"W sumie wkład wszystkich czynników regulacyjno-podatkowych (...), ten wsad tych działań do wskaźnika wzrostu cen konsumpcyjnych do CPI jest szacowany w październiku na 2,7 punktu procentowego. (...) Gdyby nie było administracyjnego wzrostu cen i podatków mielibyśmy 2,3 proc." - poinformował w czwartek prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński.
Przekazał, że 2,7 p.p. z 5-procentowej inflacji to wzrost cen "administracyjny", nie rynkowy. Pozostałe 2,3 p.p. to "pozostałe czynniki". Szef banku centralnego powiedział również, że obecne prognozy nie "sugerują w żaden sposób", żeby inflacja miała wrócić do celu inflacyjnego (2,5 proc. +/- 1 p.p. - PAP) w najbliższych kwartałach.
Dalsze mrożenie
Prezes NBP poinformował, że przywrócenie opłaty mocowej od lipca 2025 r. podwyższy ceny prądu o 8 proc., a inflację o 0,4 pkt. proc., wygaśnięcie mechanizmu ceny maksymalnej (od października przyszłego roku) to wzrost przeciętnego rachunku za energię elektryczną o 13 proc. i wzrost inflacji o 0,7 pkt. proc.
"Jeśli więc wejdzie ustawa (o mrożeniu cen energii - PAP) w tej wersji przyjętej przez Sejm (...), albo zmiany będą niewielkie, inflacja w pierwszej połowie przyszłego roku będzie ok. 5 proc., czyli zbliżona do scenariusza dalszego mrożenia (cen - PAP). To nadal jest dwukrotnie powyżej celu inflacyjnego NBP" - powiedział Glapiński. Wyjaśnił, że w trzecim kwartale 2025 r. inflacja może się przejściowo obniżyć, ale w czwartym kwartale ponownie zacznie rosnąć ze względu na wyższe ceny energii.
Ocenił, że z tego powodu "czas dojścia do celu inflacyjnego 2,5 się wydłuża". Wskazał, że stanie się to w 2026 r., jednak bliżej końca roku.
Ustawa o mrożeniu cen prądu zakłada cenę energii na poziomie 500 zł za MWh netto dla gospodarstw domowych do końca września 2025 r. W środę Senat nie zgłosił do niej poprawek, co oznacza, że teraz trafi ona do prezydenta. (PAP)
bpk/ mmu/gn/