Prymas: potrzebujemy Wielkiego Tygodnia. Warto się zatrzymać i dać ogarnąć sile miłości

2024-03-24 17:59 aktualizacja: 2024-03-25, 07:08
Prymas Polski abp Wojciech Polak Fot. PAP/Marek Zakrzewski
Prymas Polski abp Wojciech Polak Fot. PAP/Marek Zakrzewski
Potrzebujemy Wielkiego Tygodnia – mówił prymas Polski abp Wojciech Polak. Wskazał, że poza przygotowaniem domu na święta i wizją odpoczynku „warto jednak zatrzymać się i dać się ogarnąć sile tej miłości, która przez krzyż prowadzi i nas do zmartwychwstania”.

W trakcie homilii wygłoszonej przez prymasa podczas mszy sprawowanej w Niedzielę Męki Pańskiej w katedrze gnieźnieńskiej hierarcha powiedział, że "Niedziela Palmowa jest niczym brama, która po raz kolejny w naszym życiu otwiera przed nami Wielki Tydzień”.

"Wchodzimy dziś przez nią i przybliżamy się już do dni zbawczej męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Przed nami – jak czytaliśmy przed chwilą w Liście Św. Pawła Apostoła do Filipian – On, Chrystus Jezus (…) posłuszny aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej, w tajemnicy swego chwalebnego zmartwychwstania uwielbiony i ponad wszystko wywyższony, abyśmy i my, przede wszystkim naszym życiem mogli wyznawać, że to właśnie On jest naszym Zbawicielem i Panem” – powiedział.

Prymas podkreślił, że cały Wielki Tydzień, który rozpoczyna się w Niedzielę Palmową, „chce i nas wprowadzać – jak nam wskazywał kiedyś Benedykt XVI – w spotkanie z paschalną Tajemnicą Chrystusa, z Jego Krzyżem i z Jego Zmartwychwstaniem i przez to spotkanie chce nas wewnętrznie uzdrowić i podźwignąć”.

Prymas przypomniał, że Słowo Boże prowadzi wiernych w Niedzielę Palmową od uroczystego wjazdu Pana Jezus do Jerozolimy aż do jego śmierci na krzyżu i złożenia ciała w grobie. „Owacje i upokorzenie. Radość i cierpienie. Świąteczne wołanie i okrutna zawziętość. Ta właśnie podwójna tajemnica – powie papież Franciszek – co roku towarzyszy rozpoczęciu przez nas Wielkiego Tygodnia. Towarzyszy dziś i nam, tutaj zgromadzonym, jakby chciała może po raz kolejny nam jeszcze raz przypomnieć o człowieku, o nas samych, o ludziach, którzy w ciągu kilku dni przeszli od witania Jezusa okrzykiem 'hosanna' do krzyczenia 'ukrzyżuj Go'” – nauczał prymas.

„I może ma rację papież Franciszek, że tak się właśnie stało także dlatego, że szli oni bardziej za swoim własnym obrazem Mesjasza, niż za Mesjaszem. Szli bardziej za swoją własną wizją i własnym spojrzeniem czy wyobrażeniem, niż za rzeczywistością, za tym, kim naprawdę był ten, którego spotkali. Trzeba będzie – jak zapowiadał prorok Izajasz – że to właśnie on sam dosłownie podda 'swój grzbiet bijącym i policzki rwącym mu brodę, że nie zasłoni swej twarzy przed zniewagami i opluciem, że się nie oprze cierpieniu i nie cofnie' przed krzyżową męką i śmiercią, ale właśnie w ten sposób nam objawi, jak cenny jest w oczach Boga każdy człowiek. Jak Bóg nas kocha, jak chce wydobyć nas z grobu grzechu i śmierci. Jak chce naprawdę wewnętrznie nas uzdrowić i podźwignąć, że właśnie w Jezusie Chrystusie, w swym Jednorodzonym Synu, sam zdolny jest za nas i dla nas przyjąć potworne upokorzenie, zadawane Mu nieludzkie cierpienie, odrzucenie i krzyżową śmierć. I właśnie wtedy, właśnie tam (…) setnik pod krzyżem wyzna: istotnie, ten człowiek był Synem Bożym” – mówił.

Hierarcha odnosząc się do tego, czego to wyznanie spod krzyża uczy dziś, o czym przypomina, dlaczego Bóg posunął się tak daleko, przytoczył słowa papieża Franciszka, który mówił, „przecież tak naprawdę odpowiedź jest tylko jedna: dla nas”.

Jak tłumaczył, Jezus „stał się solidarny z nami aż po kres, aby całkowicie i do końca być z nami. Aby nikt z nas nie mógł myśleć, że jest sam i bezpowrotnie stracony. Doświadczył opuszczenia – jak mówi jeszcze dalej papież – aby nie pozostawić nas zakładnikami rozpaczy i aby na zawsze być u naszego boku”.

„Uczynił to dla mnie, dla ciebie, dla nas, aby istniała nadzieja, kiedy ja, ty czy ktokolwiek inny znajdzie się przyciśnięty plecami do muru, zagubiony w ślepym zaułku, pogrążony w otchłani opuszczenia, wciągnięty w wir 'dlaczego' (…), aby każdy z nas mógł powiedzieć: w moich upadkach, w mojej rozpaczy, kiedy czuję się zdradzony, odrzucony i opuszczony, Ty, Jezus, jesteś tam; w moich porażkach jesteś ze mną; kiedy czuję się zagubiony i popełniam błąd, kiedy nie mogę już sobie poradzić, Ty jesteś, jesteś ze mną; w moich 'dlaczego?', pozostających bez odpowiedzi, jesteś ze mną” – dodał.

Prymas podkreślił, że „Bóg nas się nie wyrzekł". "Nie odwrócił od nas swego oblicza. Nie wycofał się przed naszym grzechem i naszą słabością. W Jezusie Chrystusie wyszedł nam naprzeciw. Nie zszedł z krzyża i nie wybawił samego siebie, abyśmy – jak drwili i wyszydzali go ci, którzy przechodzili wtedy obok jego krzyża – zobaczyli i uwierzyli. Pozostał na krzyżu do końca, bo jest po stronie każdego człowieka, bo w ten sposób stanął po stronie nas wszystkich” - podkreślił.

Hierarcha wskazał, że z przesłaniem – jak mówił papież Franciszek – kiedy „otchłań zła zostaje zanurzona w jeszcze większej miłości, tak że wszelkie nasze oddzielenie przekształca się w komunię, wszelka odległość w bliskość, wszelka ciemność w światłość” – wchodzimy w Wielki Tydzień.

„Jesteśmy wolni i owszem, możemy je zlekceważyć. Możemy nie chcieć słuchać. Możemy zająć się swoimi własnymi sprawami. Możemy się usprawiedliwić, że trzeba jeszcze poczekać, odłożyć na później. Tyle pewnie różnych ważnych rzeczy czeka nas w tym czasie. Chcemy dobrze przygotować dom na święta. Chcemy ucieszyć się sobą i naszymi bliskimi. Chcemy po prostu wypocząć i się spotkać” – mówił.

„Warto jednak zatrzymać się i dać się ogarnąć sile tej miłości, która przez krzyż prowadzi i nas do zmartwychwstania. Może właśnie dlatego na progu tego Wielkiego Postu papież Franciszek zachęcał nas, aby wejść w to, co ukryte, aby powrócić do serca. Właśnie tam – mówił – gdzie ulokowało się także wiele lęków, poczucia winy, grzechów, tam zstąpił Pan, zstąpił, aby cię uzdrowić i oczyścić. Potrzebujemy więc tego czasu. Potrzebujemy Wielkiego Tygodnia. Potrzebujemy, by jak kiedyś uczniom w Wieczerniku i nam obmył nogi i przypomniał, że w ten sposób wciąż daje nam przykład i uczy miłości i służby. Potrzebujemy usłyszeć z krzyża Jego słowa: dokonało się i w nie uwierzyć. Uwierzyć, że On raz na zawsze umarł za nas, że tak właśnie wszystko się dokonało po to, abyśmy żyli” – podkreślił prymas.

Dodał, że „potrzebujemy, by i nam zwiastowano, by w poranek wielkanocny jeszcze raz usłyszeć, że nie ma Go tu, w grobie, że On zmartwychwstał i jest i żyje z nami, że jest zawsze i na zawsze z nami, i że nie jesteśmy skazani na poniewierkę i tułaczkę, ale że żyjemy i że w Nim i z Nim jest i dla nas prawdziwe życie i nadzieja” – podkreślił prymas. (PAP)

autor: Anna Jowsa

kno/