Premier Morawiecki: jestem gotów stanąć na czele zespołu, którego częścią będzie ocena różnych zapowiedzi okresu wyborczego

2023-11-04 09:50 aktualizacja: 2023-11-05, 09:13
Mateusz Morawiecki. Fot. PAP/Rafał Guz
Mateusz Morawiecki. Fot. PAP/Rafał Guz
- Nie było komitetu wyborczego pod nazwą "Opozycja". Wybory wygrało PiS. Chcę odwołać się do tych posłów Trzeciej Drogi, Konfederacji i innych klubów, którym bliski jest program społeczny, suwerennościowy i kwestia walki z nielegalną migracją - powiedział w wywiadzie dla Interii premier Mateusz Morawiecki. Dodaje, że widziałby siebie w rządzie premiera Władysława Kosiniaka-Kamysza. - Zawsze byłem zwolennikiem kompromisu aborcyjnego sprzed 30 lat. Złożenie wniosku do TK było błędem.

Jestem gotów stanąć na czele zespołu, którego częścią będzie ocena różnych zapowiedzi okresu wyborczego - powiedział w wywiadzie dla Interii premier Mateusz Morawiecki pytany o to, czy jako przedstawiciel opozycji będzie przewodniczył zespołowi rozliczającemu nowy rząd.

Pytany o to, czy w szeregach opozycji Morawiecki stanie na czele zespołu rozliczającego nowy rząd, premier odpowiedział: "Jestem gotów stanąć na czele zespołu, którego częścią będzie ocena różnych zapowiedzi okresu wyborczego. Ale przede wszystkim - praca pozytywna nad propozycją dla Polaków".

Jak podkreślił, "w sercach i umysłach Polek i Polaków jest wiara, że Polska może być nowoczesnym, sprawiedliwym i dostatnim krajem".

"Odbudowa godności Polaków - to było wielkie zadanie pierwszych ośmiu lat naszych rządów. W dużym stopniu to się udało. Teraz czas na to, by Polska i Polacy sięgnęli po laur zwycięzców w międzynarodowym współzawodnictwie o najnowsze technologie, o najlepsze miejsca pracy, o nowe rynki. Mamy konkretny plan i będziemy go prezentować i nim inspirować niezależnie od tego, czy będziemy rządzili czy będziemy w opozycji" – oświadczył premier.

Morawiecki zaznaczył, że będzie robił wszystko, aby wzmocnić aktywność posłów i działaczy PiS. "Głowa do góry! Po tylu plagach egipskich, po tylu atakach, uzyskaliśmy wśród wszystkich partii politycznych najwyższy wynik. To zobowiązuje" - mówił.

Jak wskazał, jego celem  jest, by PiS "działało z wielką energią, z determinacją, aby każdy poseł, senator, radny zmobilizował się do wielkiej liczby kontaktów, aby zachęcał także innych do bezpośredniego dotarcia do wyborców, a także poprzez kanały internetowe". Dodał, że od tego będzie zależał sukces "wielkiego obozu patriotycznego".

Dopytywany o to, jakie konkretnie zadania będzie wykonywał zespół odpowiedział, że ma on przede wszystkim "pokazywać naszą wizję przyszłości - wizję jak najbardziej pozytywną". "To wszystko w połączeniu z bezprecedensowych rozmiarów programem wsparcia inwestycji samorządowych, gdzie nawet samorządowcy z przeciwnego obozu politycznego przyznawali że nigdy nie było tylu inwestycji lokalnych co w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości" – podkreślił. Wyjaśnił, że chodzi o inwestycje w szkoły, przedszkola, żłobki, infrastrukturę, czy szpitale powiatowe.

"Inwestycje z biało-czerwoną flagą i godłem polski. Rozsiane po wszystkich zakątkach Polski" – zaznaczył i dodał: "Chcemy to wciąż mieć na sztandarach i rozwijać swoją ofertę". Premier zapowiedział powstanie nowego programu dla miast i miasteczek.

"Chcemy też lepiej pokazywać nasz dotychczasowy program: wprowadziliśmy 0 proc. PIT dla młodych, a młodzi zagłosowali w dużej mierze na opozycję. To oznacza, że musimy znaleźć sposób na dotarcie do tej grupy" – podkreślił. 

Premier: chcę odwołać się do posłów Trzeciej Drogi, Konfederacji i innych klubów, którym bliski jest m.in. program społeczny

"Przede wszystkim chcę odwołać się do tych posłów Trzeciej Drogi, Konfederacji i innych klubów, którym bliski jest program społeczny, suwerennościowy i kwestia walki z nielegalną migracją. Zobaczymy, ilu takich sprawiedliwych znajdzie się wśród posłów opozycji" - powiedział szef rządu.

Jak dodał, "nie było komitetu wyborczego pod nazwą 'Opozycja'". "Wybory wygrało PiS. Opozycja próbuje się porozumieć - ja to widzę, dostrzegam i umiem liczyć. Ale być może gdy przedstawimy ryzyka i szanse, to uzyskamy poparcie nowych posłów" - ocenił premier.

Zdaniem Morawieckiego, "czym innym są emocje przedwyborcze, które pchały" PSL "w objęcia Koalicji Obywatelskiej, a czym innym refleksja i pytanie, które powinni sobie zadać: 'Czy na pewno chcemy się stać przystawkami PO?'".

"Niezależność w luźnej koalicji z naszym obozem byłaby dużo większa, proszę mi wierzyć" - wskazał Morawiecki. Pytany, jakie daje procentowe szanse na realizację tego scenariusza, szef rządu doparł: "Nie umiem i nie chcę tego szacować w procentach. Szanse są, dopóki posłowie mogą zdecydować. Będziemy walczyć do końca, by zwycięstwo PiS w wyborach mogło przełożyć się na realizację naszego programu. Czy ta misja się powiedzie? To okaże się za kilkanaście dni, jeśli pan prezydent nam powierzy misję w pierwszym kroku konstytucyjnym". 

Premier: na dziś mamy propozycję, aby partia, która wygrała wybory mogła stworzyć rząd

Na dziś mamy propozycję, aby partia, która wygrała wybory mogła stworzyć rząd. Jeśli to się nie uda, to pojawią się kolejne propozycje - powiedział Interii premier Mateusz Morawiecki.

Premier Mateusz Morawiecki został zapytany, czy wyobraża sobie sytuację, że jest w rządzie, którego premierem jest Władysław Kosiniak-Kamysz.

"Tak" - odpowiedział i został dopytany, czy to poważna propozycja. Na dziś mamy propozycję, aby partia, która wygrała wybory mogła stworzyć rząd. Jeśli to się nie uda, to pojawią się kolejne propozycje" - zaznaczył.

Premier został również zapytany, dlaczego posłowie PiS składają PSL propozycję współpracy, skoro podczas kampanii twierdzili, że to antyklerykalna partia.

"Kampania wyborcza to inna poetyka, ale jesteśmy już po kampanii. Poza tym - proszę mi pokazać jakieś ostre wypowiedzi przeciwko ludowcom. My akurat doskonale potrafimy rozróżnić PSL od formacji Donalda Tuska" - zapewnił.

Jak podkreślił premier, dla PiS głównym przeciwnikiem politycznym była i jest Koalicja Obywatelska. "Nie sądzę również, żeby większość wyborców Trzeciej Drogi widziała chętnie Donalda Tuska w fotelu premiera. Gdyby tego chcieli, głosowaliby przecież na Platformę" - ocenił.

Premier: o ile opozycja się dogada, spodziewam się daleko idących zmian w spółkach Skarbu Państwa

O ile opozycja się dogada, to spodziewam się daleko idących zmian w spółkach Skarbu Państwa - powiedział premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla Interii. Jestem przekonany, że w wielu przypadkach będą to zmiany niesprawiedliwe - dodał.

Premier Mateusz Morawiecki pytany w rozmowie z Interią, czy spodziewa się "tsunami" w spółkach Skarbu Państwa, odparł: "O ile opozycja się dogada, to spodziewam się daleko idących zmian, choć jestem przekonany, że w wielu przypadkach będą to zmiany niesprawiedliwe, bo wiele osób prowadziło działania bardzo pozytywnie. Ale to inna część polityki, polityka personalna w odniesieniu do spółek Skarbu Państwa, nie pierwszorzędna dzisiaj na pewno".

Morawiecki został zapytany o to, czy PiS jest w stanie poprzeć jakąś formę zmian w sądach i mediach publicznych? "Jakąś formę tak - o ile będzie dobra dla Polski, konstruktywna i kompromisowa" - powiedział.

Dopytywany, czy jego ugrupowanie będziecie totalną opozycją, czy jest w stanie pójść na kompromisy na przykład w sprawach zmian w sądach lub mediów publicznych, powiedział, że jeśli będą opozycją, "to na pewno nie totalną, tylko konstruktywną".

"Będziemy działać konstruktywnie. Jeżeli będziemy opozycją, co jeszcze nie jest przesądzone, to będziemy dynamizować działania partii, proponować szereg rozwiązań. Niektórzy są dziś pogubieni, ale chcemy osiągnąć dobry wynik w wyborach samorządowych, więc wkrótce trzeba będzie tworzyć listy. Jeśli opozycja będzie tworzyć rząd, to zobaczymy, który dokument będzie dłuższy: protokół rozbieżności czy lista niespełnionych obietnic? Owszem, niektórzy martwią się dziś wynikiem wyborów. Ale ja znam prostą receptę na załamywanie rąk i narzekanie. Jest nią praca" - powiedział premier. Jak dodał, "następne miesiące pokażą, jak silne jest Prawo i Sprawiedliwość". "Mecz nowej kadencji dopiero się rozpoczyna" - wskazał Morawiecki. 

Premier: Opozycja chce wycofać się z obietnic wyborczych. Stąd ta panika w ich oczach i stąd sięganie po metody J. Urbana

Opozycja chce się wycofać z obietnic wyborczych i uzasadnić to żonglerką liczbami. Stąd ta panika w ich oczach i stąd sięganie po metody Jerzego Urbana - powiedział premier Mateusz Morawiecki w opublikowanym w sobotę wywiadzie dla Interii.

Premier pytany był m.in. o spadające dochody z podatków i rosnącą obsługę zagranicznego długu publicznego. "Wpływy z podatków - przy tych wszystkich tarczach ochronnych, obniżkach podatków CIT i PIT, jakie wprowadziliśmy - nie rosną tak dynamicznie, ale trzeba nas rozliczać przez pryzmat ośmiu lat" - wskazał.

Podkreślił, że PiS podwoiło dochody do budżetu państwa - przy obniżce podatków na prawie 60 mld. "To 115 procent wzrostu! Proszę pokazać mi drugi kraj na świecie, który przy takiej obniżce podatków, doprowadziłby do więcej niż podwojenia budżetu. A zobaczcie na marne wyniki rządów Tuska. Wzrost o paręnaście procent. Dlaczego? Bo oni nie umieją zarządzać budżetem. Doprowadzili do monstrualnego deficytu budżetowego. To dane Eurostatu" - mówił.

Jak wyjaśnił, koszty obsługi długu "wzrastają ze względu na pandemię, inflację, wojnę na Ukrainie i ryzyka geopolityczne". "Przyznaję, to wzrasta - ale to nie ma nic wspólnego z polityką gospodarczą PiS. Te koszty wzrastają tak samo w Czechach, we Włoszech, Rumunii, na Litwie, Łotwie czy na Słowacji" - zaznaczył.

Proszony o komentarz do tekstu Ludwika Koteckiego, który ukazał się na portalu Money.pl, w którym ekonomista stwierdził, że "mamy rekordowy deficyt budżetu i rekordowe potrzeby pożyczkowe", premier ocenił, że to demagogia.

"Ludwik Kotecki zna się na rynkach finansowych i wie, że Komisja Europejska analizuje każdą złotówkę, że przed rynkami finansowymi nie da się niczego ukryć. Ale w tej sprawie posłużył się wartościami nominalnymi. To demagogia. Tylko wartości procentowe, a nie nominalne oddają rzeczywisty stan finansów publicznych. U nas dług publiczny w odniesieniu do PKB zmalał! Możemy te nasze osiem lat prześwietlić pod tym kątem - i wyjdzie nam czarno na białym, że zmalał o ponad trzy punkty procentowe" – powiedział.

Wskazał, że deficyt przedstawiany Brukseli jest na poziomie ponad 4 proc. PKB. "Przecież my prawie 4 proc. PKB wydajemy na armię! Gdyby odliczyć te olbrzymie i konieczne wydatki na wojsko, to mielibyśmy w zasadzie zrównoważony budżet" - oświadczył.

Pytany o zarzuty dot. wydatków wyprowadzanych poza budżet państwa premier odpowiedział: "Ja rozumiem głosy propagandystów Platformy. Rozumiem +ekspertów+ od czarnego PR-u, adeptów goebbelsowskiej filozofii, że kłamstwo powtórzone 100 razy staje się prawdą. Ale prawda jest taka, że zostawiamy finanse publiczne w bardzo dobrym stanie".

W ocenie Morawieckiego, "KE i rynki finansowe widzą tę rzeczywistość: każdy, kto się choć trochę interesuje, to wie, że nie da się ukryć choćby złotówki długu".

"Każdy, kto ma odrobinę dobrej woli wie, że niezależnie, powtarzam: niezależnie od rodzaju funduszu, czy kategorii budżetowej, wszystko i tak na koniec ląduje w jednym worku pod nazwą: państwowy dług publiczny. To dlatego rynki finansowe były i są spokojne. Bo widziały naszą politykę fiskalną, politykę finansową. A opozycja wściekała się, że dobrze nam idzie i próbowała widzieć drzazgę w naszym oku, zapominając o belce w swoim" – podkreślił.

Jak mówił, w całej tej sprawie chodzi o to, że "opozycja chce się wycofać z obietnic wyborczych i uzasadnić to wycofanie się poprzez takie żonglerki liczbami". "Za chwilę się okaże, że nie da się podwyższyć kwoty wolnej, że nie da się wdrożyć dobrowolnego ZUS-u, że nie da się wprowadzić +babciowego+, nie będzie kredytu zero procent itd. Dlaczego? Bo to było oszustwo wyborcze. Ale społeczeństwo będzie tego pilnować i rozliczać. Stąd ta panika w ich oczach i stąd sięganie po metody Jerzego Urbana" - zakończył.(PAP)

kgr/