Na poniedziałkowe posiedzenie komisji został doprowadzony były szef ABW Piotr Pogonowski. Tuż po rozpoczęciu obrad komisji na sali pojawili się posłowie PiS Marcin Przydacz i Mariusz Gosek, a także Mariusz Błaszczak.
Przydacz i Gosek, którzy byli członkami komisji, ale złożyli rezygnację, zasiedli przy stole prezydialnym. Chcieli zabrać głos podkreślając, że po wyroku TK, "to nie jest komisja śledcza". Komisja przegłosowała jednak wniosek o przejście do przesłuchania i uniemożliwiono im zabrania głosu.
Sroka zarządziła krótką przerwę argumentując to faktem zakłócania obrad komisji przez Przydacza i Goska. Następnie odbyło się głosowanie nad wnioskiem o wykluczenie posłów PiS z obrad komisji. Gosek po wyjściu z sali powiedział dziennikarzom, że obowiązkiem szefowej komisji było udzielenie głosu posłom PiS. Jak mówił, doszło do złamania regulaminu Sejmu, gdyż "w każdym przypadku, gdy jest składany wniosek formalny, obowiązkiem przewodniczącego jest dopuszczenie wniosku przeciwnego". "Ale pani przewodnicząca idzie po bandzie, koalicja 13 grudnia idzie po bandzie. Dzisiaj doszło do bezprecedensowego zatrzymania osoby, która kierowała najważniejszą służbą kontrwywiadowczą - ABW, w czasach gdy wybuchała wojna na Ukrainie i w czasie gdy trwał hybrydowy atak na granicę z Białorusią" - mówił Gosek.
"Chciałem złożyć oświadczenie, ale nie zostałem dopuszczony do głosu. Tak dzisiaj wygląda demokracja w polskim Sejmie, że przychodzą posłowie opozycji, którzy nie są dopuszczani do głosu" - wtórował mu Przydacz.
Poseł dodał, że PiS złoży wniosek do prokuratury na działania komisji. Zaznaczył jednocześnie, że "bodnarowska prokuratura, która jest upolityczniona, nie jest niezależna i najpewniej nie podejmie w tej sprawie działań". "Natomiast przyjdą kiedyś takie czasy, kiedy prokuratura będzie niezależna i będzie mogła badać te sprawy, także i w sensie naruszeń proceduralnych, które miały tutaj miejsce" - ocenił Przydasz.
Następnie doszło do odebrania przesiągi od Pogonowskiego.(PAP)
rbk/ del/ godl/kgr/