"Główna zmiana, jeśli chodzi o wpływy z podatków, ma polegać na tym, że samorządy dostaną określony udział w dochodzie, jaki wypracowują ich mieszkańcy, a nie - jak dziś - w pobieranych podatkach" - czytamy w artykule Money.pl
"Robocze założenie jest takie, że po reformie PIT stanie się de facto podatkiem samorządowym, a budżetowi pozostaną co najwyżej jakieś 'resztówki'" - twierdzi rozmówca Money.pl znający kulisy przygotowań. "W zamian, jak słyszymy, państwo będzie przyznawać lokalnym władzom mniejsze środki z subwencji budżetowej" - napisano.
Money.pl ocenia, że "taki mechanizm ma spowodować, że jakiekolwiek zmiany PIT wprowadzane przez rząd - np. obniżki procentowych stawek PIT, ulgi czy zwolnienia - nie będą obniżały ich dochodów". "Jak pokazują wyliczenia MF, do których dotarliśmy, gdyby taki system działał w zeszłym roku, dochody własne samorządów z PIT byłyby aż o niemal połowę wyższe i wyniosłyby 77 mld zł, zamiast 51,7 mld zł" - podkreślono.
Jak dodano, "jednocześnie ma się dokonać rewolucja w subwencjach i janosikowym, tak by minimalizować zjawisko, że jedną ręką państwo odbiera, a drugą daje". (PAP)
gn/