Premier Donald Tusk poinformował w poniedziałek na platformie X, że w oparciu o skargę sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego podjął decyzję o uchyleniu kontrasygnaty postanowienia prezydenta Andrzeja Dudy ws. sędziego Krzysztofa Wesołowskiego. Chodzi o kontrasygnatę premiera pod postanowieniem prezydenta, na mocy którego sędzia Wesołowski został wyznaczony na przewodniczącego zgromadzenia Izby Cywilnej SN, mającego wyłonić kandydatów na prezesa tej Izby.
Rosati pytany w TVN24, czy premier może się wycofać z kontrasygnaty, odpowiedział, że konstytucja nie przewiduje takiej możliwości. "Konstytucja o kontrasygnacie mówi tylko tyle, że premier kiedy tę kontrasygnatę daje, to bierze odpowiedzialność polityczną za akt prezydenta" - dodał prawnik.
"Ponieważ w tej sprawie nie będzie kontroli sądowej de facto, bo to co zrobił premier uniemożliwia tak naprawdę kontrolę sądową, więc się nie dowiemy jakby to było, ale zastanawiam się w jaki sposób zostanie wycofany z obrotu akt prezydenta, który został opublikowany (w Monitorze Polskim) z podpisem premiera" - podkreślił Rosati.
Zastanawiał się też, czy była to taka sytuacja, w "której trzeba było sięgać po opcję atomową". Dopytywany, czy za opcję atomową uznaje wycofanie kontrasygnaty, Rosati powiedział: "Uważam, że w tych okolicznościach sięganie po takie rozwiązanie może być uznane za opcję atomową w takim sensie, że zawsze trzeba szukać rozwiązań proporcjonalnych do sytuacji, którą chcemy obronić, albo którą chcemy w jakikolwiek sposób zakończyć".
Rosati, odnosząc się do zaprezentowanych przez premiera i szefa MS Adama Bodnara założeń do projektu dotyczącego sędziów powołanych po 2018 r., ocenił je jako koncepcję. Zwrócił uwagę, że na razie nie ma projektu ustawy. "Budzi to we mnie takie poczucie niedosytu i braku konkretów" - przyznał.
Zwracał uwagę, że aby sprawować urząd sędziego, trzeba legitymować się przesłanką ustawową nieskazitelnego charakteru. "To jest właśnie pytanie, jak autorzy zamierzają z tego problemu wyjść" - zauważył. "W jaki sposób autorzy chcą wyjaśnić zwykłym ludziom, że osoby niemające nieskazitelnego charakteru, bo udział w procedurach niekonstytucyjnych nie pozwala na zachowanie nieskazitelnego charakteru" - dodał.
Rosati, dopytywany o propozycję wprowadzenia instytucji "czynnego żalu" ocenił, że jest ona "kompletnie niepoważna". "Nie można upokarzać ludzi bez względu na to, co zrobili. To jest coś, co się nie mieści w kanonach XXI wieku. Patrząc z perspektywy natury adwokackiej, absolutnie nie wyobrażam sobie, aby ktoś był zmuszany do jakiegoś czynnego żalu" - powiedział Rosati.
Śledztwo ws. niedopełnienia obowiązków przez I prezes SN?
W rozmowie poruszono też kwestię wszczęcia śledztwa w sprawie niedopełnienia obowiązków przez I prezes SN, przewodniczącą Trybunału Stanu Małgorzatę Manowską w związku z niezwołaniem posiedzenia pełnego składu TS w terminie wynikającym z przepisów.
Rosati pytany, czy decyzja prokuratury daje mu satysfakcję, odparł, że daje mu poczucie, że polskie państwo działa tak, jak powinno wtedy, kiedy funkcjonariusz publiczny nie przestrzega prawa. Zapewnił, że wniosek o zwołanie posiedzenia był formalnie prawidłowy. Dodał, że nie ma przepisu, który obligowałby do sporządzania uzasadnienia, którego domagała się Manowska.
Pytany, dlaczego Manowska nie chce zwołania TS, przyznał, że ma dwie hipotezy. "Jedna to jest taka, że z przyczyn dla mnie kompletnie niezrozumiałych, ktoś postanowił postawić na swoim. Tutaj oczywiście myślę wprost o pani Manowskiej. To, co robi pani Manowska to jest jakieś siłowanie, próba pokazanie kto tutaj jest osobą wiodącą" - ocenił Rosati.
"Druga sprawa, która moim zdaniem pobrzmiewa, biorąc pod uwagę dotychczasowe wypowiedzi i działania pani Manowskiej, to jest rozpaczliwa próba zachowania posiadanych kompetencji" - dodał.
Rosati ocenił, że Manowska ma dzisiaj doskonały moment, by zwołać posiedzenie i "trzymać kciuki, że być może wpłynie to na ocenę jej postępowania w kontekście postępowania prowadzonego przez prokuraturę krajową".
Po piątkowym spotkaniu z przedstawicielami środowiska prawniczego, premier Donald Tusk i minister sprawiedliwości Adam Bodnar przedstawili założenia do projektu ustawy regulującej status sędziów powołanych w oparciu o przepisy dotyczące KRS, uchwalonych w grudniu 2017 r. (weszły w życie w 2018 r.). Zgodnie z przedstawionymi założeniami, część awansów tzw. neosędziów ma być cofnięta.
Bodnar zaproponował podział sędziów na trzy grupy, z czego do dwóch z nich - mają zaliczać się osoby, które otrzymały awans po 2018 r. Do ostatniej grupy mają należeć osoby, które otrzymały awans, ale "tylko dlatego, że miały nieprzepartą wolę awansowania w strukturze sądownictwa". "W tym przypadku przewidujemy wprowadzenie instytucji "czynnego żalu". Jeśli złożą oświadczenie i powiedzą, że to był ich błąd życiowy, to dobrowolnie wracają do sądu, w którym wcześniej orzekali, ale w stosunku do nich nic więcej się nie dzieje, mogą od następnego dnia startować w nowych konkursach i ubiegać się o funkcjonowanie na nowych zasadach. W pewnym sensie uznajemy ich, że są rozgrzeszeni" - powiedział szef MS. (PAP)
rbk/ par/ pp/