Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy Straży Granicznej w Usnarzu Górnym

2024-01-16 14:14 aktualizacja: 2024-01-16, 14:28
Budynek Prokuratury Okręgowej w Warszawie, fot. PAP/Wojciech Olkuśnik
Budynek Prokuratury Okręgowej w Warszawie, fot. PAP/Wojciech Olkuśnik
Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy Straży Granicznej w Usnarzu Górnym (woj. podlaskie). O miejscowości zrobiło się głośno w sierpniu 2021 roku, gdy w jej pobliżu po stronie białoruskiej przez dłuższy czas koczowała grupa imigrantów z Afganistanu i Iraku.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Szymon Banna przekazał we wtorek PAP, że postępowanie zostało wszczęte zgodnie z decyzją Sądu Rejonowego w Sokółce, który uchylił wydane w tej sprawie postanowienie o odmowie wszczęcia postępowania przygotowawczego.

Śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy Straży Granicznej w Usnarzu Górnym prowadzi Wydział Wojskowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Do wydarzeń, których dotyczy śledztwo, doszło prawie trzy lata temu, w pierwszych miesiącach kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. W sierpniu 2021 roku media obiegła informacja o grupie cudzoziemców koczującej po stronie białoruskiej tuż przy granicy z Polską na wysokości Usnarza Górnego k. Krynek na Podlasiu. Przejście do Polski uniemożliwiała im Straż Graniczna, a za koczowiskiem stały służby białoruskie.

Do Usnarza Górnego w kolejnych dniach – do czasu wprowadzenia we wrześniu 2021 roku stanu wyjątkowego w przygranicznych miejscowościach – przyjeżdżali dziennikarze, aktywiści i politycy opozycji. Domagano się m.in. dopuszczenia cudzoziemców do procedur uchodźczych w Polsce. Ówczesny rząd podkreślał m.in., że nie może pozwolić na nielegalną migrację i przekonywał, że cudzoziemcy na Białorusi przebywają legalnie.

SG informowała, że zwracała się do Białorusinów, aby zabrali grupę spod granicy. SG przekazywała też, że cudzoziemcy w grupie rotują oraz że Białorusini dostarczają im regularnie posiłki i porozumiewają się z nimi po rosyjsku. Koczowisko było utrzymywane w tym miejscu do października 2021 roku.(PAP)

Autorka: Aleksandra Kuźniar

nl/