Pasożytujące na ptakach wędrownych kleszcze mogą pokonywać - wraz ze swoimi gospodarzami - tysiące kilometrów od miejsc, w których występują w sposób naturalny. Dawniej nie były one w stanie trwale opanować nowych terenów - choćby z powodu ich odmiennego klimatu. Ale obecnie, z powodu zmian klimatycznych, kleszczom łatwiej jest przetrwać, rozmnażać się i rozpowszechnić w nowych okolicach. To zaś oznacza, że nowe tereny opanowują również ich patogeny.
"Jeśli na terenach, gdzie gatunki tropikalnych kleszczy dawniej nie mogły przetrwać - dziś warunki stają się bardziej przyjazne - istnieje ryzyko, że razem z nimi pojawią się nowe choroby" - mówi dr Shahid Karim z University of Southern Mississippi, główny autor artykułu w piśmie "Frontiers in Cellular and Infection Microbiology" (https://www.frontiersin.org/journals/cellular-and-infection-microbiology/articles/10.3389/fcimb.2024.1472598/full).
Kleszcze określane są bowiem jako wektor chorób. To oznacza m.in., że potrafią przenosić na ludzi i zwierzęta domowe mikroorganizmy chorobotwórcze typowe dla zwierząt dzikich, jak np. krętki wywołujące boreliozę. Pasożytując na ptakach — zwłaszcza wędrownych, mogą pokonywać ogromne dystanse. Zmiany globalnych temperatur ułatwiają obecnie niektórym kleszczom osiedlenie się w nowych miejscach jako gatunkowi inwazyjnemu. Proces ten może zachodzić dość szybko: np. azjatycki kleszcz długorogi (Haemaphysalis longicornis) został po raz pierwszy wykryty w New Jersey w 2017 roku, a od tej pory znaleziono go już w 14 innych stanach USA.
"Geograficzne rozmieszczenie wielu gatunków kleszczy zmienia się gwałtownie - zauważa dr Lorenza Beati z Georgia Southern University, współautor badania. - Jeśli chodzi o niektóre migrujące egzotyczne kleszcze, to na północnych granicach zasięgu ich 'wędrówek' ocieplenie globalne może tworzyć warunki podobne do miejsc, w których występują one naturalnie. Jeśli oprócz cieplejszego klimatu będą tam obecne odpowiednie gatunki kręgowców - żywicieli, by kleszcz mógł przejść przez wszystkie fazy rozwoju - wówczas wzrasta ryzyko jego trwałej obecności na nowym terenie".
Problem obecności egzotycznych kleszczy dotyczy także Europy środkowej i północnej, gdzie od kilku lat obserwowane są choćby kleszcze Hyalomma, typowe dla Afryki czy południowo-wschodniej Azji. Hyalomma mogą uczestniczyć w przenoszeniu wirusa krymsko-kongijskiej gorączki krwotocznej (CCHFV) i innych patogenów, mogących stwarzać zagrożenia dla ludzi i zwierząt, domowych oraz gospodarskich. Larwy Hyalomma roznoszone są przez migrujące ptaki. Dorosłe kleszcze notowano np. w Polsce (10 oficjalnie potwierdzonych osobników), Niemczech, Czechach, Słowacji i Szwecji.
Autorzy nowej publikacji w piśmie "Frontires" sprawdzali rozpowszechnienie kleszczy na ptakach migrujących wzdłuż północnej części Zatoki Meksykańskiej. W sześciu miejscach odpoczynku ptaków rozpięli sieci ornitologiczne, po czym badali ptaki, które się w nie schwytały. Każdy z ptaków został zaobrączkowany, oznaczony numerem i zmierzony, a jego stan - poddany ocenie. Sprawdzono, czy posiada kleszcze. Kiedy stwierdzano ich obecność, naukowcy usuwali je i konserwowali do późniejszych analiz DNA, aby potwierdzić gatunek i sprawdzić, czy są nosicielami mikroorganizmów.
Naukowcy podzielili ptaki na trzy kategorie: miejscowe, migrujące na krótki i na długi dystans. Następnie stworzyli mapę zasięgu geograficznego różnych gatunków, aby zrozumieć, skąd mogły przynieść kleszcze. W efekcie ustalili, że te pasożytnicze pajęczaki mogły się przemieszczać na odległość nawet 5 tys. km.
Skala pasożytnictwa okazała się jednak stosunkowo niewielka. Naukowcy zbadali niemal 15 tys. ptaków (z czego niespełna 2 tysiące ptaków - dwukrotnie). W tej wielkiej grupie naukowcy zebrali tylko 421 kleszczy ze 164 ptaków. Zidentyfikowali 18 gatunków kleszczy — w tym kilka gatunków tzw. neotropikalnych, normalnie nieobecnych w USA. Aż 81 proc. kleszczy zidentyfikowanych w badaniu należało do zaledwie czterech gatunków. Ptaki migrujące na krótkie dystanse miały więcej kleszczy niż długodystansowcy.
Naukowcy analizowali też pod mikroskopem obecne w organizmach kleszczy bakterie. Najbardziej powszechna okazała się Francisella, która żyje wewnątrz kleszczy jako organizm symbiotyczny. Już wcześniej jej obecność u kleszczy powiązano z niższym poziomem innych bakterii (z grupy riketsji lub Cutibacterium).
Drugimi najpowszechniejszymi bakteriami były właśnie różne gatunki riketsji, co może wskazywać na to, że żyją one z kleszczami w symbiozie (dotychczas taka relacja nie była badaczom znana). U ludzi niektóre gatunki tych bakterii mogą wywoływać choroby, w tym gorączkę plamistą.
Temat migracji ptaków i kleszczy wymaga kolejnych badań - zastrzegają naukowcy. Trzeba na przykład sprawdzić, czy ptaki nieposiadające w danym momencie kleszczy mogą stanowić rezerwuar mikroorganizmów chorobotwórczych z kleszczami związanych.
"Kleszcze nie tylko przenoszą nowe patogeny. Jeśli będą w stanie utrwalić swoją populację w USA - staną się dodatkowymi wektorami patogenów już obecnych w tym kraju, albo mogą zacząć przenosić patogeny obecne w przyrodzie, przyczyniając się do ich większego sukcesu i większej liczby zakażeń" - mówi Karim.
Przypomina, by odstraszać kleszcze, stosując repelenty i sprawdzając ciało po każdym spacerze na łonie natury, na terenach, gdzie kleszcze występują. (PAP)
zan/ agt/ kp/