„Chcemy, żeby była ta nadzieja wśród Palestyńczyków; nie tracimy nadziei, że możemy żyć w swoim suwerennym państwie, suwerennym kraju” - powiedział Khalifa.
Palestyńczycy potrzebują teraz pomocy humanitarnej zwłaszcza w Strefie Gazy. Ambasador podkreślił jednak, że w sposób szczególny potrzebują silnej reakcji ze strony organizacji takich jak ONZ, a także społeczności międzynarodowej i działania na rzecz „dwupaństwowego rozwiązania” konfliktu izraelsko - palestyńskiego, czyli umożliwienia funkcjonowania dwóch państw - palestyńskiego i izraelskiego.
„Jedno państwo jest (Izrael-PAP). Dlaczego nie możemy naciskać, żeby to drugie państwo powstało jako państwo suwerenne?” - pytał.
Wielokrotnie przypominał podpisane w 1993 roku porozumienia z Oslo, dotyczące wzajemnego uznania Izraela i Organizacji Wyzwolenia Palestyny, które miały być fundamentem procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie i są podstawą prawną istnienia Autonomii Palestyńskiej. Ambasador wskazywał, że traktat ten nie jest wypełniany, a według obecnego premiera Izraela Beniamina Netanjahu Palestyńczycy nie zasługują na swoje państwo i nie ma na nie szans.
Khalifa podkreślił, że sytuacja w Autonomii Palestyńskiej od wielu lat systematycznie się pogarsza. Na Zachodnim Brzegu w ciągu 30 lat osadnictwo Izraelczyków wzrosło niemal trzykrotnie (z 200 tys. osadników w 1994 roku do 750 tys. obecnie), a osadnicy ci są ochraniani przez wojsko Izraela, które atakuje Palestyńczyków.
Ambasador mówił też, że Palestyńczycy np. na Zachodnim Brzegu mają trudności choćby w przemieszczaniu się do pracy, a żeby podróżować do lub ze Strefy Gazy muszą mieć specjalne pozwolenia. Bywa, że pozwolenia te dostaje tylko jeden z członków rodziny i niemożliwe jest np. udanie się w święta z rodziną np. do Groty Narodzenia Pańskiego w Jerozolimie. Restrykcje dotyczą Palestyńczyków bez względu na wyznawaną religię - chrześcijan i muzułmanów.
Strefa Gazy - jak powiedział ambasador - wygląda teraz tak jak Warszawa po II wojnie światowej, kiedy została zbombardowana.
„Naszym obowiązkiem jest szukać różnych sposobów na znalezienie ochrony dla naszych obywateli, dla cywilów. I budować nasze państwo, powiedzieć światu, że ten naród zasługuje na pokój i budowę swoich instytucji.(…) Nie szukamy ścieżek eskalacji sytuacji. Szukamy i robimy wszystko, co w naszej mocy, aby rozwiązać ten konflikt” - powiedział ambasador.
Podkreślił, że Palestyńczycy jako obywatele, jako naród i jako państwo nie zgadzają się na warunki, w jakich teraz żyją.
„Mimo to musimy przetrwać. Tego uczymy się z różnych przykładów w historii m.in. od Polaków. Czy w Polsce przez 123 lata, kiedy zniknęła ona z mapy politycznej, zniknęli Polacy? Czy nie walczyli o swoją niepodległą ojczyznę? Dlatego my tak samo musimy szukać różnych ścieżek, żeby zakończyć tą wojnę przeciwko cywilom w Strefie Gazy” - powiedział.
Rektor KUL ks. prof. Mirosław Kalinowski podkreślił, że spotkanie z ambasadorem, pod hasłem "Jak pomóc Palestynie?", służy poszerzeniu wiedzy na temat sytuacji Palestyny, ale też skłania do refleksji i własnych przemyśleń.
„Uniwersytet to miejsce debaty kultur i religii. Cieszę się, że doceniają to również dyplomaci z wielu tak różnych państw, którym czasem zapewne trudno się spotkać i wspólnie dyskutować” - mówił rektor KUL.
Spotkanie objął patronatem Regionalny Ośrodek Debaty Międzynarodowej w Lublinie. (PAP)
ren/ mhr/ kp/