Prezes IPN o Muzeum II WŚ w Gdańsku: dotychczasowa ekspozycja była zgodna z badaniami historycznymi i poczuciem wspólnoty

2024-07-01 09:51 aktualizacja: 2024-07-01, 13:15
Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Fot. PAP/Andrzej Jackowski
Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Fot. PAP/Andrzej Jackowski
Ktoś, kto w nocy dokonuje zamachu na o. Kolbego. Ulmów i Pileckiego stawia się na marginesie polskiej wspólnoty. Niezależnie od poglądów te postacie łączą, a nie dzielą Polaków. To, co zrobił Rafał Wnuk podzieliło Polaków - powiedział prezes IPN dr Karol Nawrocki w Poranku Rozgłośni Siódma Dziewięć.

"Usunięcie ojca Maksymiliana Kolbego, rtm Witolda Pileckiego i rodziny Ulmów z ekspozycji Muzeum II WŚ to decyzja polityczna. Dotychczasowa ekspozycja była zgodna z badaniami historycznymi i poczuciem wspólnoty" - powiedział prezes IPN dr Karol Nawrocki w Poranku Rozgłośni Siódma Dziewięć.

"Spełniała też swoją główną muzealną funkcję - opowiadała gościom z zagranicy o polskim doświadczeniu z czasów II wojny światowej. To, co i jak zrobiła nowa dyrekcja muzeum, jest zamachem na wspólną pamięć, ale też na własność publiczną, bo panowie zachowują się, jakby byli właścicielami muzeum. To, co zrobił Rafał Wnuk podzieliło wszystkich Polaków" - podkreślił.

"Żadne polityczne dyskusje tego nie zmienią. To było dotknięcie istoty naszego narodowego poczucia historii, wspólnego przeżywania przeszłości" - dodał.

Nawrocki, przypomniał także, iż o. Kolbe, rotmistz Pilecki i Ulmowie są polskimi bohaterami historycznymi z krwi i kości.

"Ktoś, kto w nocy dokonuje zamachu na te osoby, stawia się na marginesie polskiej wspólnoty narodowej. Niezależnie od poglądów te postacie łączą, a nie dzielą Polaków. To, co zrobił Rafał Wnuk podzieliło wszystkich Polaków. Wbrew temu, co często słyszymy - dla Polaków historia ma ogromne znaczenie i nadal wzbudza ich emocje" - wyjaśnił.

Nawrocki przypomniał, że działania nowej dyrekcji muzeum mogą niepokoić opinię publiczną, zwłaszcza w czasie, gdy Rosja "wulgarnie" kłamie w kontekście polskiej historii XX w., a równolegle Niemcy prowadzą bardzo skuteczną politykę historyczną.

"Dyrekcja mówi, że rotmistrz Pilecki jest obecny na ekspozycji. To prawda. Rzeczywiście wśród zgromadzonych zdjęć zgromadzonych na pięciu tysiącach metrów kwadratowych jest jego niewielkie zdjęcie legitymacyjne! Dlatego nie jest ono w stanie zapisać się w pamięci zwiedzających. To kolejna manipulacja dyrekcji" - wyjaśnił.

"Muzeum II WŚ jest w rękach człowieka nieodpowiedzialnego. IPN nie ma formalnych możliwości, by wpłynąć na panią minister kultury, żeby odwołała Rafała Wnuka. To powinno nastąpić. IPN będzie przypominał prawdę o polskiej historii" - podsumował Nawrocki.

Spór o wystawę główną w MIIWŚ toczył się od 2017 r., czyli od otwarcia muzeum, które budował i przygotowywał zespół pod kierownictwem prof. Pawła Machcewicza. Dwa tygodnie po otwarciu muzeum, zastąpił go na stanowisku dr Karol Nawrocki, który wcześniej był naczelnikiem Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Gdańsku (jest prezesem IPN). Nowe kierownictwo zmieniło wystawę główną której autorami byli Machcewicz, Janusz Marszalec (obecny z-ca dyrektora MIIWŚ), Piotr M. Majewski i Rafał Wnuk (obecny p.o. dyrektora MIIWŚ). Nie zgodzili się oni ze zmianami, traktując je "jako ingerencję polityczną w przekaz ideowy wystawy oraz naruszenie praw autorskich".

W kwietniu 2024 r. kierownictwo nad muzeum przejęli dwaj autorzy scenariusza – Wnuk i Marszalec. Zdaniem obecnych władz i twórców pierwotnej wystawy głównej, działania dyrektora Nawrockiego "wypaczyły sens stworzonej przez autorów opowieści".

We wtorkowym komunikacie MIIWŚ poinformowano o powrocie "do pierwotnej wizji autorów sekcji "System obozów koncentracyjnych" i "Droga do Auschwitz" części wystawy zatytułowanej "Groza wojny"". Jak stwierdzono, w pierwszej z nich "nie bez powodu nie było przedwojennych fotografii więźniów ani historii powszechnie znanych osób". "Pokazano za to takie elementy codzienności, jak obozowy reżim, głód, eksperymenty medyczne, opór, czas wolny itp. Wprowadzenie gabloty poświęconej wyłącznie duchownym rzymskokatolickim oraz zawieszenie w centralnych punktach tej przestrzeni portretów o. Kolbego i rtm. Pileckiego zaburzyło antropologiczny charakter narracji" - podkreślono.

Jak zaznaczono, podobnie umieszczenie wielkoformatowej fotografii rodziny Ulmów w sekcji "Droga do Auschwitz", opowiadającej o śmierci więźniów w obozach masowej zagłady, "rozbiło kompozycję artystyczną".

W sobotnim komunikacie, opublikowanym na stronie internetowej MIIWŚ, podkreślono, że muzeum powstało, by "łączyć Polaków, Europejczyków i mieszkańców wszystkich kontynentów". "Zdecydowaliśmy, że do ekspozycji stałej zostaną włączeni o. Maksymilian Kolbe i rodzina Ulmów. Widzimy, że istnieje taka społeczna potrzeba" - poinformowało w sobotę Muzeum II Wojny Światowej. (PAP)

autor: Maciej Replewicz

pp/