Prezydent Estonii: Rosjanie chcą liderów, którzy rozszerzą granicę kraju, to wyklucza normalne relacje

2024-02-24 08:47 aktualizacja: 2024-02-24, 14:47
Prezydent Estonii Alar Karis. Fot. PAP/PA/Henry Nicholls
Prezydent Estonii Alar Karis. Fot. PAP/PA/Henry Nicholls
Rosjanie oceniają obecnie swoich liderów pod kątem zdolności do rozszerzania granic kraju i jego strefy wpływów - powiedział PAP prezydent Estonii Alar Karis. Dodał, że ta różnica w sposobie myślenia jest zbyt wielka, by rozwijać normalne relacje pomiędzy Europą i Rosją.

W sobotę obchodzony jest w Estonii Dzień Niepodległości oraz druga rocznica rosyjskiej napaści na Ukrainę. 24 lutego 1918 roku w stolicy kraju Tallinie ogłoszono powstanie Republiki Estonii w ślad za ogłoszonym dzień wcześniej w Parnu Manifestem Niepodległości.

Dzień świętowano aż do rozpoczęcia sowieckiej okupacji, po czym był on obchodzony oficjalnie jedynie przez środowiska estońskie rozsiane po całym świecie. W ramach uroczystości organizowana jest tradycyjnie defilada wojskowa centralnymi ulicami Tallina.

"Zbieżność dat rozpoczęcia napastniczej wojny (Rosji przeciwko Ukrainie - PAP) z Dniem Niepodległości Estonii w przejmujący sposób przypomina, że osiągnięcie i utrzymanie pokoju i wolności wymaga poświęceń" - zauważył prezydent Karis. Mówiąc o tym, jak dwuletnia już pełnowymiarowa wojna wpływa na politykę i społeczeństwo Estonii, podkreślił, że "wojna niezaprzeczalnie zwiększyła wrażliwość i współczucie w estońskim społeczeństwie".

Wyniki najnowszego sondażu przeprowadzonego na zlecenie rządu Estonii wykazały, że 95 proc. Estończyków potępia agresję Rosji przeciwko Ukrainie. W przypadku zamieszkujących kraj obcokrajowców, z których większość stanowią osoby rosyjskojęzyczne, wskaźnik ten wyniósł 60 proc. Za przyjmowaniem do Estonii uchodźców z Ukrainy opowiada się 63 proc. jej mieszkańców.

Komentując znaczenie tematu bezpieczeństwa narodowego w debacie publicznej Estonii prezydent Karis zaznaczył, że "w społeczeństwie panuje konsensus względem tego, jak ważne są inwestycje w nasze bezpieczeństwo, nawet w dość trudnej sytuacji gospodarczej".

"Od dawna wiedzieliśmy, że członkowie NATO muszą zrobić więcej. Po brutalnej inwazji rosyjskiej głos Estonii stał się znacznie silniejszy, mimo że jesteśmy bardzo małym narodem. Estonia przeznacza 3 proc. swojego PKB na obronność. Obecnie koncentrujemy się na maksymalizacji gotowości obronnej poprzez rozwój zdolności wojskowych, ćwiczenia szybkiej mobilizacji rezerwistów i wzmacnianie obrony granic" - podkreślił prezydent.

W ciągu najbliższych czterech lat Estonia zamierza przeznaczyć około jednej czwartej budżetu obronnego na amunicję. Wśród zakupów dokonanych przez estońskie władze w 2023 roku znalazły się m.in. system przeciwlotniczy średniego zasięgu IRIS-T, amunicja krążąca, pojazdy opancerzone, samobieżne armatohaubice K9 czy miny morskie.

Prezydent Karis, pytany o przyszłość relacji ze wschodnim sąsiadem, stwierdził, że "nie ma sensu opierać jakichkolwiek strategii na oczekiwaniu w najbliższej przyszłości jakiejś fundamentalnej zmiany w Rosji". "Dopóki kraj ten nie porzuci swoich imperialnych ambicji, nie ma możliwości nawiązania żadnych poprawnych stosunków" - zaznaczył rozmówca PAP.

"Nie ma jednak w tej chwili konieczności zamykania granicy estońsko-rosyjskiej. Jesteśmy gotowi, by zastosować ten środek w przypadku zwiększenia przez Rosję presji migracyjnej na nasz kraj" - oświadczył estoński przywódca. "W przeszłości pomagaliśmy Polsce, Łotwie i Litwie w zarządzaniu atakami migracyjnymi i pozostajemy gotowi zaoferować podobne wsparcie każdemu sąsiadującemu sojusznikowi w przyszłości; bezpieczeństwa w krajach nordyckich i bałtyckich nie należy traktować oddzielnie" - zauważył Karis.

"Z punktu widzenia Rosji region Morza Bałtyckiego stanowi pojedynczy cel strategiczny i potencjalny obszar działań wojennych. To wspólne niebezpieczeństwo między narodami graniczącymi z Morzem Bałtyckim wymaga poważnych przygotowań do wspólnej obrony. Ścisła współpraca jest niezbędna nie tylko między państwami nordyckimi i bałtyckimi, ale także, co najważniejsze, w całym szerzej rozumianym regionie Morza Bałtyckiego, zwłaszcza z Niemcami i Polską" - oświadczył prezydent Estonii.

Z Tallina Jakub Bawołek (PAP)

gn/

TEMATY: