Historia Sali Kongresowej jest bezpośrednio związana z Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. "Pałac został przekazany społeczeństwu 21 lipca 1955 roku, a już dzień później w Sali Kongresowej miała miejsce akademia 10 państw satelickich oraz samego ZSRR. Na widowni usiadło wtedy blisko trzy tysiące osób - powiedziała PAP.PL przewodniczka warszawska Agnieszka Pietrzak.
Sala Kongresowa od początku pełniła dwojaką rolę. Z jednej strony pełniła rolę bardzo polityczną. "W 1955 roku odbywały się tu zjazdy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. To tutaj padły słowa w marcu 1968 roku o syjoniźmie, stąd Gomułka krytykował inscenizację Dziadów i to tutaj padły słowa w 1990 roku "Sztandar Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej wyprowadzić" - wyjaśniła i dodała, że jednocześnie dla mieszkańca Warszawy Sala Kongresowa była centrum kulturalnym. "Nie tylko miały tu miejsca wydarzenia artystyczne, warsztaty czy targi, ale przede wszystkim były to koncerty" - podkreśliła.
Według Pietrzak najsłynniejsze koncerty miały miejsce w 1967 roku, kiedy do Polski przyjechał zespół The Rolling Stones.
"Mick Jagger i zespół przyjechali tu po tym jak ich koncert w Moskwie został odwołany. Wszyscy szturmowali wtedy Salę Kongresową i każdy chciał się na koncert dostać" - powiedziała.
W Sali Kongresowej występowali także King Crimson, Procol Harum czy Marlena Dietrich. "Marlena Dietrich przyjechała do Polski w 1964 roku już jako kobieta dojrzała. Od samego początku pilnowała swojego wyglądu i nie pozwalała też na przypadkowe robienie jej zdjęć. Każdy szczegół musiał być doprecyzowany" - wyjaśniła przewodniczka.
Kiedy artystka przebywała w Polsce zgodę na robienie jej zdjęć otrzymał fotograf Kwiatek, który zdjęcia zrobił, ale przekazał je piosenkarce już po fakcie.
"Okazało się, że nie spełnił żadnego wymagania dotyczącego fotografii. Wściekła artystka podarła zdjęcia. Fotograf zemścił się za to dwa lata później, kiedy Dietrich ponownie przyjechała do Warszawy zagrać w Sali Kongresowej, obrzucił ją wtedy jajkami" - powiedziała.
Sala Kongresowa liczy 11 tysięcy metrów kwadratowych, a planowana jej przebudowa wiążąca się ze zniszczeniem oryginalnego wystroju, była jedną z przyczyn wpisania jej i całego Pałacu w 2007 roku do rejestru zabytków.
"Jest przykładem idealnej architektury socrealistycznej inspirowanej klasycyzmem" - stwierdziła i przyznała, że sala wybudowana wiele lat temu wymagała dostosowania do obecnych standardów m.in. bezpieczeństwa czy przeciwpożarowych. Pierwsza próba przebudowy sali została podjęta w 2014 roku. 13 lipca 2014 odbył się ostatni koncert Katie Melui, a we wrześniu sala została zamknięta i rozpoczął się remont. Niestety okazało się, że koszty i zakres prac był niedoszacowany, a wykonawca zbankrutował.
"Kolejną próbę podjęto w 2018 roku, ponownie pojawiły się problemy finansowe. W listopadzie ponownie podpisano umowę na remont Sali Kongresowej. Zgodnie z nią sala ma być gotowa do 2026 roku i miejmy nadzieję, że będzie można ją podziwiać również z wewnątrz" -powiedziała.
Przed nowym wykonawcą nie lada wyzwanie, gdyż do zrobienia jest praktycznie wszystko - cala kopuła, akustyka, fotele, estrada. Wymienione i przeniesione z poziomu -1 na samą górę obok kopuły, zostaną wszystkie urządzenia techniczne, które obsługują salę. W związku z tym zwolni się przestrzeń na dole i tam zostaną umiejscowione sanitariaty.
Poprzednio z sali mogło korzystać około 2800 widzów i dla nich przeznaczono tylko 35 punktów sanitarnych. Po przebudowie będzie ich 168, czyli ponad 6-krotnie więcej. Zmniejszy się jednak ilość miejsc dla widzów do 2572. Jest to spowodowane względami przeciwpożarowymi, które wymagają szerszych przejść.
"Sala Kongresowa jest centrum życia i centrum kulturalnym. Myślę, że nie ma Warszawiaka, który nie był nigdy w sali i nie ma wspomnienia z tym miejscem. Mam nadzieję, że sala zostanie otwarta zgodnie z planem i nadal będzie przyciągać gwiazdy światowego formatu" - podsumowała Pietrzak. (PAP)
Autorka: Agnieszka Gorczyca
kno/