"Ten wynik, który właśnie zobaczyliśmy to tylko exit poll. Sondaż, przeprowadzony na dużej próbie, w dniu wyborów, ale tylko sondaż. Stąd końcowy wynik może się jeszcze trochę zmienić. Ale nie ma co ukrywać, nawet jeżeli wynik nie jest dokładny, to pokazuje, że nam się nie udało. Uzyskaliśmy wynik niższy, niż ktokolwiek się spodziewał" - podkreślił Mentzen.
"W tej nierównej walce, gdzie byliśmy sami przeciwko wszystkim, atakowani przez PiS, PO, Lewicę, Trzecią Drogę, TVP, TVN ponieśliśmy klęskę. Jeszcze wiosną strzeliliśmy gola na 1:0, w czerwcu poprawiliśmy na 2:0. Wtedy wydawało się, że pomimo tylu przeciwności, pomimo tak wielkiej siły naszych wrogów, uda nam się uzyskać naprawdę historyczny wynik. Niestety, w sierpniu było już 2:1, a w ostatniej minucie tego meczu straciliśmy dwie bramki i zrobiło się 2:3. Wiem już jak czuł się Bayern Monachium, gdy w ostatniej minucie finału LM w 1999 przegrywał z Manchesterem United" - dodał.
Mentzen przypomniał, że Konfederacja miała "wywrócić stolik".
"Nie udało nam się to. W pewnym momencie zaczął się on trochę chwiać, ale niestety dalej stoi, a PiS, PO, Lewica i PSL dalej przy nim siedzą. To nie jest porażka naszej idei. Ta jest słuszna, niezmienna i kiedyś na pewno wygra. To nie jest porażka naszych diagnoz, czy proponowanych rozwiązań, czas już przecież tyle razy pokazał, że mieliśmy rację. To jest po prostu kolejna nasza przegrana bitwa, w naszej walce o wolną, dumną i bogatą Polskę. Przed nami kolejna kadencja sejmu. Jeszcze nie wiemy, ilu będziemy mieli w niej posłów. Możliwe, że będziemy w stanie wpłynąć na wynik niektórych głosowań. Na pewno będziemy w stanie zwracać uwagę opinii publicznej na niektóre działania rządu, wywierać presję, by się powstrzymał" - stwierdził.
Mentzen podkreślił, że czuje się odpowiedzialny za wynik wyborów.
"Przez ostatni rok dałem z siebie wszystko, ale okazało się, że było to zdecydowanie za mało. Wiele razy, gdy ktoś mnie pytał, co było największą porażką w moim życiu, odpowiadałem, że ta dopiero przede mną. Być może wreszcie nadszedł ten dzień, który mogę nazwać największą porażką w moim życiu. Gdy emocje opadną, na spokojnie zastanowię się co z tym zrobić i jakie wnioski wyciągnąć" - powiedział.
Krzysztof Bosak: do wyników exit poll należy podchodzić z ostrożnością
Wyniki @KONFEDERACJA_ poniżej oczekiwań, ale wskazujące, że pozyskaliśmy dziesiątki, a być może setki tysięcy nowych głosów. Dziękuję wszystkim, którzy nam zaufali i wszystkim, którzy nam pomagali! Teraz czekamy na oficjalne wyniki by poznać skład naszej drużyny do pracy w Sejmie
— Krzysztof Bosak 🇵🇱 (@krzysztofbosak) October 15, 2023
Drugi z liderów Konfederacji Krzysztof Bosak wskazywał, że do wyników exit poll należy podchodzić z pewną ostrożnością. "Musimy poczekać na oficjalne wyniki, żeby stawiać jakiekolwiek twarde tezy, co dalej. Jeśli potwierdzą się informacje o bardzo wysokiej frekwencji to oznacza, że w liczbach bezwzględnych mogliśmy pozyskać dziesiątki, a może i setki tysięcy nowych wyborców" - ocenił polityk.
"Nawet jeśli okaże się, że nasza reprezentacja poselska nie będzie tak liczna jak na to liczyliśmy, to jest to efekt ciężkiej pracy pokazujący, że potrafimy przyciągać do swojego programu nowych wyborców" - dodał.
Zaznaczył, że przed jego ugrupowaniem stoją teraz wyzwania związane z wyborami samorządowymi i do europarlamentu.
"Przy bardzo wysokiej frekwencji wynik nad progiem wyborczym, nawet jeśli będzie tak niski, jak przed chwilą zobaczyliśmy, 6 proc., daje nam reprezentację w Parlamencie Europejskim, daje nam możliwość wprowadzenia radnych do niektórych rad i sejmików. My musimy z tych szans skorzystać, nawet jeśli ten wynik będzie tak niski, poniżej oczekiwań, to nam nie wolno się poddać" - zaznaczył Bosak.
Wskazał, że po ogłoszeniu oficjalnych wyników jego ugrupowanie przeanalizuje, jak zmieniło się poparcie w porównaniu do wyborów z 2019 r.
"Jestem pewien, że ta drużyna w tym Sejmie będzie mocniejsza, choćby dlatego, że będzie w niej - chyba na 100 proc. - Sławomir Mentzen. To będzie drużyna, która nie pozwoli na przedstawianie Prawa i Sprawiedliwości jako jedynej prawicy w Polsce. My Polakom dajemy alternatywę, jestem pewien że niezależnie, czy to zajmie kilka lat czy więcej, ta alternatywa zostanie doceniona, będzie narzucać ton. To jest nasz cel, do którego zmierzamy i który osiągniemy niezależnie od liczby trudności, które będziemy musieli pokonać po drodze" - stwierdził Bosak.
"Życzę, mimo słabego wyniku, podtrzymania morale, bo to jest najważniejsze w każdej drużynie politycznej: utrzymanie morale nawet jeśli wynik jest poniżej oczekiwań" - zakończył Bosak.
Przemysław Wipler w rozmowie z dziennikarzami zwrócił uwagę, że z danych, które w chwili obecnej są pokazywane wynika, że mają poparcie, które im daje jednego posła więcej, niż mieli w poprzednich wyborach.
"Jest to oczywiście poniżej naszych apetytów. Ale uważamy, że nikt, kto będzie formułował rząd, niezależnie od tego, jak się ułożą wyniki nie będzie miał łatwo. Bardzo ciężko będzie zarówno centrolewicowej opozycji, jak i obecnemu rządkowi, który będzie próbował pójść na zakupy do obecnej opozycji. Na pewno nie przyjdzie do Konfederacji, bo tam już dostali czarną polewkę" - zaznaczył Wipler.
Ocenił, że po finalnym podliczeniu głosów, może się okazać, że są "języczkiem u wagi". "Może się okazać, że przedwcześnie braliśmy na plecy poczucie porażki, bo apetyty mieliśmy zdecydowanie większe" - zapewnił.
Na pytanie, czy podtrzymują to, co wcześniej mówili, jeżeli chodzi o poparcie PiS albo PO, odpowiedział: "Absolutnie tak. To jest element naszej tożsamości. My chcemy zmiany systemowej i pokoleniowej. Jarosław Kaczyński i Donald Tusk pobierają emerytury - jeden polską, drugi europejską. Obaj powinni pójść na polityczną emeryturę. Czas na nowe pokolenie. Będziemy czekać. Nie poddajemy się. Walczymy" - mówił Wipler.
Z sondażu exit poll Ipsos wynika, że PiS wygrało niedzielne wybory do Sejmu z wynikiem 36,8 proc. Koalicja Obywatelska zdobyła 31,6 proc., Trzecia Droga - 13 proc., Lewica - 8,6 proc., a Konfederacja - 6,2 proc. Wszystkie te komitety uzyskały mandaty poselskie - wynika z sondażu Ipsos. Według sondażu pod progiem wyborczym znaleźli się: Bezpartyjni Samorządowcy, którzy otrzymali 2,4 proc. głosów. (PAP)
Autor: Katarzyna Krzykowska
kw/