Polityk spotkał się w środę w Łodzi z sympatykami w ramach kampanii przed prawyborami w Koalicji Obywatelskiej, które mają wyłonić kandydata KO na prezydenta. Kontrkandydatem Sikorskiego jest wiceszef PO, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Szef resortu spraw zagranicznych, apelując do zgromadzonych o poparcie w SMS-owym głosowaniu, przyznał, że w ostatnich dniach zabiegał o poparcie Nowoczesnej oraz spotkał się z Zielonymi.
"Wczoraj też uzyskałem poparcie byłego prezydenta dwukadencyjnego, z którym kiedyś byliśmy w innych obozach, mianowicie Aleksandra Kwaśniewskiego. Dziś poparły mnie dwie posłanki Zielonych. Przyznacie więc państwo, że jeśli ktoś potrafi skrzyknąć koalicję od (Romana) Giertych do Kwaśniewskiego, to znaczy, że umie łączyć Polaków. (…) Jeżeli dacie mi szansę, to po pierwsze wygram te wybory, a po drugie – z pozycji prezydenta będę mógł jeszcze skuteczniej prezentować polską politykę wobec całego świata" – przekonywał.
Jak mówił, Polaków trzeba ponownie zjednoczyć, ale na bazie prawdy. Wyjaśnił, że nie można jednoczyć się w połowie drogi wobec tego, co Polacy uważają o katastrofie smoleńskiej. "To nie jest tak, że część ofiar tej katastrofy zginęło w zamachu, a część w wypadku. Na bazie Macierewiczowskiego i pisowskiego kłamstwa, teorii spiskowej pojednania nie będzie. Musi być prawda i wyegzekwowanie należności od tych, którzy marnowali dziesiątki milionów zł publicznych pieniędzy po to, aby to kłamstwo smoleńskie propagować" – powiedział Sikorski.
Wskazał, że stawką wyborów prezydenckich jest bezpieczeństwo i rozstrzygnięcia międzynarodowe dotyczące przyszłości naszego regionu. "To już widać, słychać i czuć, że zaczął się taniec dyplomatyczny, jak ta wojna agresji rosyjskiej na Ukrainie ma się skończyć" – wyjaśnił.
W opinii szefa MSZ, Władimir Putin jedynie straszy bronią atomową i jej nie użyje. Jak mówił, karty prezydenta Rosji są słabsze, niż przekonuje. "Tam się zaczynają bunty żołnierzy, a wojny kończą się na różne sposoby. Uważam, że Putin goni w piętkę i gospodarka Rosji zacznie się w przyszłym roku rozpadać. Dlatego powinnyśmy dać Ukrainie środki na opór przez jeszcze jeden rok, bo wtedy będą możliwe negocjacje, które doprowadzą do sprawiedliwego, a co za tym idzie trwałego pokoju" – podkreślił.
Dodał, że pomoc Ukrainie ze strony UE powinna zostać sfinansowana z zamrożonych rosyjskich aktywów oraz wspólnych europejskich obligacji.
Sikorski był też pytany o poglądy na politykę bliskowschodnią. Podczas próby odpowiedzi, spotkanie przerwała grupa przeciwników okupacji Palestyny. Protestujący krzyczeli: "Stop okupacji", "Krew na rękach", "Zerwać współpracę z Izraelem".
Sikorski odparł, że w odróżnieniu od wielu innych europejskich krajów, Polska uznaje państwowość Palestyny.
"W Warszawie, w odróżnieniu od wielu innych stolic, ambasador Palestyny jest w pełni akredytowany. Polska wielokrotnie krytykowała nielegalne osadnictwo na Zachodnim Brzegu. Co więcej, Polska wielokrotnie głosowała za podniesieniem rangi Palestyny w ONZ. I nie była to decyzja przeciwko Izraelowi, a za rozwiązaniem dwupaństwowym. Polska uważa, że obok siebie powinny w pokoju żyć dwa narody w swoich własnych państwach" – zaznaczył szef polskiej dyplomacji.
Polityk zadeklarował również, że - jeśli zostanie prezydentem - zawetuje każdą ustawę wprowadzającą w jednym roku dwa systemy podatkowe oraz ustawę, która naruszałaby regionalność w dysponowaniu środkami unijnymi. Zapowiedział, że jedną z jego pierwszych decyzji po objęciu urzędu prezydenta byłoby przywrócenie możliwości przyznawania Orderu Virtuti Militari polskim żołnierzom na misjach oraz odebranie Orderu Orła Białego Antoniemu Macierewiczowi. Zadeklarował także, że jeśli obejmie urząd, zredukuje koszty prezydenckiej kancelarii o 20 proc. oraz o połowę liczbę doradców.
Na późniejszym spotkaniu we Wrocławiu Sikorski przekonywał, że sprawdziłby się na stanowisku prezydenta i byłby skuteczny już od pierwszego dnia od objęcia funkcji. Przywołał m.in. przykład swoich konfrontacji z rosyjskim ambasadorem. "Między oczy potrafiłem mu powiedzieć parę słów prawdy o jego kłamstwach o Ukrainie, o Polsce, o naszej historii. Ale i wobec sojuszników - czy to negocjując tarczę antyrakietową, czy w Kijowie w rozmowach z (prezydentem Ukrainy) Wołodymyrem Zełenskim (...). Potrafiłem też upomnieć się o sprawy Wołynia, w sprawie potrzeby wznowienia ekshumacji i chrześcijańskich pochówków naszych przodków" - wyliczał.
Sikorski mówił także o roli prezydenta w przywracaniu praworządności i konstytucyjnego ładu. Zadeklarował, że - jeśli wygra - "Pałac Prezydencki nie będzie azylem dla przestępców". "Nie będzie prawa łaski dla złodziei z ostatnich ośmiu lat. Ordery będą przyznawane ludziom o nieskazitelnej reputacji, a nie Antoniemu Macierewiczowi" - deklarował.
Po wystąpieniu Sikorski odpowiadał na pytania z sali. Jedno z nich dotyczyło tego, kogo widziałby jako swojego następcę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. "Uważam, że jest osoba, która już była wiceministrem spraw zagranicznych, która jest obeznana w świecie, która była posłem do Parlamentu Europejskiego, zna języki, uradziłaby tą funkcję. To jest oczywiście decyzja premiera, ale Donaldowi Tuskowi zaproponowałbym kandydaturę Rafała Trzaskowskiego" - odparł.
Prawybory w Koalicji Obywatelskiej odbędą się w piątek. Wyniki będą podane następnego dnia. Wyłoniony w głosowaniu kandydat KO na prezydenta ma 7 grudnia na Śląsku zaprezentować swój program.
Wybory prezydenckie odbędą się wiosną przyszłego roku. Andrzej Duda kończy drugą i ostatnią kadencję w sierpniu 2025 r. (PAP)
autor: Bartłomiej Pawlak
grg/