Premier Donald Tusk w trakcie jesiennej kampanii wyborczej przedstawił listę obietnic wyborczych Koalicji Obywatelskiej, która miała zostać zrealizowana w ciągu 100 dni od objęcia rządów. W piątek upływa właśni 100 dni od zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska.
Premier pytany we wtorek, dlaczego tylko kilka z zapowiedzianych 100 konkretów zostało zrealizowanych, zaznaczył, że "większość ze stu konkretów jest w jakiejś fazie realizacji". Deklarował jednocześnie, że z każdym tygodniem i miesiącem zmiany będą postępowały szybciej, ale - jak zastrzegł - rząd działa w warunkach zabetonowania państwa przez PiS.
Rafał Chwedoruk w rozmowie z PAP ocenił, że brak realizacji większości z obietnic wyborczych nie ma większego znaczenia dla postrzegania koalicji rządzącej przez wyborców. "Jeśli spojrzymy na wąską perspektywę wyborczą, to rząd robi mniej więcej to, czego trzon wyborców od niego oczekiwał, czyli jakiejś formy odcięcia się i rozliczania przeszłości. I ma coś na kształt carte blanche od własnych wyborców. Przejmuje władzę w państwie; robi to względnie efektywnie, choć może nie zawsze styl jest szczególnie wyrafinowany, ale efekty są ewidentnie widoczne" - powiedział.
Jego zdaniem, większość głosujących nie oczekiwała jakiejś wielkiej strategii i spójnego planu reform, "choćby dlatego, że elektorat koalicji, która przejęła władzę, był elektoratem bardzo różnorodnym, nie tylko wedle osi międzypartyjnej, ale nawet wewnątrzpartyjnej". "Na razie mamy więc do czynienia z uczniem, który robi dobre wrażenie, natomiast pierwsze kartkówki, klasówki dopiero nastąpią" - mówił Chwedoruk.
Jak dodał, rządzący będą rozliczani przez pryzmat natury strategicznej, a więc - poza rozliczaniem z przeszłością - kwestii pozycji Polski w stosunkach międzynarodowych czy stabilności gospodarczej.
Zdaniem Chwedoruka, sprawdzianem dla rządu w najbliższych miesiącach będą też działania dotyczące sytuacji międzynarodowej, w tym ewentualnych decyzji ws. wejścia wojsk na Ukrainę czy potencjalna wygrana Donalda Trumpa w USA. "Ten rząd jeszcze się napracuje i niejeden raz będzie balansował na granicy olbrzymiego politycznego ryzyka, natomiast na razie mógłbym powiedzieć, że w zasadzie trwa miodowy miesiąc i to wyjątkowo długi" - ocenił.
Politolog, odnosząc się do przedwyborczych obietnic, zwrócił uwagę, że "są poważne zapowiedzi i obietnice w polityce i są takie, które są przedstawiane w nadziei na to, że i tak większość obywateli nie będzie kompletnie o nich pamiętała".
"Demagogia podatkowa jest nieodłączną siostrą polskich kampanii wyborczych. Wszyscy chcą mieć znakomite publiczne szpitale i szkoły i nie płacić podatków. Tym nie powinniśmy się zupełnie przejmować, bo w dobie niestabilnej gospodarki jako obywatele bardziej myślimy o własnych kieszeniach, patrzymy bardziej partykularnie na świat, martwimy się o dochody swoje i swoich najbliższych, a mniej analizujemy rzeczywistość w kategoriach spójności społecznej i sprawiedliwości społecznej" - zaznaczył.
Pytany, czy jego zdaniem wyborcy odpuszczą rządzącym np. obietnicę podwyższenia kwoty wolnej, Chwedoruk ocenił, że znaczna część osób zdaje sobie sprawę z trudnej sytuacji ekonomicznej w kraju, więc dyskusja o obniżaniu podatków nie wszystkim obywatelom musi się podobać. "Część obywateli jest świadoma, że jeśli komuś się obniża, to komuś trzeba podwyższyć" - mówił.
W ocenie politologa, tym, z czym rząd będzie musiał się borykać, i co pewnie będzie musiało być przykrywane reformami - będą niektóre aspekty Zielonego Ładu, związane np. z kwestią oszczędności energetycznej. "To będzie prawdziwy sprawdzian dla tego rządu i być może rząd będzie równolegle próbować jakichś popularnych społecznie reform" - podkreślił.
Pytany czy w najbliższym czasie może dojść do rekonstrukcji rządu, ocenił, że na pewno do lekkich zmian dojdzie po kampaniach wyborczych do samorządu i do PE. "Widać po niektórych nominacjach (w rządzie), że miały utrzymać równowagę w koalicji; zaspokoić polityczne apetyty różnych wpływowych nurtów wewnątrz koalicji. Ponadto kontekst rozliczania PiS przestanie być aż tak ważny jak do tej pory, co będzie wpływało na taktykę nominacji. Wreszcie wyniki dwóch kampanii wyborczych będą polityczną legitymacją dla dokonania zmian" - przyznał.
Chwedoruk zapytany, czy w jego opinii koalicja rządząca wytrzyma całą kadencję, ocenił, że to najbardziej realny scenariusz. "Po pierwsze dlatego, że poparcie dla niej jest niezwykle wysokie. Ponadto większość wyborców nie rozumiałaby rozpadu tej koalicji, a ten, kto byłby tego inicjatorem, mógłby zapłacić za to wysoką cenę" - powiedział.
Dodatkowo - jak uważa - w obecnym Sejmie nie ma żadnego alternatywnego rozwiązania. "A po czwarte, mało kto z polityków chciałby iść na nowe wybory. Na wybory chcą iść tylko ci, którzy wiedzą, że wygrają je z lepszym wynikiem niż poprzednio. Natomiast teraz bardzo wielu posłów, nawet z dużych partii, wie, że byłby to ich bój ostatni" - zauważył
"Zanosi się więc na stabilność i w olbrzymim stopniu wszyscy będą czekać na różne zewnętrzne wobec polskich polityków rozstrzygnięcia, które wpłyną na politykę - kogoś wzmocnią, kogoś osłabią, ale bez wątpienia najciekawsze w polityce, jeśli chodzi o tę kadencję, dopiero przed nami. Obecnie, wbrew pozorom i stereotypom, mamy czas idyllicznego niemal spokoju w polskiej polityce, gdzie wciąż trwa dogrywka wyborczego meczu" - podsumował Chwedoruk. (PAP)