„Zeskoczyłem z zamkowej brony (krata w bramie twierdzy – red.) na twarde jak skała, nierówne podłoże. Powinniśmy byli je przygotować i zakopać pod nie materac, ale spieszyliśmy się, żeby skończyć zdjęcia, bo robiło się ciemno. Dookoła biegała setka statystów, fruwały strzały, płonące garnki podpalały zamek. Nie było odwrotu. W momencie oddawania skoku pomyślałem, że mnie to zaboli” – wspomina Crowe, który wcielał się w tytułową rolę Robina Hooda. Aktor pamięta, że upadł na pięty i poczuł, jak jego ciała przeszywa ból.
„Kręciliśmy duży film, więc po prostu musisz zacisnąć zęby. Jednak ostatni miesiąc pracy był bardzo trudny. Zdarzały się takie tygodnie, że nawet chodzenie było wyzwaniem. Nigdy jednak nie rozmawiałem o tej kontuzji z nikim z produkcji. Nie brałem też wolnego, a zwyczajnie szedłem do pracy” – mówi dalej Crowe w rozmowie z magazynem „People”.
Dziesięć lat później Crowe zaczął odczuwać bóle w nogach. Po wykonaniu prześwietlenia, lekarz zapytał go o to, czy kiedyś miał złamane nogi. Na zdjęciach było widać pozostałości po złamaniu obu goleni. Zdaniem lekarza, mogło do niego dojść przed 10 laty. „Najwyraźniej dokończyłem film z dwiema złamanymi nogami. A to wszystko dla sztuki! Bez gipsu, bez szyn, bez środków przeciwbólowych. Szedłem do pracy, a nogi zagoiły się same” – ocenia aktor. Miał sporo czasu na rekonwalescencję. Po raz kolejny pojawił się na ekranie dopiero w „Człowieku ze stali” z 2013 roku.
Crowe’a można aktualnie oglądać w amerykańskich kinach w filmie „Land of Bad”, który miał premierę w ubiegłym tygodniu. Wciela się w nim rolę pilota drona, od którego pomocy zależy życie członków oddziału, który wpadł w zasadzkę w trakcie wykonywania misji. Crowe ukończył też zdjęcia do komiksowego filmu „Kraven Łowca” oraz kryminalnego thrillera „Sleeping Dogs” („Śpiące psy”). (PAP Life)
kno/