Jak podała w czwartek podlaska policja, dyżurny białostockiej komendy otrzymał zgłoszenie od seniorki, że w jej mieszkaniu jest oszust, który przyszedł odebrać pieniądze, za to, aby jej syn nie poszedł do więzienia. Na miejscu policja zastała starsze małżeństwo i 45-letniego mężczyznę.
Z ustaleń policjantów wynika, że do seniorów zadzwonił płaczący mężczyzna, który podawał się za ich syna. Mówił przez telefon, że potrącił kobietę i potrzebował 150 tys. zł na kaucję, by nie trafić do więzienia. Do rozmowy włączyła się też kobieta, która podawała się za obrońcę mężczyzny i naciskała, by przekazać pieniądze.
Seniorzy mieli w domu 55 tys. zł i miał się po nie stawić mężczyzna. "Po kilku minutach do drzwi ich mieszkania zapukał mężczyzna. 80-latek wpuścił go do środka i poprosił o dowód. Mężczyzna oświadczył, że zostawił go na komisariacie. W tym czasie żona 80-latka próbowała dodzwonić się do syna. To właśnie w tym momencie małżeństwo uświadomiło sobie, że mają do czynienia z oszustem. 80-latek zamknął na klucz drzwi mieszkania, a jego żona zadzwoniła na numer alarmowy" - podała policja.
Funkcjonariusze zatrzymali 45-letniego mieszkańca Szczecina. Policja poinformowała, że mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania oszustwa, trafił do aresztu na trzy miesiące. Za zarzucany mu czyn grozi do ośmiu lat więzienia.
swi/ wus/ grg/