Rajd Dakar – ambitne cele Eryka Goczała

2024-01-04 10:45 aktualizacja: 2024-01-04, 12:23
Eryk Goczał. Fot. PAP/Panoramic/FREDERIC LE FLOC H
Eryk Goczał. Fot. PAP/Panoramic/FREDERIC LE FLOC H
Eryk Goczał był objawieniem poprzedniej edycji Dakaru, kiedy w wieku 18 lat zwyciężył w kategorii lekkich pojazdów SSV. Teraz przesiadł się do wyższej klasy challenger, ale jego prawdziwym celem jest start samochodem w stawce najlepszych kierowców świata.

Rodzina Goczałów zaskoczyła świat motorsportu. Po raz pierwszy bracia Marek i Michał wystartowali w Dakarze w 2021 roku i od tego czasu wspinają się w hierarchii. W debiucie Michał był czwarty, a dwa lata temu o włos walkę o podium przegrał Marek, co mocno przeżył na mecie.

W 2023 roku "klan Goczałów" był już bezkonkurencyjny. Najmłodszym zwycięzcą w historii Dakaru został Eryk, który wcześnie nie mógł startować z powodu... braku prawa jady. Jego tata Marek był trzeci.

"Czy czuję się gwiazdą? Nie, absolutnie, bo Dakar wymaga szacunku. Czuję się jak w domu, bo jestem z rodziną i robię to, co lubię" – powiedział Eryk w przeddzień startu tej najtrudniejszej off-roadowej imprezy na świecie.

Niezmiennym celem rodziny jest zajęcie całego podium. Po przejściu do wyższej klasy może to być trudne, bo będą mieć świetnych rywali, ale trzy lata temu też mało kto wierzył w ich sukcesy.

"Ja się bardzo cieszę z tej ostrej rywalizacji, bo jak jest większa konkurencja, to jest taki prawdziwy Dakar, gdzie naprawdę musisz dać z siebie wszystko. I przybliża mnie to realizacji marzenia, jakim jest wystartowanie tutaj samochodem, chociaż to na razie nierealne ze względu na budżet. I tak dużym skokiem jest przesiadka do klasy T3, która już jest bliżej tych najlepszych. Ale krok po kroku muszę nabierać doświadczenia i mieć nadzieję, że jak kiedyś nadarzy się taka okazja, to będę gotowy" - podkreślił 19-latek.

Jak zaznaczył, chociaż wizualnie obie klasy tych lekkich pojazdów są do siebie podobne, to jednak różnice techniczne są spore.

"Podstawowa jest taka, że w T4 to był samochód oryginalny, który był trochę przerobiony pod wymogi Dakaru. Jechaliśmy na seryjnych częściach zawieszenia, na seryjnych częściach napędowych i bardzo trzeba było to auto oszczędzać, bo było delikatne. Tutaj wchodzimy do projektu, w którym można zmieniać dużo więcej. To jest samochód zbudowany właśnie pod motorsport. Można nim jechać dużo szybciej, czuć się jak w prawdziwej rajdówce. Zwiększa się trochę moc i dozwolona prędkość maksymalna" – tłumaczył.

Dodał, że zespół Energylandii nie miał zbyt dużo czasu na zapoznanie się z nowym sprzętem, nie obyło się też bez problemów.

"Tymi samochodami jeździmy od połowy roku, a wystartowaliśmy w jednym rajdzie, w Maroku. Mieliśmy tylko kilka sesji treningowych, a bardzo dużo musieliśmy poprawić. Przygotowania były ciężkie, a na Rajdzie Maroka mój samochód rozleciał się niczym klocki lego. Tata tam wygrał, Michał też miał niezłe tempo, a nam już na początku rozpadł się dyferencjał. Później, jak próbowaliśmy jechać tylko na przednim napędzie, urwał się wał. A na koniec straciliśmy ciśnienie oleju, zrobiła się dziura w silniku i... tyle było jazdy. Może to wygląda na pech, ale ja myślę, że tak naprawdę to mieliśmy dużo szczęścia, że to się stało w Maroku, a nie na Dakarze, bo mogliśmy to wszystko poprawić" – podkreślił Eryk Goczał, którego pilotem jest Hiszpan Oriol Mena.

Młody kierowca zapewnił, że mimo tych problemów czuje się świetnie przygotowany. Zdaje sobie przy tym sprawę z wyzwań, jakie niosą bezdroża Półwyspu Arabskiego.

"Ja się bardzo dobrze czuję w tym samochodzie, świetnie mi się nim jeździ. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy w tym krótkim czasie, więc mamy nadzieję, że nam się uda. Ale Dakar jest piękny dlatego, że nigdy nie można być niczego pewnym, wszystko tutaj zaskakuje. Można być przygotowanym jak najlepiej, a on i tak kopnie cię w tyłek i pokaże, że do niczego się nie nadajesz" – przestrzegał.

Wielu doświadczonych kierowców podkreśla, że receptą na dakarowy sukces jest ostrożna jazda w pierwszej połowie rajdu. Najmłodszy członek Energylandia Rally Team zaznaczył jednak, że nie zamierza kalkulować.

"Ja nie jestem zbyt dobrym taktykiem. Kocham jeździć szybko. Oczywiście, trzeba być rozsądnym, bo pierwsze trzy dni będą bardzo ciężkie, ale nie zamierzam zdejmować nogi z gazu. W razie czego zawszę mogę liczyć na wsparcie rodziny. Jesteśmy w teamie i wzajemnie sobie pomagamy. Tak było ostatnio, gdy wygrałem, i tak będzie też tym razem" – podsumował Eryk Goczał.

Rajd Dakar rozpocznie się piątkowym prologiem w Al-Uli. Prawdziwe ściganie zacznie się dzień później na etapie do Al Hinakiyah.(PAP)

Z Al-Ula - Kryspin Dworak (PAP)

jc/