobie zgliszcza. Do piątkowego popołudnia ogień był opanowany jedynie w 15 proc. Sytuację pogarsza pojawienie się w zachodnim Teksasie kilku mniejszych pożarów.
Według gubernatora Grega Abbotta region Panhandle został "całkowicie zdewastowany". Pożar zniszczył około 500 budynków.
"Niektóre miejsca całkowicie zniknęły. Nie zostało nic oprócz popiołu na ziemi" – stwierdził Abbott podczas piątkowej konferencji prasowej.
We wtorek ogłosił stan klęski żywiołowej w 60 hrabstwach w związku z "powszechnymi pożarami w całym stanie". Zapowiedział złożenie wniosku o pomoc federalną. Poszukuje też innych funduszy, aby "przyspieszyć proces odbudowy".
Według władz 90 proc. hrabstwa Roberts jest spalone.
Do powstania ekstremalnego pożaru przyczyniły się gorące, suche i wietrzne warunki na początku tygodnia. Władze ostrzegają, że w weekend w związku z prognozowanymi silnymi wiatrami ogień może się jeszcze bardziej rozprzestrzenić.
Jak twierdzą teksańscy farmerzy, pożar zdewastował hodowle bydła.
"Obawiamy się, że padły tysiące zwierząt" – poinformował komisarz ds. rolnictwa w Teksasie Sid Miller.
W opinii teksańskich władz straty będą druzgocące dla hodowców, ponieważ zniszczeniu ulegną także użytki zielone przeznaczone do wypasu i zapewnienia paszy na miesiące zimowe oraz budynki gospodarcze.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
kno/