Po wtorkowym głosowaniu w Senacie, które zakończyło wielomiesięczny impas w sprawie pomocy Ukrainie w jej wojnie obronnej z Rosją, przywódcy obu partii przedstawili sukces jako kluczowy moment pokazujący wolę USA, by nadal odgrywać przywódczą rolę na arenie międzynarodowej i wspierać sojuszników w potrzebie.
"Dziś po ponad sześciu miesiącach ciężkiej pracy, wielu zwrotach i zakrętach, Ameryka wysyła sygnał do całego świata: nie odwrócimy się od naszych sojuszników. Mówimy naszym przeciwnikom: nie zadzierajcie z nami" - zadeklarował lider Demokratów w Senacie Chuck Schumer.
W podobnym duchu wtorkowe wydarzenia komentowali w rozmowach z PAP senatorowie, którzy oddali głosy za przyjęciem opiewającego na 95 mld dolarów pakietu pomocy dla Ukrainy, Izraela i Tajwanu.
"Owszem, żałuję, że tego nie zrobiliśmy sześć miesięcy temu. Ale koniec końców, to pokazuje, że bez silnego amerykańskiego przywództwa, reszta świata się rozłazi" - powiedział senator Warner, Demokrata stojący na czele komisji ds. wywiadu. Zwrócił jednak uwagę na rolę, jaką odegrał przykład Polski i innych państw europejskich, które wsparły Ukrainę.
"60 mld dolarów (dla Ukrainy) to znacząca inwestycja. Ale nie bylibyśmy w stanie przedstawić przekonujących argumentów na jej poparcie bez silnego wsparcia krajów takich jak Polska, Litwa, czy Estonia i niektóre inne państwa europejskie" - oświadczył Warner. "Szkoda tylko, że niektóre państwa w zachodniej części kontynentu nie były tak zdecydowane, jak Polska" - dodał.
Według republikańskiego senatora z Alaski, członka komisji ds. sił zbrojnych Dana Sullivana, głosowanie dowiodło, że tradycyjne, reaganowskie skrzydło jego partii nadal jest dominującą siłą wewnątrz ugrupowania. Wskazał na fakt, że ustawę poparło ponad 30 z 49 senatorów partii, zaś część spośród będących przeciw, zrobiła to nie z powodu sprzeciwu wobec pomocy Ukrainie, lecz z powodu braku nowych działań ograniczających imigrację przez południową granicę USA.
"Dlatego uważam opinie o tym, że reaganowscy Republikanie, wyznający zasadę 'pokój poprzez siłę' zostali pokonani, za absurdalne. Jesteśmy dominującą siłą, a po następnych wyborach to tylko się potwierdzi. Od dawna rozmawiam o tym z naszymi kandydatami do Senatu" - przekonywał senator.
Pytany przez PAP, czy półroczna zwłoka w udzieleniu pomocy Ukrainie nie nadszarpnęła wizerunku Ameryki jako wiarygodnego sojusznika, Sullivan przyznał, że jego zdaniem powinno było stać się to wcześniej. Ale, jak dodał, jest to naturalna konsekwencja demokratycznej formy rządów.
"Demokracje bywają skomplikowane. Polska, czy UE też coś o tym wiedzą. Nie jesteśmy dyktaturą, prawda? Nie jesteśmy Xi Jinpingiem czy Władimirem Putinem i dzięki Bogu. My walczymy z tymi dupkami" - powiedział senator.
Jak dodał, mimo opóźnień rezultatem deliberacji Kongresu była lepsza od początkowej wersja ustawy pomocowej. Wskazał przy tym m.in. na przepisy pozwalające na konfiskatę zamrożonych rosyjskich aktywów, a także na zobowiązanie prezydenta do wysłania Ukrainie pocisków rakietowych ATACMS.
"Jeśli mówimy o opóźnianiu i spowalnianiu, administracja (prezydenta Joe) Bidena robiła to przez całą wojnę, opóźniając dostawy każdego dużego systemu uzbrojenia. To jest długa lista: Stingery, Javeliny, HIMARS-y, czołgi, Patrioty, ATACMS, F-16. Jedynym powodem, dla którego one wszystkie ostatecznie trafiły na Ukrainę był fakt, że republikańscy senatorzy, demokratyczni senatorzy się tego domagali" - powiedział Sullivan.
"Byłem na konferencji w Monachium, słyszałem, jak prezydent (Ukrainy Wołodymyr) Zełenski wyłożył dokładnie, czego potrzebuje. A prezydent Biden to spowalniał. Teraz będzie musiał wysłać ATACMS, ale nie powinno być tak, że my go musimy do tego zmuszać" - dodał senator.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
kgr/