Premier Armenii: nie możemy już liczyć na gwarancje bezpieczeństwa ze strony Rosji

2023-09-14 13:43 aktualizacja: 2023-09-14, 13:43
Premier Armenii Nikol Paszynian. Fot. PAP/Gevorg Ghazaryan
Premier Armenii Nikol Paszynian. Fot. PAP/Gevorg Ghazaryan
Katastrofalna w skutkach inwazja Rosji na Ukrainę oznacza, że Armenia nie może już polegać na Moskwie jako gwarancie swojego bezpieczeństwa, nawet w obliczu naszych rosnących obaw o powrót do otwartego konfliktu z Azerbejdżanem - ocenił premier Armenii Nikol Paszynian w rozmowie z portalem Politico.

"W konsekwencji wydarzeń na Ukrainie możliwości Rosji uległy zmianie. W tej sytuacji naszą strategią powinno być dążenie do maksymalnego zmniejszenia zależności od innych (państw). Chcemy mieć niezależny, suwerenny kraj, ale musimy (...) uniknąć znalezienia się w centrum starć między Zachodem i Wschodem, Północą i Południem. Nie może dojść do sytuacji, w której Armenia stanie się (czyimś) pośrednikiem. To niedopuszczalne" - zadeklarował w środę szef armeńskiego rządu.

W opinii Paszyniana zasady dotychczasowej współpracy sojuszniczej Armenii z Rosją nie przystają już do rzeczywistości. "Model, w którym mamy problemy z naszymi sąsiadami i musimy zapraszać innych, by nas chronili - nie ma znaczenia, kim są ci inni - jest bardzo ryzykowny" - zauważył rozmówca Politico.

"Jeśli chcemy mieć trwałą, wieczną państwowość, przede wszystkim musimy podjąć bardzo poważne kroki i zainwestować bardzo poważne wysiłki w uregulowanie naszych relacji z sąsiednimi państwami" - podkreślił Paszynian.

Należąca do kontrolowanej przez Kreml Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, a także skonfliktowana z sąsiednim Azerbejdżanem Armenia pozostawała dotychczas krajem uzależnionym od Rosji w dziedzinie bezpieczeństwa.

W ostatnich tygodniach władze w Erywaniu zaczęły jednak dystansować się od Moskwy. "Polityka mojego państwa, polegająca wyłącznie na Rosji w kwestii gwarancji bezpieczeństwa, była strategicznym błędem" - oznajmił Paszynian na początku września. Jego zdaniem Moskwa nie była w stanie wypełnić swoich zobowiązań wobec Erywania i jest w trakcie wycofywania się ze swojej dotychczasowej roli w regionie Kaukazu Południowego.

"Wyrażamy skrajne niezadowolenie z powodu ostatnich uwag armeńskich władz, wygłaszanych publicznie (pod naszym adresem)" - przyznały źródła w resorcie spraw zagranicznych Rosji, cytowane 4 września przez rządowe media tego kraju. Cztery dni później ambasador Armenii został wezwany do rosyjskiego MSZ w geście protestu przeciwko, jak określono, "nieprzyjaznym krokom" Erywania wobec Moskwy. Rosja pozostanie w kontakcie z Erywaniem i Baku i nadal bezie wiarygodnym gwarantem bezpieczeństwa na Kaukazie Południowym - powiedział w czwartek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, cytowany przez agencję Reutera.

5 września resort obrony Armenii zapowiedział, że w dniach 11-20 września w tym kraju odbędą się międzynarodowe ćwiczenia Eagle Partner 2023 z udziałem wojsk USA. 8 września portal Ukrainska Prawda powiadomił, że władze w Erywaniu - po raz pierwszy od lutego 2022, czyli początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę - przekazały Kijowowi pomoc humanitarną.

Napięcia między Armenią a Azerbejdżanem nasiliły się na początku lipca, kiedy Baku pod różnymi pretekstami zamknęło ruch w korytarzu laczyńskim, jedynej drodze łączącej Górski Karabach z Armenią. Blokada doprowadziła do poważnego kryzysu humanitarnego w enklawie, zamieszkanej głównie przez Ormian, którzy zaczęli skarżyć się na niedobory żywności i lekarstw oraz częste przerwy w dostawie prądu.

9 września Armenia i Azerbejdżan zdołały wypracować porozumienie dotyczące odblokowania korytarza laczyńskiego - podała agencja Armenpress. Władze w Baku potwierdziły osiągnięcie konsensusu w tej sprawie. (PAP)