Zurabiszwili zapowiedziała w sobotę, że pozostanie na stanowisku, ponieważ nowy parlament jest nielegalny i nie ma uprawnień do wyznaczenia jej następcy. Powiedziała, że urząd prezydencki jest obecnie "jedyną niezależną, legalną instytucją" w kraju. "Mój mandat obowiązuje dopóty, dopóki nie będzie legalnie wybranego parlamentu, który legalnie wybierze kogoś na moje miejsce" - oznajmiła.
14 grudnia głowę państwa po raz pierwszy ma wybrać specjalne kolegium. Większość ma w nim rządząca partia Gruzińskie Marzenie, oskarżana o oddalanie kraju od standardów demokratycznych. 29 grudnia miałaby odbyć się inauguracja nowego szefa państwa. GM ogłosiło jako kandydata polityka i byłego piłkarza Micheila Kawelaszwilego.
Opozycja i Zurabiszwili zarzucają GM sfałszowanie wyników wyborów parlamentarnych 26 października. Na znak protestu politycy opozycyjni nie przyjęli mandatów deputowanych i domagają się powtórzenia wyborów. W efekcie w nowym parlamencie zasiadają jedynie przedstawiciele GM.
Ostatnie bezpośrednie wybory prezydenckie w Gruzji odbyły się w 2018 roku i wygrała je Zurabiszwili. Wówczas poparło ją GM, ale z czasem zaczęło dochodzić między nimi do sporów. Posłowie GM dwukrotnie próbowali odsunąć prezydentkę od władzy.
W sobotę Departament Stanu USA poinformował, że zawiesza porozumienie strategiczne z Gruzją. Kobachidze nie przyjął tej decyzji do wiadomości, twierdząc, że jego rząd będzie rozmawiać z nową administracją prezydenta elekta Donalda Trumpa, gdy ten obejmie urząd w styczniu.
"Nie będzie ponownych wyborów parlamentarnych"
"Oczywiście, że nie" - odpowiedział Kobachidze, zapytany przez dziennikarzy o możliwość zorganizowania ponownych wyborów parlamentarnych. Mimo, że gruzińska Komisja Wyborcza zatwierdziła ich wyniki, to prozachodnia opozycja je zanegowała, oznajmiając, że partia rządząca dopuściła się nieprawidłowości i wybory powinny zostać powtórzone.
Prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili, która wspiera demonstrujących od czterech dni Gruzinów, nie uznała wygranej Gruzińskiego Marzenia i w sobotę zaapelowała o powtórzenie wyborów parlamentarnych.
"Będę na czele procesu politycznego, pozostając waszym prezydentem. Nie ma legalnego parlamentu, dlatego nielegalny parlament nie może wybrać nowego prezydenta, dlatego nie może być inauguracji. Mój mandat obowiązuje dopóty, dopóki nie będzie legalnie wybranego parlamentu, który legalnie wybierze kogoś na moje miejsce" - oznajmiła Zurabiszwili.
Od czwartku w Tbilisi przed parlamentem co noc dochodzi do antyrządowych protestów. Demonstrujący sprzeciwiają się polityce rządzącego ugrupowania Gruzińskie Marzenie, które tego dnia ogłosiło zawieszenie do 2028 roku rozmów o wstąpieniu kraju do UE. Podczas protestów regularnie dochodzi do starć między ich uczestnikami a policją, która do rozpędzania tłumu używa armatek wodnych, gazu pieprzowego i granatów hukowych.(PAP)
nrm/ akl/ ał/