W gazecie wyjaśniono, że 51,6 proc. ankietowanych zdecydowanie popiera protesty, a 21 proc. deklaruje, że raczej je popiera.
Jak podał dziennik, spośród osób ankietowanych w badaniu IBRiS przeprowadzonym dla "Rzeczpospolitej" na pytanie o stopień poparcia dla demonstracji zdecydowany sprzeciw wyraża jedynie co dziesiąty badany.
Według gazety taki poziom poparcia dla rolniczych demonstracji może być zaskoczeniem dla mieszkańców Warszawy czy innych metropolii stojących w korkach wywołanych przez protestujących. Nie dziwi jednak zupełnie socjologów: w ich badaniach te postawy przejawiają się od dawna. Nie o solidarność z rolnikami czy wiedzę o ich trudnej sytuacji tu jednak chodzi.
Gazeta podała, że Polacy obawiają się, iż w wyniku zielonej transformacji sami mogą stracić cywilizacyjne dobra i wyznaczniki awansu, których dopiero niedawno się doczekali. – Boją się, że będą musieli zrezygnować z posiadania samochodu spalinowego, a na elektryczny ich nie będzie stać, co spowoduje, że będą musieli wrócić do transportu publicznego. To w Warszawie nie jest problemem, ale spróbujmy skorzystać z takiego transportu na prowincji, gdzie żyje 60 proc. obywateli kraju.
W Polsce powiatowej bez samochodu jest jak bez ręki. Pojawia się także wrażenie, że koszty transformacji zostały zrzucone na barki zwykłych obywateli, a zyski z tego procesu trafiają do wielkich korporacji.(PAP)
nl/