Rok temu drużyna prowadzona przez trenera Marcelo Mendeza w decydującym spotkaniu LM musiała w Turynie uznać wyższość kędzierzyńskiej Zaksy 2:3, którą kilka dni wcześniej łatwo rozbiła w finale play off PlusLigi.
Teraz w niedzielę jastrzębianie ulegli w tureckiej Antalyi niespodziewanie łatwo włoskiemu Itasowi Trentino 0:3. Rywale sezon w swojej lidze zakończyli dopiero na czwartej pozycji.
„Zawsze, kiedy się przegrywa ostatni mecz sezonu pozostaje niedosyt. Wiemy, jakiej rangi było to spotkanie. Dziś czujemy smutek, ale mamy świadomość w klubie, że ten sezon trzeba zaliczyć do dobrych, mimo przegranego kolejnego finału Ligi Mistrzów” – dodał Gorol.
Zauważył, że na pewno wiele klubów, zespołów, chciałby być na miejscu Jastrzębskiego Węgla, czyli martwić się przegraną w finale LM.
„Zdajemy sobie sprawę z tego, gdzie jesteśmy, dokąd dotarliśmy. Czujemy niedosyt, ale im więcej czasu upłynie, tym bardziej będziemy świadomi, że za nami dobry sezon. I wciąż jest coś do zdobycia i do zrobienia. Tak jest w sporcie. Nigdy się nie ma się wszystkiego, trzeba się cieszyć z tego, co jest, trochę ochłonąć, uspokoić sytuację i myśleć o przyszłości” – ocenił prezes.
Dla części zawodników mistrza Polski – m.in. środkowego bloku Jurija Gladyra - niedzielne starcie było ostatnim w barwach śląskiego klubu. Nie udało się im zakończyć tego etapu kariery sukcesem.
„To nie jest dobry moment, by mówić o zmianach personalnych. Będą dosyć istotne. Część rzeczy już wiadomo, wkrótce będziemy komunikować o składzie na kolejny sezon. Prosimy kibiców o cierpliwość. Na pewno cele Jastrzębskiego Węgla pozostaną niezmienne - czyli walka o wszystko” - podsumował prezes.
Jeszcze w trakcie rozgrywek ligowych działacze Jastrzębskiego Węgla przedłużyli umowy z trenerem Mendezem, francuskim rozgrywającym i kapitanem Benjaminem Toniuttim, przyjmującym Tomaszem Fornalem i środkowym bloku Norbertem Huberem. Dwaj ostatni to reprezentanci Polski.
Autor: Piotr Girczys (PAP)
kgr/