"Teatr Polski obchodzi jubileusz - 111. rocznicę jego otwarcia. Dyrekcji tego teatru zależało na realizacji polskiego repertuaru i - po licznych rozmowach - ku mojej radości stanęło na tym, że przygotuję "Dom otwarty" Michała Bałuckiego. A ja przyznaję, że od dawna chciałam wystawić właśnie ten utwór" - wyjaśniła Krystyna Janda.
"Dziś twórczość Bałuckiego jest traktowana jako "mała klasyka", rozrywka, przyjemność. Te teksty są pełne świetnie opisanych typowych postaci, które stanowią bogaty materiał dla aktorów. I trochę się dziwię, że Bałucki nie jest często grany" - dodała Janda.
Przyznała, że przedstawienie jest kosztowne, bo na scenie pojawią się 23 osoby, a scenografia również jest "bogata". "Muszą być inne kostiumy do I oraz III aktu, inne do aktu II, kiedy odbywa się bal. Na szczęście ten jubileusz pozwolił na realizację mojego marzenia" - mówiła. "Sam spektakl zrobiliśmy z radością, ku uciesze publiczności, choć refleksja po nim pozostaje dość gorzka, żeby nie wpuszczać do domu i do rodziny obcych ludzi, bo to może się bardzo źle skończyć" - powiedziała. "Niestety, farsy i komedie angielskie zwyciężają w repertuarach teatrów, ale ja uwielbiam przypominać utwory Bałuckiego, uwielbiam pokazywać to galicyjskie mieszczaństwo" - zapewniła.
Zapowiedziała, że widzowie w trakcie przedstawienia w scenie balu zobaczą walca, poloneza, mazura i kotyliona. "W kotylionie pojawi się wszystko - sztuczne nosy, kotyliony, baloniki, kokardy, medale. To była taka tradycja - i właśnie tak się do tych tańców ubierano" - tłumaczyła reżyser spektaklu.
"Scenografia jest bardzo bogata, stylizowana na salon mieszczański z wyściełanymi kanapami, krzesłami, udrapowanymi zasłonami" - mówiła. "W I akcie na scenie mamy imponujący dywan z epoki. Bardzo dbaliśmy o to, żeby akcja rozgrywała się w historycznym anturażu" - wyjaśniła.
"Państwo Żelscy są szczęśliwą rodziną, bardzo stateczną, ułożoną i nagle wpadają na pomysł, który podsunęła im sąsiadka Pulcheria, żeby urządzić bal, rozrywkę dla ważnych osób w mieście. Zapraszają nań zupełnie obcych sobie ludzi, którzy im demolują mieszkanie, kradną łyżeczki, tłuką lustra i szkła, po czym ich obgadują po całym Krakowie, że jedzenie było niedobre, byle kto był na tym wieczorze, i że bal się kompletnie nie udał" - opisała akcję sztuki Krystyna Janda. "Najważniejsze jest jednak to, że w samym środku akcji rodzi się intryga, która - gdyby ujrzała światło dzienne - to mogłaby rozwalić całą rodzinę. Oto pani domu zostaje oskarżona o zdradę męża. Goście balu knują właśnie taką intrygę, ale na szczęście wszystko dobrze się kończy. I nawet nie ma żadnego pojedynku w finale, choć wszyscy chcą się pojedynkować" - wyjaśniła twórczyni przedstawienia.
Pytana, czemu wprowadziła na scenę postać samego autora Michała Bałuckiego, Janda powiedziała: "w spektaklu pojawi się postać wyglądająca jak Bałucki". "On melancholijnie obserwuje całą tę wesołą akcję, uruchamia kotary. Jednak ta komedia wcale dla niego nie jest zabawna" - mówiła. "To smutna, snująca się po scenie postać. Jak wiemy, Michał Bałucki popełnił samobójstwo, ponieważ przestał być popularny, pisano o jego twórczości źle, przestano go wystawiać. Ponieważ chorował na depresję - nie wytrzymał tego wszystkiego" - przypomniała reżyser spektaklu.
"Myślę, że to przedstawienie będzie opierać się na zespołowości. Podczas prób cały czas powtarzaliśmy sobie, że nie ma osobnych ról, solówek, samodzielnego grania. Że wszyscy jesteśmy razem w akcji i uważamy na to, co gra w danym momencie kolega i co mówi" - powiedziała. "Żeby wszyscy wtedy patrzyli na niego, a nie zajmowali się swoimi sprawami, i żeby reagowali na to, co i jak mówi. Po prostu jest to zespołowa zabawa" - podkreśliła.
Pytana, z czym wyjdzie widz po obejrzeniu "Domu otwartego", Krystyna Janda powiedziała: "mam wielką nadzieję, że wyjdzie uśmiechnięty". "Ale też zapamięta tę słynną końcową kwestię: "a teraz na szczęście nasz dom znowu jest zamknięty". Liczę, że to zdanie zapadnie mu w pamięci i że będzie uważał, kogo do domu zaprasza" - podkreśliła twórczyni przedstawienia.
Prapremiera "Domu otwartego" odbyła się w krakowskim teatrze w roku 1883.
"Był czas, gdy Bałucki święcił triumfy na wszystkich scenach sypiąc komediami, jak z rękawa. Był też czas, gdy "bałucczyzna" była obelgą nie tylko jako synonim mieszczańskich przywar, ale też nienajlepszego gustu w literaturze. I przyszedł wreszcie czas, kiedy Bałucki stał się klasykiem komedii, który – chciałoby się żartobliwie powiedzieć – nic już nie musi, ale wiele może" - przypomniano w zapowiedzi spektaklu.
"Państwo Żelscy, mieszczańska, urzędnicza rodzina, wiodąca nudny, ale spokojny żywot stosowny do swego charakteru i zasobności kieszeni, nagle postanawiają prowadzić dom otwarty. Pierwszym krokiem do nowego życia ma być "wieczór z tańcami". Szczęśliwym trafem pan domu pracuje z Alfonsem Fikalskim, znanym aranżerem kuligów, pikników, teatrów amatorskich i bali, jednym słowem modnych rozrywek" - napisano o akcji komedii.
Jak wyjaśniono, "Żelski nie raz uratował Fikalskiego przed gniewem pryncypała, w ramach wdzięczności Fikalski, mimo napiętego harmonogramu, zobowiązuje się uratować towarzyski wizerunek Żelskich – zostaje wodzirejem na ich pierwszym balu". "Pierwszym i prawdopodobnie ostatnim!" - czytamy w informacji.
Reżyseria - Krystyna Janda. Scenografie zaprojektował Maciej Preyer, a kostiumy - Elżbieta Terlikowska. Choreografię opracował Emil Wesołowski. Za reżyserię światła odpowiada Katarzyna Łuszczyk. Opracowanie muzyczne i aranżacje - Piotr Łabonarski.
Występują: Marta Alaborska (Munia), Eliza Borowska (Miecia), Anna Cieślak (Janina), Dorota Landowska (Tecia), Ewa Makomaska (Pulcheria), Hanna Skarga (Kamila), Katarzyna Skarżanka (Katarzyna), Katarzyna Strączek (Lola), Adam Biedrzycki (Wicherkowski), Tomasz Błasiak (Władysław Żelski), Wojciech Czerwiński (Michał Bałucki), Sławomir Grzymkowski (Fujarkiewicz), Jakub Kordas (Malinowski), Paweł Krucz (Franciszek), Michał Kurek i Krystian Modzelewski (Goście), Szymon Kuśmider (Alfons Fikalski), Ignacy Liss (Adolf), Antoni Ostrouch (Ciuciumkiewicz), Henryk Niebudek (Telesfor), Maksymilian Rogacki (Bagatelka) i Modest Ruciński (Wróbelkowski).
Premiera "Domu otwartego" - 27 stycznia o godz. 19 na Dużej Scenie Teatru Polskiego im. Arnolda Szyfmana w Warszawie. Kolejne przedstawienia - 28 oraz 30-31 stycznia.
Jak dotąd Krystyna Janda zrealizowała dwa utwory Michała Bałuckiego - w 2001 r. w Teatrze Telewizji "Klub kawalerów" i w 2008 r. "Grube ryby" w stołecznym Teatrze Polonia.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
sma/